Wychodząc poza ramy Merkelizmu: Czego oczekują Europejczycy od Niemiec po wyborach
Streszczenie
- Najnowsze badanie przeprowadzone przez European Council on Foreign Relations pokazuje, że obywatele UE postrzegają Niemcy jako godną zaufania, pro-europejską potęgę.
- Głównym źródłem pozytywnego wizerunku Berlina jest prezentowane przez Angelę Merkel podejście szukania kompromisów pomiędzy sprzecznymi interesami. W hipotetycznych wyborach na prezydenta Europy, gdyby jej przeciwnikiem był Emmanuel Macron, poparłaby ją względna większość ankietowanych we wszystkich krajach.
- Rządy Merkel zniejszyły obawy sąsiadów przed niemiecką dominacją. Większość Europejczyków nie uważa, że Niemiec na czele Komisji Europejskiej to coś negatywnego. A znaczna liczba ufa, że Berlin będzie przewodził UE, zwłaszcza w kwestiach finansowych i gospodarczych oraz demokracji i rządów prawa.
- Paradoksalnie, aby spełnić oczekiwania wielu Europejczyków, Berlin będzie musiał zrewidować zasady merkelizmu, które to zaufanie stworzyły.
- Niemcy będą musiały to zrobić, aby skutecznie przewodzić UE w walce z dwoma największymi zagrożeniami, jakie przed nią stoją: osłabieniem rządów prawa wewnątrz UE oraz porażką Europy w obronie swoich interesów w świecie.
Wstęp
Na kilka tygodni przed wyborami do Bundestagu, które odbędą się 26 września, Niemcom wciąż trudno wyobrazić sobie swój kraj bez kanclerz Angeli Merkel. Może to być związane z sylwetkami kandydatów lub niską jakością kampanii wyborczej. Ale to osobowość Merkel wydaje się jeszcze lepszym wytłumaczeniem niechęci Niemców do zobaczenia kogoś innego na kanclerskim fotelu. Merkel była doskonałym symbolem niemieckiego zeitgeist (ducha czasu) na początku XXI wieku. Styl jej polityki i podejmowane przez nią decyzje odzwierciedlały istotne zmiany, jakie zaszły w niemieckim społeczeństwie i polityce w ciągu ostatnich 16 lat, a także przemożną chęć utrzymania status quo tak długo, jak to możliwe, poprzez unikanie rewolucyjnych zmian. Nic dziwnego, że Niemcy będą za nią tęsknić.
Czy inni Europejczycy również będą tęsknić za Angelą Merkel? Europejskie szczyty bez „cesarzowej Europy” będą prawdopodobnie przypominać kryminały Agathy Christie bez panny Marple. Jakie będzie europejskie dziedzictwo Merkel i jak długo będzie ono trwać? Często zarzucano Merkel, że dzieli Unię Europejską, zwłaszcza w kontekście kryzysu strefy euro, kryzysu migracyjnego i niezachwianego poparcia Berlina dla gazociągu Nord Stream 2. Jednak nie o tym mówią Europejczycy, kiedy myślą o niemieckiej kanclerz. Jak pokazuje sondaż przeprowadzony przez European Council on Foreign Relations w 12 krajach członkowskich UE, mają one duże oczekiwania wobec Niemiec i zaufanie do niemieckiego przywództwa. Sondaż pokazuje, że pomimo często realizowanej przez Merkel polityki podziałów, Europejczycy postrzegają Berlin jako siłę integrującą i godną zaufania, proeuropejską potęgę. Postrzegają Merkel jako postać jednoczącą Unię Europejską, a to wizerunek, który bez wątpienia przyjęłaby ona z zadowoleniem.
Jej następca nie powinien jednak ulegać pokusie realizowania strategii „więcej tego samego”. Dane zebrane przez ECFR sugerują, że sama kontynuacja merkelizmu nie utrwaliłaby dobrej reputacji, jaką Niemcy zyskały w europejskich społeczeństwach. Na tym polega paradoks spuścizny Merkel: Niemcy zawdzięczają swój sukces głównie czynnikom, które nie są trwałe i okolicznościom, które należą już do przeszłości. Innymi słowy, działania Berlina w ostatnich dekadach rozbudziły oczekiwania co do potencjału Niemiec jako dobrotliwego przywódcy, którego tak bardzo potrzebuje pogrążona w kryzysie Unia Europejska, walcząca o obronę swoich wartości i znalezienie miejsca w świecie, w którym na nowo rozgorzała rywalizacja wielkich mocarstw. Aby spełnić tę rolę, Berlin będzie musiał wymyślić siebie na nowo. Co najważniejsze, będzie musiał zrewidować właśnie te zasady merkelizmu, które sprawiły, że Europejczycy pokładają w Niemczech nadzieję.
Misja zakończona: Niemcy Merkel jako wielki jednoczyciel
Przez cały okres rządów Merkel, mantra niemieckiego rządu na temat jego roli w UE brzmiała zawsze: „utrzymać unię razem”. Będąc główną potęgą Europy, Niemcy chciały być postrzegane jako siła umiarkowania i pojednania, a nie jako hegemon. W obliczu wielu sił odśrodkowych, które wzmocniły nacjonalistycznych i eurosceptycznych aktorów na całym świecie, głównym priorytetem RFN była konsolidacja i zachowanie tego, co udało się osiągnąć. Stało się to szczególnie wyraźne po referendum w sprawie Brexitu w Wielkiej Brytanii i wyborze Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych. Celem Merkel było zapobieżenie upadkowi kluczowych filarów politycznych UE i wzmocnienie Unii jako bastionu chroniącego przed erozją liberalnego porządku międzynarodowego. W przeciwieństwie do francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona, Merkel nie forsowała jednak ambitnych propozycji reform. Zamiast tego opowiedziała się za małymi, przewidywalnymi krokami, które pozwoliłyby poradzić sobie z wieloma wyzwaniami, przed jakimi stanęła Unia. Innymi słowy, starała się zmienić tylko tyle, by utrzymać status quo. Priorytetowe dla niej były jak najbardziej inkluzyjne decyzje polityczne, często poprzestawała więc na znalezieniu najmniejszego wspólnego mianowniku. Była przekonana, że w UE nie ma zgody na radykalne reformy czy dalszą integrację, a bardziej ambitne wysiłki Macrona tylko podzieliłyby Unię.
Merkel na „prezydenta UE”
Obywatele UE wydają się raczej preferować podejście Merkel od podejścia Macrona. W odpowiedzi na postawione przez ECFR hipotetyczne pytanie o to, na kogo głosowaliby jako na „prezydenta UE”, gdyby Merkel i Macron byli jedynymi kandydatami, większość w Holandii, Hiszpanii i Portugalii odpowiedziała, że wybrałaby kanclerz – podobnie jak większość we wszystkich innych badanych krajach (w tym we Francji). W sumie zagłosowałoby na nią 41 procent wszystkich respondentów, a na Macrona tylko 14 procent. Rywalizacja ta nie była wyrównana w żadnym z badanych krajów, choć poparcie dla Merkel różniło się w poszczególnych krajach (na przykład w Holandii było o 27 punktów procentowych wyższe niż w Bułgarii). Wydaje się, że dzięki swojemu technokratycznemu stylowi przywództwa Merkel zdobyła zaufanie Europejczyków w znacznie większym stopniu niż zrobił to Macron dzięki swoim wizjonerskim przemówieniom. Fakt, że Merkel jest o wiele bardziej popularna niż Macron nie tylko w Holandii i Hiszpanii, ale także w Portugalii i Danii, pokazuje, jak bardzo może być siłą integrującą w różnych zakątkach UE. Skandynawskie państwa „oszczędne” i kraje południa UE często mają diametralnie różne stanowiska w wielu aspektach polityki europejskiej, zwłaszcza w kwestiach gospodarczych i finansowych. Ponieważ poparcie dla Merkel jest wysokie w obu obozach, wydaje się, że udało jej się przekazać komunikat, iż jest zaangażowana w rozwiązywanie problemów obu tych grup, pozycjonując Niemcy jako siłę jednoczącą.
Większość względna respondentów we wszystkich krajach biorących udział w sondażu oraz większość w Holandii, Hiszpanii i Portugalii zagłosowałaby raczej na Angelę Merkel niż Emmanuela Macrona jako prezydenta Europy. W procentach.
Z wyłączeniem osób, które pominęły pytanie. Pytanie brzmiało: "Gdyby odbyły się wybory na prezydenta Europy, a jedynymi dwoma kandydatami byli Emmanuel Macron lub Angela Merkel, na kogo byś zagłosował?".
Źródło: Datapraxis i YouGov (DE, FR, DK, ES, PL, PT, SE, IT, AT), AnalitiQs (NL), Alpha (BG) i Szondaphone (HU). 2021 © Wszelkie prawa zastrzeżone.
W Niemczech pokładamy ufność
Patrząc z perspektywy czasu, największym sukcesem Merkel w polityce europejskiej jest prawdopodobnie to, że umieściła Niemcy w centrum rozszerzonej UE i znacząco zmniejszyła obawy sąsiadów przed niemiecką dominacją. Europejscy obywatele wydają się znacznie mniej obawiać przejęcia przez Niemcy władzy w instytucjach unijnych niż elity w Brukseli. Obecnie tylko 10 procent respondentów uważa, że to źle, iż przewodniczący Komisji Europejskiej jest Niemcem, zaś 27 procent uważa, że to dobrze. Najbardziej krytycznymi grupami narodowymi są obywatele Włoch (gdzie 21 procent twierdzi, że to coś złego, ale tyle samo - 21 procent - że to coś dobrego) i Polski (gdzie 18 procent twierdzi, że to coś złego). We wszystkich krajach większość lub względna większość twierdzi jednak, że narodowość przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen nie ma znaczenia, co sugeruje, że ludzie nie postrzegają jej jako lobbystki niemieckiego rządu.
Większość Europejczyków ma obojętny stosunek do niemieckiej narodowości przewodniczącego Komisji Europejskiej.
Pytanie brzmiało: "W jakim stopniu uważa Pan/Pani, że to dobrze lub źle dla Europy, że przewodniczącym Komisji Europejskiej jest Niemiec?".
Źródło: Datapraxis i YouGov (DE, FR, DK, ES, PL, PT, SE, IT, AT), AnalitiQs (NL), Alpha (BG) i Szondaphone (HU). 2021 © Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dzisiejsze Niemcy są wiodącym mocarstwem, któremu wielu Europejczyków ufa w kwestii obrony ich interesów w różnych obszarach. Jak pokazują dane zebrane przez ECFR, dwa obszary polityki, w których zaufanie to jest najbardziej widoczne, to polityka gospodarcza i finansowa oraz obrona demokracji i praw człowieka.
Europejczycy najbardziej ufają Niemcom, jeśli chodzi o obronę ich interesów gospodarczych oraz obronę demokracji i praw człowieka. Wyrażone w procentach.
Łącznie dla wszystkich 12 krajów objętych badaniem. Osoby, które odpowiedziały "nie wiem" (26%) i "żadne z powyższych" (16%) nie są reprezentowane na wykresie. Pytanie brzmiało: "Czy ufasz, że Niemcy będą bronić europejskich interesów, jeśli będą odgrywać rolę lidera w każdej z poniższych dziedzin? Proszę zaznaczyć wszystkie obszary, w których ufa Pan(i) Niemcom."
Źródło: Datapraxis i YouGov (DE, FR, DK, ES, PL, PT, SE, IT, AT), AnalitiQs (NL), Alpha (BG) i Szondaphone (HU). 2021 © Wszelkie prawa zastrzeżone.
W każdym z badanych krajów polityka gospodarcza i finansowa zajmują pierwsze lub drugie miejsce wśród obszarów, w których respondenci ufają, że Niemcy będą bronić europejskich interesów. Stwierdzenie to wydaje się paradoksalne z dwóch powodów. Po pierwsze, poparcie rządu Merkel dla oszczędności w czasie kryzysu strefy euro oraz obsesja na punkcie długu publicznego i ogromnej nadwyżki handlowej Niemiec wywołały więcej krytyki niż jakakolwiek inna polityka. Niemiecka polityka gospodarcza była powszechnie uważana za największy problem UE, który ostatecznie doprowadzi do jej rozpadu. Po drugie, obywatele krajów o różnych filozofiach gospodarczych postrzegają Niemcy jako rzecznika interesów europejskich. Na Węgrzech (które nie są członkiem strefy euro) odsetek ten wynosił 50 procent, w Hiszpanii (której rząd chce, by UE zmierzała w kierunku unii fiskalnej) - 45 procent, a w Holandii (będącej de facto liderem ugrupowania krajów oszczędnych) - 43 procent. I choć we Włoszech odsetek ten wynosi zaledwie 24 procent, to wciąż jest to najpopularniejsza opcja wśród tych, którzy wyrazili swoją opinię.
Polityka gospodarcza jest głównym obszarem, w którym Europejczycy ufają, że Niemcy będą bronić ich interesów. Zaufanie w procentach
Pytanie brzmiało: "Czy ufa Pan(i), że Niemcy będą bronić europejskich interesów, jeśli będą odgrywać rolę lidera w każdej z poniższych dziedzin? Proszę zaznaczyć wszystkie dziedziny, w których ufa Pan(i) Niemcom." Wykres przedstawia procentowy udział osób, które wybrały "Kwestie gospodarcze/finansowe".
Źródło: Datapraxis i YouGov (DE, FR, DK, ES, PL, PT, SE, IT, AT), AnalitiQs (NL), Alpha (BG) i Szondaphone (HU). 2021 © Wszelkie prawa zastrzeżone.
Może to być również częściowo wynikiem niemieckiej polityki w czasie kryzysu koronawirusowego, w ramach której Berlin starał się osiągnąć jak najszerszy konsensus w sprawie włączenia planu naprawczego NextGenerationEU do budżetu UE, uwzględniając interesy wszystkich państw członkowskich. Innym powodem może być fakt, że obywatele Europy postrzegają Niemcy jako potęgę gospodarczą, która przetrwała liczne kryzysy ostatniej dekady znacznie lepiej niż wiele innych krajów europejskich, i dlatego powinna stanowić wzór do naśladowania dla UE. Te względy mogą mieć większy wpływ na postrzeganie Berlina niż jakakolwiek analiza ekonomiczna, w której wzrost gospodarczy Niemiec odbywa się głównie kosztem innych państw członkowskich UE.
Obrona demokracji i praw człowieka to drugi obszar polityki, w którym istnieje największe zaufanie do roli Niemiec jako lidera działającego w interesie europejskim. Choć Merkel zawsze opierała się przypisywaniu jej tytułu "przywódczyni wolnego świata", obywatele UE postrzegają ją jako liderkę wolnej Europy. Rozsądne wydaje się założenie, że częściowo odzwierciedla to uznanie wielu Europejczyków dla postawy, jaką Merkel zajęła w czasie kryzysu migracyjnego. Ufają oni, że Niemcy staną w obronie tych wartości i zasad, które mają zasadnicze znaczenie dla zachodniej demokracji. Ten sentyment jest widoczny we wszystkich krajach objętych badaniem ECFR, w tym na Węgrzech (49 proc.) i w Polsce (23 proc.), krajów, których rządy są obecnie objęte procedurą sankcji z art. 7 UE mającą na celu stwierdzenie, czy państwu członkowskiemu grozi "poważne naruszenie" wartości UE. Z pewnością zwolennicy partii rządzących w Polsce i na Węgrzech obniżają średnie wyniki w obu tych krajach (zaledwie 11 procent obecnych zwolenników PiS i 28 procent obecnych zwolenników Fideszu ufa, że Niemcy będą bronić demokracji, podczas gdy wśród zwolenników opozycji wskaźniki te są znacznie wyższe).
Europejczycy ufają, że Niemcy odegrają silną rolę w obronie wartości demokratycznych. Zaufanie wyrażone w procentach.
Pytanie brzmiało: "Czy ufa Pan(i), że Niemcy będą bronić europejskich interesów, jeśli będą odgrywać rolę lidera w każdej z poniższych dziedzin? Proszę zaznaczyć wszystkie obszary, w których ufa Pan(i) Niemcom." Mapa przedstawia procentowy udział osób, które wybrały "Stawanie w obronie demokracji i praw człowieka".
Źródło: Datapraxis i YouGov (DE, FR, DK, ES, PL, PT, SE, IT, AT), AnalitiQs (NL), Alpha (BG) i Szondaphone (HU). 2021 © Wszelkie prawa zastrzeżone.
O ile jednak poziom zaufania Europejczyków do Niemiec w kwestii obrony interesów europejskich jest stosunkowo wysoki w przypadku polityki gospodarczej oraz obrony demokracji i praw człowieka, o tyle jest on stosunkowo niski, jeśli chodzi o relacje z wielkimi mocarstwami światowymi. Berlin cieszy się zaufaniem ponad jednej trzeciej obywateli UE w kwestiach gospodarczych i obrony wartości demokratycznych, ale tylko 17% z nich uważa, że Niemcy mogą przewodzić blokowi w relacjach z Chinami. Jeśli chodzi o relacje UE z Rosją i USA, Niemcom ufa odpowiednio tylko jedna piąta i jedna czwarta Europejczyków. Europejczycy mają nawet większe zaufanie do Niemiec w kwestiach obronności i bezpieczeństwa, co powinno uspokoić tych w Berlinie, którzy twierdzą, że Niemcy nie mogą inwestować więcej w swoją armię, ponieważ mogłoby to zaniepokoić ich sąsiadów.
Europejczycy mają stosunkowo niskie zaufanie do zdolności Niemiec do radzenia sobie w relacjach UE z innymi wielkimi mocarstwami. Wyrażone w procentach.
Pytanie brzmiało: "Czy ufa Pan(i), że Niemcy będą bronić europejskich interesów, jeśli będą odgrywać rolę lidera w każdej z poniższych dziedzin? Proszę zaznaczyć wszystkie obszary, w których ufa Pan(i) Niemcom."
Źródło: Datapraxis i YouGov (DE, FR, DK, ES, PL, PT, SE, IT, AT), AnalitiQs (NL), Alpha (BG) i Szondaphone (HU). 2021 © Wszelkie prawa zastrzeżone.
Wyniki te potwierdzają, że obywatele UE niekoniecznie ufają, że Niemcy poprowadzą UE w ich interesie w świecie nasilającej się rywalizacji wielkich mocarstw. Jeśli chodzi o geopolitykę, wiarygodność Berlina jest ograniczona, zwłaszcza w porównaniu z innymi obszarami polityki.
Nie jest to być może zaskakujące. Polityka Merkel wobec Chin była często w dużej mierze kształtowana przez niemieckie narodowe interesy gospodarcze, a nie szersze względy geopolityczne. Nie można postrzegać tej polityki jako " zeuropeizowanej". Pani kanclerz stworzyła wspólny europejski front po rosyjskiej aneksji Krymu (jedno z jej kluczowych osiągnięć w polityce zagranicznej), ale skompromitowała swoje dziedzictwo niezachwianym poparciem dla Nord Stream 2. Podczas gdy niemiecki rząd lubi przedstawiać się jako pionier wspólnej europejskiej polityki zagranicznej, jego sąsiedzi pozostają co do tego sceptyczni.
Idzie to w parze z przekonaniem respondentów we wszystkich badanych krajach (z wyjątkiem Węgier), że gdyby Merkel nie była kanclerzem, na świecie byłoby więcej konfliktów. Nie oznacza to jednak, że uważają ją za siłę napędową pokoju: wszędzie panuje powszechne przekonanie, że jej kanclerstwo nie wpłynęło na konflikty na świecie. Europejczycy zdają się postrzegać ją jako osobę mało "geopolityczną", sugerując, że dyplomatyczne (i militarne) wysiłki niemieckiego rządu pozostały niezauważone lub były nieskuteczne podczas kryzysów polityki zagranicznej ostatnich lat.
Większość względna w każdym z badanych krajów uważa, że kanclerstwo Angeli Merkel nie zmieniło sytuacji w konfliktach na świecie. Wyrażone w procentach.
Pytanie brzmiało: "Czy uważasz, że na świecie byłoby więcej lub mniej konfliktów, gdyby Angela Merkel nie była kanclerzem Niemiec w ciągu ostatnich 15 lat?".
Źródło: Datapraxis i YouGov (DE, FR, DK, ES, PL, PT, SE, IT, AT), AnalitiQs (NL), Alpha (BG) i Szondaphone (HU). 2021 © Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jednocześnie jednak Europejczycy widzą potrzebę, by UE stała się bardziej zjednoczonym i silniejszym graczem międzynarodowym. Sondaż przeprowadzony przez ECFR wiosną 2021 roku pokazuje, że Europejczycy są w pełni świadomi, że w erze rywalizacji wielkich mocarstw muszą bardziej polegać na sobie. Nawet fakt, że w Białym Domu zasiada Joe Biden nie wpłynął na powszechny brak wiary w zdolność Stanów Zjednoczonych do powrotu na pozycję "lidera" Zachodu. Wycofanie się Amerykanów z Afganistanu pokazało, że Biden prowadzi politykę zagraniczną i bezpieczeństwa skoncentrowaną na wąsko pojętych interesach narodowych i nie chce już widzieć USA w roli "światowego policjanta". Dlatego Europejczycy uważają, że konieczne jest pielęgnowanie strategicznych partnerstw z różnymi krajami, w tym z Rosją, Chinami i Turcją, oraz zwiększenie globalnej roli UE. W siedmiu z 12 badanych krajów względna większość respondentów stwierdziła, że UE powinna zareagować na pandemię poprzez opracowanie jednolitej europejskiej polityki dotyczącej globalnych zagrożeń i wyzwań.
Należy zdać sobie sprawę z konsekwencji względnego braku zaufania co do relacji Niemiec z wielkimi mocarstwami. W przyszłości jeszcze ważniejsze będzie, aby Niemcy opowiadały się za wspólną europejską polityką zagraniczną i wiarygodnie pokazywały, że angażują się w relacje z Chinami, Rosją i USA przede wszystkim w celu ochrony interesów europejskich, a nie tylko własnych.
Niemcy jako orędownik wyborców prounijnych
Jednym z jasnych wniosków płynących z badania ECFR jest fakt, że stosunek Europejczyków do UE i wartości europejskich koreluje z ich postrzeganiem Niemiec. Ci, dla których bycie Europejczykiem jest co najmniej tak samo ważne jak ich tożsamość narodowa, mają tendencję do bardziej pozytywnego postrzegania roli Niemiec. Są oni również bardziej skłonni w wielu kwestiach wierzyć w wyższość demokracji nad autokracją.
We wszystkich pięciu krajach, w których ECFR pytał o tożsamość europejską – we Francji, Niemczech, Włoszech, Polsce i Szwecji - respondenci, którzy twierdzili, że ich tożsamość europejska jest dla nich co najmniej tak samo ważna jak ich narodowość, znacznie częściej niż przeciętnie twierdzili, że to dobrze, iż przewodniczący Komisji Europejskiej jest Niemcem. I odwrotnie, respondenci, którzy mają mniejsze przywiązanie do swojej tożsamości europejskiej, i którzy często są zwolennikami populistycznych partii prawicowych, takich jak Prawo i Sprawiedliwość, Liga, czy też Alternatywa dla Niemiec, częściej nie aprobują faktu, że przewodniczącym Komisji Europejskiej jest Niemiec.
Ci, którzy czują się Europejczykami, częściej twierdzą, że to dobrze, iż przewodniczącym Komisji Europejskiej jest Niemiec. Wyrażone w procentach.
Dane dla pięciu badanych krajów (Francja, Niemcy, Włochy, Polska i Szwecja). Pytanie brzmiało: "W jakim stopniu uważa Pan(i), że to dobrze lub źle dla Europy, że przewodniczącym Komisji Europejskiej jest Niemiec?". Respondenci, którzy "czują się Europejczykami" odnoszą się do tych, którzy "zdecydowanie zgadzają się" lub "zgadzają się" z następującym stwierdzeniem: "Bycie Europejczykiem jest dla mnie co najmniej tak samo ważne jak moja narodowość". Respondenci "niezdecydowani" to osoby, które "ani nie zgadzają się, ani zgadzają" z tym stwierdzeniem. "Nie czuję się Europejczykiem" odnosi się do osób, które albo "zdecydowanie się nie zgadzają", albo "nie zgadzają się".
Źródło: Datapraxis i YouGov (DE, FR, PL, SE, IT). 2021 © Wszelkie prawa zastrzeżone.
Merkel cieszyłaby się znacznie większym poparciem na stanowisku prezydenta Europy niż Macron wśród respondentów, którzy czują się Europejczykami. I odwrotnie, osoby, które zdecydowanie nie zgadzają się ze stwierdzeniem dotyczącym tożsamości europejskiej, częściej niż przeciętnie twierdzą, że nie głosowałyby w wyborach na takie stanowisko.
Respondenci, którzy czują się Europejczykami, byliby bardziej skłonni głosować na Merkel jako prezydenta Europy niż ci, którzy nie czują się Europejczykami. Wyrażone w procentach.
Dane dla pięciu krajów objętych badaniem (Francja, Niemcy, Włochy, Polska i Szwecja). Nie obejmuje osób, które pominęły to pytanie. Pytanie brzmiało: "Gdyby odbywały się wybory na prezydenta Europy, a jedynymi dwoma kandydatami byli Emmanuel Macron lub Angela Merkel, na kogo by Pan(i) głosował(a)?". Dla segmentacji: respondenci, którzy czują się Europejczykami to ci, którzy "zdecydowanie zgadzają się" lub "zgadzają się" z następującym stwierdzeniem: "Bycie Europejczykiem jest dla mnie co najmniej tak samo ważne jak moja narodowość". Wahający się to osoby, które "ani się nie zgadzają, ani zgadzają" z tym stwierdzeniem. Respondenci, którzy nie czują się Europejczykami, to ci, którzy albo "zdecydowanie się nie zgadzają", albo "nie zgadzają się".
Źródło: Datapraxis i YouGov (DE, FR, PL, SE, IT). 2021 © Wszelkie prawa zastrzeżone.
Ogólnie rzecz biorąc, respondenci, którzy mają silne poczucie tożsamości europejskiej, częściej niż przeciętnie doceniają niemieckie przywództwo w wielu kwestiach, i znacznie rzadziej twierdzą, że nie lubią go w żadnej kwestii. Wyniki badania ECFR są szczególnie interesujące dla tych, którzy zdecydowanie zgadzają się, że tożsamość europejska jest ważna: ponad 40 procent z nich ufa Niemcom w kwestii polityki gospodarczej i finansowej, a także w kwestii obrony demokracji i praw człowieka. Ponadto badanie pokazuje, że zwolennicy populistycznych partii prawicowych najmniej ufają niemieckiemu przywództwu w obu tych obszarach polityki.
Osoby o silnej tożsamości europejskiej częściej niż inni respondenci uważają również, że gdyby Merkel nie była kanclerzem, na świecie byłoby więcej konfliktów (nawet jeśli wśród nich przeważa pogląd, że nie ma to żadnego znaczenia). Z kolei osoby o niskim poczuciu tożsamości europejskiej częściej niż przeciętnie twierdzą, że nie byłoby w tym obszarze żadnej różnicy.
Wynika z tego, że poglądy respondentów na temat Niemiec są ściśle związane z ich poglądami na temat Europy. Innymi słowy, postrzegają oni Berlin i jego działania przez pryzmat europejski.
Mroczna przyszłość Merkelizmu
Merkel ma dość imponujące osiągnięcia w spełnianiu oczekiwań obywateli UE, którzy pochodzą z różnych zakątków Europy i mają zróżnicowane interesy. Widać to szczególnie wyraźnie na tle krytyki niemieckiej polityki w Europie w ostatnich latach. Pod przywództwem Merkel Niemcy zdają się spełniać swój samookreślony cel, jakim jest przewodzenie z centrum i utrzymywanie UE w jedności, przynajmniej w oczach dużej części Europejczyków. Merkel zawdzięcza swoją reputację stylowi polityki opartemu na umiejętnym balansowaniu między różnymi interesami w celu znalezienia kompromisów satysfakcjonujących wszystkie zainteresowane strony. Trzeba przyznać, że czasami dzięki swojej wytrwałości udawało jej się osiągnąć niezwykłe rezultaty, czego przykładem jest ustanowienie funduszu naprawczego NextGenerationEU oraz sankcji UE wobec Rosji. Oba te osiągnięcia były możliwe tylko dzięki jej umiejętnościom mediacyjnym.
Jak pokazuje sondaż ECFR, Merkelizm okazał się dla Niemiec dobrą inwestycją. Niezależnie od doświadczeń europejskich elit rządzących i opinii publicystów, spuścizna Merkel polega na tym, że udało jej się przekonać obywateli UE, że Niemcy są europejską potęgą. Ten znaczący kapitał polityczny, jakim jest zaufanie i uznanie, może zapewnić niemieckim przywódcom po Merkel solidne fundamenty, na których mogliby się oprzeć.
Jednak polityka zachowania neutralności i unikania twardych rozwiązań problemów Europy nie wydaje się być realnym podejściem do nadchodzących wyzwań. Chęć zaangażowania wszystkich stron i uczynienia ze spójności UE absolutnego priorytetu ma taką wadę, że ogranicza to możliwości działania. Wielu z najpilniejszych wyzwań, przed którymi stoi Europa, nie da się rozwiązać metodą Merkel. Radzenie sobie z pandemią, zmianami klimatycznymi i rosnącą konkurencją geopolityczną wymaga nie tylko kosmetycznych zmian, ale także politycznego wsparcia dla bardziej radykalnych rozwiązań. Merkelizm raczej nie przeżyje samej Merkel nie dlatego, że tylko ona może go uprawiać, ale dlatego, że UE będzie potrzebowała bardziej wizjonerskich i odważnych Niemiec, by wzmocnić swoje fundamenty i obronić swoje miejsce w świecie. Wielu Europejczyków wydaje się gotowych zaakceptować tę zmianę, a może nawet czekać, aż Berlin ją zainicjuje.
Nowy krajobraz europejski
Główną przyczyną ograniczonego okresu przydatności Merkelizmu jest zmiana charakteru integracji europejskiej. Wraz z ustąpieniem Merkel staje się jasne, że efekty integracji zmieniły się w ciągu ostatniej dekady. Merkel zbudowała sobie reputację pierwszej kryzysowaej kanclerz Europy. Blok został poważnie nadwyrężony przez spory między państwami członkowskimi na temat charakteru polityki fiskalnej i gospodarczej, polityki azylowej, rządów prawa i Brexitu. UE była pochłonięta problemami wewnętrznymi, choć z kilkoma ważnymi wyjątkami, takimi jak prezydentura Trumpa, a także agresja Rosji na Ukrainę. Kluczową misją Merkel było natomiast zasypywanie wewnętrznych podziałów, godzenie rozbieżnych stanowisk, a tym samym ochrona spójności UE w imię jedności ponad wszystko. W istocie jej historycznym osiągnięciem jest utrzymanie jedności UE w dekadzie, w której wielu Europejczyków obawiało się jej rozpadnięcia.
Jeśli jednak spojrzeć na UE i Europejczyków dzisiaj, wyłania się niepokojący obraz kontynentu podzielonego pod względem wartości i narażonego na nowe zagrożenia. Kompromisy, które Niemcy uosabiały i które stały się filarami polityki Merkel, będą w przyszłości jeszcze trudniejsze do osiągnięcia. Co najważniejsze, odejście Merkel zbiega się w czasie z dwoma poważnymi wyzwaniami dla projektu europejskiego, oba mają inny zakres i charakter niż kryzysy, z którymi kanclerz radziła sobie tak zręcznie. Będą one wymagały innej strategii niż ta, którą stosowała Merkel.
Pierwszym wyzwaniem będzie to, by w niemniejszym stopniu niż za jednością bloku opowiedzieć się za wartościami i zasadami UE. W ciągu ostatnich kilku lat były one atakowane bardziej niż kiedykolwiek. I choć Europejczycy kojarzą Merkel z obroną zachodnich wartości, jej brak zaangażowania w to, by zapobiec wymknięciu się spod kontroli kryzysowi praworządności w Europie, może być największą porażką jej polityki europejskiej. Pod jej przywództwem, delikatnie mówiąc, Niemcy nie stały na czele wysiłków mających na celu ochronę demokracji i rządów prawa. Powstanie autokratycznego systemu premiera Viktora Orbana na Węgrzech nie byłoby możliwe bez przyzwolenia Berlina.
Bierność RFN w tej kwestii wynikała z lojalności partyjnej (Fidesz do 2020 roku był członkiem Europejskiej Partii Ludowej, w skład której wchodzi Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna Merkel), interesów gospodarczych niemieckich firm w krajach Grupy Wyszehradzkiej oraz, co być może najważniejsze, doktrynalnego skoncentrowania się na unikaniu ryzyka i obawy przed konfliktem. Wszystko to sprawiło, że Niemcy nie podjęły działań gdy był jeszcze na to czas. Orban uznał tę strategię za oznakę słabości i odpowiednio ją wykorzystał.
Berlin zastosował podobną strategię przeczekania (aussitzen) wobec Polski. Merkel walnie przyczyniła się do zapobieżenia eskalacji konfliktu o niezależność polskiego sądownictwa, w próżnej nadziei na kompromis, który zadowoliłby obie strony. Dużą rolę w tej strategii odegrała również wrażliwość historyczna Niemiec i ich interes w utrzymaniu sąsiadującej z nimi Polski w głównym nurcie UE za wszelką cenę. Niemieckie dążenie do uniknięcia eskalacji nie powiodło się. Kryzys osiągnął apogeum w lipcu 2021 roku, gdy polski rząd sprzeciwił się prawu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) do ingerowania w systemy sądownicze państw członkowskich w przypadku utraty przez nie niezależności. Podważenie tej kompetencji TSUE byłoby równoznaczne z ryzykiem załamania się porządku prawnego UE.
Załamanie się podstawowych wartości UE dotyczących nadrzędności prawa UE, roli TSUE, niezależności sądów i praw mniejszości, mogłoby zniszczyć unię, zwłaszcza gdyby zbiegło się w czasie z pojawieniem się autorytarnej równowagi wspieranej przez fundusze europejskie. Stawienie czoła temu wyzwaniu będzie wymagało znacznie bardziej jednoznacznego podejścia niż to, którym kieruje się Merkel. Cel, jakim jest zachowanie jedności UE, pozostanie ważny. Jednak w sytuacji, gdy autokraci posuwają konflikt o podstawy projektu europejskiego do ekstremum, nie ma skutecznego sposobu na przyjęcie skoncentrowanej na unikaniu konfliktów polityki „sowohl-als-auch” – zarówno jednego jak i drugiego. Długofalowa strategia obrony zarówno jedności UE, jak i jej podstawowych wartości będzie wymagała krótkoterminowego, zasadniczego skupienia się na tych ostatnich. Jeśli Niemcy po kanclerz Merkel chcą chronić projekt europejski, a tym samym znaczną część spuścizny Merkel, będą musiały otwarcie poprzeć zdecydowane działania przeciwko tym, którzy atakują fundamenty Unii. UE i jej państwa członkowskie mogą to osiągnąć jedynie poprzez porzucenie Merkelizmu. Zaufanie, jakim Europejczycy darzą Niemcy w kwestii obrony demokracji, daje następnemu rządowi federalnemu mandat, by to właśnie uczynić.
Drugie wyzwanie, przed którym staną Niemcy po ustąpieniu Merkel, dotyczy procesów kształtujących nową agendę UE. Rozwój wydarzeń wewnątrz UE nie jest już głównym czynnikiem wpływającym na kierunek polityki unijnej. W czasach Merkel przez dłuższy czas wydawało się, że UE zrobiła sobie geopolityczny urlop od historii. UE widziała, że w każdym regionie świata pojawiają się partnerzy o podobnych poglądach i oczekiwała, że kraje takie jak Chiny i Rosja w dłuższej perspektywie zbliżą się do Zachodu. Jednak wolna, bezpieczna, zamożna i sprawiedliwa społecznie Europa stoi obecnie w obliczu ogromnych zagrożeń z zewnątrz, i nie jest przygotowana do konfrontacji z nimi. Agenda UE jest w coraz większym stopniu kształtowana przez zewnętrzne problemy i wpływy. Kryzys klimatyczny zmusił UE do gruntownego przemyślenia swojego programu gospodarczego i społecznego. Efektem tego jest europejski Zielony Ład, który ma na celu stworzenie nowego modelu społeczno-gospodarczego opartego na zasadzie neutralności klimatycznej. Wysiłki Stanów Zjednoczonych zmierzające do przeorientowania polityki zagranicznej z dala od Europy zmuszają UE do zmiany polityki bezpieczeństwa i przejścia w kierunku większej suwerenności strategicznej. Wzrost znaczenia Chin stawia UE przed koniecznością wypracowania spójnej i wyważonej odpowiedzi wobec nowego systemowego rywala.
Kluczowym wyzwaniem dla UE w następnej dekadzie będzie obrona i modernizacja jej modelu zarządzania w świecie, w którym jej rola będzie się prawdopodobnie zmniejszać. Podejście Merkel polegające na biernym przyglądaniu się sytuacji nie będzie już opłacalne, zwłaszcza w obliczu konfliktu między USA a Chinami, który coraz bardziej dominuje stosunki międzynarodowe. Niemcy będą zmuszone do wypracowania znacznie silniejszej pozycji dla siebie i UE w tym konflikcie. Dlatego w najbliższych latach niemieckie przywództwo w UE będzie wymagało czegoś więcej niż tylko utrzymania jedności bloku (nawet jeśli w obliczu wyzwań zewnętrznych pozostanie to fundamentalnym zadaniem dla Berlina). Widoczna słabość RFN w relacjach wielkomocarstwowych będzie prawdopodobnie coraz bardziej problematyczna, chyba że Berlin zacznie być postrzegany jako bardziej godny zaufania lider w relacjach z takimi aktorami jak Chiny czy Rosja.
Niemcy będą musiały wyjść ze swojej strefy komfortu jeśli chodzi o te obszary, w których w czasach Merkel ani nie przewodziły, ani też nie cieszyły się zaufaniem do objęcia przywództwa. Jeśli Niemcy po Merkel mają zyskać wizerunek prawdziwie europejskiego mocarstwa, będą musiały przedstawić swoim europejskim partnerom jasną wizję roli i pozycji UE w coraz bardziej konkurencyjnym i wstrząsanym kryzysami środowisku międzynarodowym. Nowy rząd niemiecki musi wyraźniej niż dotychczas pokazać, że postrzega relacje z Chinami i Rosją w świetle interesów europejskich, a nie przede wszystkim niemieckich. Musi też wytyczyć drogę w kierunku atlantycyzmu, który nie będzie zależny od Niemiec, ale będzie miał silny wymiar europejski.
Gasnąca gwiazda Niemiec
Czy Niemcy sprostają wyzwaniom wynikającym z tej nowej konstelacji politycznej? Jak już wspomniano, Europejczycy docenili podejście Niemiec do Europy i ich rolę w niej. Równocześnie są jednak znacznie mniej optymistyczni, jeśli chodzi o przyszłość tego kraju. Mówiąc wprost, większość obywateli UE postrzega Niemcy jako słabnącą potęgę. Może to nie być najlepszy punkt wyjścia dla Niemiec po kanclerz Merkel.
We wszystkich 12 krajach objętych badaniem 34 procent respondentów uważa, że złoty wiek Niemiec należy już do przeszłości. Z kolei dla 21 procent respondentów era Merkel wydaje się być szczytem niemieckiej prosperity, zgadzają się oni ze stwierdzeniem, że Niemcy przeżywają obecnie swój złoty wiek. Zaledwie 10 procent Europejczyków spodziewa się, że złoty wiek Niemiec dopiero nadejdzie. Ta ogólna prawidłowość dotyczy prawie każdego badanego kraju z osobna. Hiszpania i Szwecja to jedyne państwa członkowskie, w których większość względna respondentów uważa teraźniejszość Niemiec za bardziej chwalebną niż ich przeszłość. Niemcy, Austria i Węgry są jedynymi krajami, w których większość względna lub zwykła większość respondentów uważa przeszłość Niemiec za bardziej chwalebną niż ich teraźniejszość. I chociaż odpowiedź "nie wiem" jest najczęstszą odpowiedzią w siedmiu badanych krajach, to godnym uwagi jest fakt, że dwa kraje sąsiadujące z Niemcami, Holandia i Dania, są tymi, w których największy odsetek osób nie był pewien, jak odpowiedzieć na to pytanie.
Intrygujące jest to, że większość Europejczyków uważa, że złoty wiek Niemiec należy do przeszłości, ale wciąż na prezydenta Europy wybraliby oni Merkel, nie Macrona. Sugeruje to, że nie tylko w Niemczech, ale i szerzej w Europie Merkel jako postać polityczna jest bardziej popularna niż rezultaty jej rządów. Bez Merkel fundamenty przywódczej roli Niemiec w UE będą znacznie słabsze, chyba że nowy rząd wdroży wiarygodną strategię, która wykroczy poza merkelizm.
Większość Europejczyków, w tym większość w Niemczech i Austrii, postrzega Niemcy jako słabnącą potęgę. W procentach.
Pytanie brzmiało: "Czy Pana/Pani zdaniem złoty wiek Niemiec to przeszłość, teraźniejszość, czy dopiero on nadejdzie?"
Źródło: Datapraxis i YouGov (DE, FR, DK, ES, PL, PT, SE, IT, AT), AnalitiQs (NL), Alpha (BG) i Szondaphone (HU). 2021 © Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jeśli wielu Europejczyków uzna, że gwiazda Niemiec gaśnie, ich zaufanie do Berlina może osłabnąć. Wydaje się, że ich pozytywne nastawienie do Niemiec pod rządami Merkel ma wiele wspólnego ze stabilnym wzrostem gospodarczym i niskim bezrobociem w ostatnich dwóch dekadach, osiągniętych pomimo trudnych warunków ekonomicznych w Europie. Wydaje się, że inaczej niż w przeszłości, potęga i dobrobyt Niemiec przyczyniają się obecnie do ich wizerunku jako wiarygodnego partnera.
Sądząc po danych zebranych przez ECFR, Europejczycy, którzy widzą złoty wiek Niemiec w teraźniejszości lub przyszłości, częściej niż inni ufają, że Berlin jest w stanie przewodzić UE w wielu kwestiach. Można to postrzegać jako kolejną oznakę niezwykłego osiągnięcia ery Merkel: wydaje się, że nie ma obaw przed silnymi Niemcami.
Im bardziej optymistycznie Europejczycy patrzą w przyszłość Niemiec, tym bardziej ufają, że Berlin jest w stanie przewodzić UE. Wyrażone w procentach.
Odpowiedzi "Nie wiem" nie są pokazane. Wspólnie dla wszystkich 12 krajów objętych badaniem. Pytanie brzmiało: "Czy ufasz, że Niemcy będą bronić europejskich interesów, jeśli będą odgrywać rolę lidera w każdym z poniższych obszarów?".
Źródło: Datapraxis i YouGov (DE, FR, DK, ES, PL, PT, SE, IT, AT), AnalitiQs (NL), Alpha (BG) i Szondaphone (HU). 2021 © Wszelkie prawa zastrzeżone.
Zatem ci, którzy uważają, że czasy świetności Niemcy mają już za sobą, a jest ich wielu (34 procent), mają mniejsze zaufanie do przywództwa Berlina. Na przykład 26 procent z nich nie ufa, że Niemcy będą bronić któregokolwiek z przedstawionych w pytaniu interesów europejskich.
Ten ogólny obraz sugeruje, że jeśli sceptycyzm wobec dobrobytu Niemiec stanie się bardziej powszechny w Europie, Europejczycy mogą być mniej skłonni do postrzegania Berlina jako filaru europejskości. Kryzys związany z pandemią COVID-19 uwidocznił zaniedbania Niemiec w zakresie infrastruktury i brak inwestycji w cyfryzację. Dodatkowo, zaostrzający się konflikt geopolityczny między USA a Chinami stawia ogromne wyzwania przed niemiecką gospodarką, która jest silnie uzależniona od globalizacji i eksportu. Rosnący sceptycyzm wobec niemieckiej gospodarki podkopałby zaufanie do jej zdolności do przewodzenia Europie, poważnie ograniczając jej możliwości w tym zakresie.
Niemiecki pesymizm
To, czy Niemcy spełnią oczekiwania wywołane dość udaną erą Merkel, będzie w dużej mierze zależało od samych obywateli. Europejczycy nie wydają się zbytnio obawiać pewnych siebie, silnych i zamożnych Niemiec, nawet jeśli wielu z nich jest sceptycznie nastawionych do perspektyw tego kraju. Jednak względny sukces rządów Merkel niekoniecznie przełożył się na pozytywne postrzeganie siebie przez samych Niemców. Większość z nich nie postrzega swojego kraju jako wiodącej siły UE. A pesymizm co do przyszłości Niemiec jest jeszcze bardziej rozpowszechniony wśród Niemców niż wśród innych Europejczyków.
Pięćdziesiąt dwa procent Niemców uważa, że złoty wiek ich kraju to już przeszłość. Są oni zdecydowanie najbardziej pesymistycznie nastawieni do przyszłości wśród Europejczyków (poza Austriakami, którzy są równie pesymistyczni).
Niemcy nie wydają się też być emocjonalnie przygotowani do roli wiodącego mocarstwa Europy. Tylko w kwestii obrony demokracji i praw człowieka ponad jedna trzecia (38 procent) Niemców wierzy, że ich kraj może bronić europejskich interesów. W kwestiach gospodarczych i finansowych, a także w sprawach bezpieczeństwa i obrony Niemcy mniej niż inni Europejczycy ufają, że Berlin będzie w stanie zapewnić europejskie przywództwo. Podczas gdy 29 procent innych Europejczyków ufa, że Niemcy są liderem w dziedzinie obronności i bezpieczeństwa, tylko 20 procent Niemców ma takie zaufanie (najmniejszy odsetek w każdym z 12 badanych krajów). Podobnie, z przywództwa Niemiec w kwestiach gospodarczych i finansowych byłoby zadowolonych 37% Europejczyków, ale tylko 31% Niemców (odsetek ten jest mniejszy niż w jakiejkolwiek grupie narodowościowej poza Włochami, Polakami i Francuzami). Dwadzieścia procent Niemców nie ufa Niemcom w kwestii przywództwa w żadnym z obszarów objętych badaniem ECFR (trzeci co do wielkości odsetek wśród wszystkich grup narodowościowych, po Polakach i Austriakach). Pozostali Europejczycy są nieco mniej pesymistyczni: tylko 15 procent nie ufa, że Niemcy będą bronić europejskich interesów w którymkolwiek z obszarów objętych badaniem.
Niemcy mniej niż inni Europejczycy ufają, że Berlin jest w stanie zapewnić europejskie przywództwo.W procentach.
Pytanie brzmi: "Czy ufa Pan/Pani, że Niemcy będą bronić interesów europejskich, jeśli będą odgrywać rolę lidera w każdym z poniższych obszarów?". Wszyscy respondenci z pozostałych 11 krajów zostali potraktowani jednakowo, aby obliczyć wyniki dla "Wszystkich pozostałych respondentów".
Źródło: Datapraxis i YouGov (DE, FR, DK, ES, PL, PT, SE, IT, AT), AnalitiQs (NL), Alpha (BG) i Szondaphone (HU). 2021 © Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jednocześnie Niemcy nie obawiają się, że ponownie popadną w nacjonalizm. Tylko 19 procent z nich uważa, że istnieje takie ryzyko, w porównaniu z 27 procentami respondentów w pozostałych 11 badanych krajach. Z kolei 36 procent Niemców spodziewa się, że ich kraj jeszcze bardziej skupi się na pomocy innym Europejczykom, to znacznie więcej niż 25 procent respondentów w innych badanych krajach. Niemcy mają zatem dość pozytywny obraz własnych intencji, ale nie są przekonani, że zdolność ich kraju do sprawowania przywództwa jest warunkiem wstępnym do bycia wiarygodnym i wspierającym wobec innych krajów członkowskich. W czasach po rządach Merkel może to nie być właściwy wniosek. Być może Niemcy będą musieli wyzbyć się wątpliwości co do zdolności przywódczych RFN, ponieważ inni Europejczycy liczą na to, że Niemcy to przywództwo zapewnią.
Obywatele Niemiec w mniejszym stopniu niż inni Europejczycy obawiają się, że Niemcy staną się bardziej nacjonalistyczne. W procentach.
Pytanie brzmi: "Myśląc o roli, jaką spodziewa się Pan(i), że Niemcy będą odgrywać w Europie w ciągu następnej dekady, z którym z tych stwierdzeń, jeśli z którymś z nich, raczej się Pan(i) zgadza?". Wszyscy respondenci byli traktowani jednakowo, aby obliczyć wyniki dla "pozostałych 11 krajów".
Źródło: Datapraxis i YouGov (DE, FR, DK, ES, PL, PT, SE, IT, AT), AnalitiQs (NL), Alpha (BG) i Szondaphone (HU). 2021 © Wszelkie prawa zastrzeżone.
Konkluzja: Od jedności UE do obrony modelu europejskiego
Niemcy będą musiały wziąć na siebie nowe obowiązki w erze po rządach Merkel. Zmiana ta jest silnie związana nie tylko z niezwykłymi osiągnięciami odchodzącej kanclerz, ale z faktem, że pod jej przywództwem niemiecki rząd cieszy się zaufaniem i poparciem większości obywateli UE, którzy czują się silnie związani z projektem europejskim. W ich oczach Niemcy jawią się jako ostoja zachodnich wartości, w tym demokracji i rządów prawa, a także kotwica UE w trudnych czasach. Pokładają w Niemczech nadzieję na obronę europejskiego porządku. Czyni to z Niemiec europejską potęgę par excellence.
Przynoszenie nadziei obrońcom liberalnej Europy jest jednak nie tylko szansą. To także ryzyko i wyzwania. Aby im sprostać, Niemcy po Merkel będą musiały przekalibrować strategię polityki zagranicznej i europejskiej, opuścić swoją strefę komfortu i wyjść poza ramy merkelizmu. Era Merkel naznaczona była koniecznością utrzymania UE w jedności pod coraz silniejszą presją wewnętrzną i zewnętrzną. Merkel doskonale poradziła sobie z tym zadaniem i słusznie zyskała za to uznanie w całej Europie. Jednak w erze po Merkel nie będzie to wystarczające. Obok utrzymania jedności UE, miarą odpowiedzialnego przywództwa unijnego powinna stać się obrona podstawowych wartości i interesów europejskich. Przede wszystkim zaś, Niemcy będą musiały stanąć na czele walki z dwoma największymi zagrożeniami, z którymi przyjdzie mierzyć się Unii Europejskiej w najbliższych latach.
Pierwszym zagrożeniem jest załamanie się rządów prawa w UE, spowodowane rosnącymi tendencjami autokratycznymi rządów niektórych państw członkowskich. Europejski krajobraz polityczny jest coraz bardziej definiowany przez podziały na "demokratycznych i autokratycznych" oraz "kosmopolitycznych i nacjonalistycznych". Niemcy Merkel odegrały kluczową rolę w niwelowaniu tych podziałów lub, częściej, w ich unikaniu. Podczas gdy Europejczycy po jednej stronie tych podziałów doceniają niemieckie przywództwo, ci po drugiej stronie nie ufają mu lub się mu sprzeciwiają. Innymi słowy, Merkel okazała się wielkim jednoczycielem UE w sensie geograficznym. Obywatele państw członkowskich we wszystkich regionach Europy mają podobne oceny Niemiec.
Być może jednak Niemcy będą musiały stać się dużo bardziej bezpośrednim obrońcą wartości i zasad, na których opiera się europejskie społeczeństwo. Być może kraj ten będzie musiał nauczyć się akceptować cenę, jaką jest mniejsza uległość wobec autokratycznej, nacjonalistycznej strony konfliktu. Nie da się zadowolić obu stron. A próba uczynienia tego byłaby szkodliwa dla projektu europejskiego.
Unia Europejska nie przetrwa bez wspólnych standardów niezależności sądownictwa, poszanowania wartości zapisanych w art. 2 i 19 Traktatu o Unii Europejskiej, czy - co kluczowe - uznania TSUE za ostatecznego arbitra w kwestii interpretacji tych zasad. To właśnie te podstawowe zasady są atakowane przez populistów i autokratów. Odstąpienie od nich w imię nikłej nadziei na kompromis oznaczałoby historyczną porażkę. Nie mniej ważne jest to, że rozczarowanie obywateli UE, którzy identyfikują się z wartościami europejskimi i sprzeciwiają się nacjonalizmowi, miałoby również katastrofalne skutki. Zaangażowanie i optymizm tych obywateli, którzy pokładają nadzieję w niemieckim przywództwie, jest kluczem do przyszłości UE w trudnych czasach.
Drugim zagrożeniem, na który Merkelizm mógłby nie mieć właściwej odpowiedzi, jest geopolityczna marginalizacja UE. Od dłuższego czasu przyjaciele i partnerzy Niemiec wzywają je do odgrywania większej roli na arenie międzynarodowej. Sama Merkel przyznaje, że czasy, kiedy UE mogła w pełni polegać na innych, "w pewnym sensie się skończyły", a Europejczycy muszą zrobić więcej, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo i bronić swoich interesów na świecie. Niemcy są tu kluczowym graczem, nadszedł najwyższy czas, by wreszcie podniosły poprzeczkę. Pod wieloma względami Merkelizm (który często szedł w parze z merkantylizmem) był możliwy tylko dlatego, że USA przewodziły blokowi zachodniemu, co trzymało w ryzach oparty na zasadach wielostronny ład. Gdy świat wkracza jednak w to, co Mark Leonard nazywa "wiekiem braku pokoju", nie jest to już prawdą. A odejście Merkel jest symbolem tej historycznej zmiany w zachodnim sojuszu.
Jak pokazują dane sondażowe ECFR, Europejczycy są świadomi tej nowej rzeczywistości i zaniepokojeni zmniejszającą się rolą Europy w świecie. Co ważniejsze, przyznają oni, że geopolityczna rywalizacja stanowi obecnie egzystencjalne zagrożenie dla projektu europejskiego. Niemcy muszą zdefiniować nową odpowiedź na te obawy i oczekiwania.
Najczęściej Berlin będzie musiał jasno opowiedzieć się za zasadami UE, międzynarodowymi regułami, demokracją, państwem prawa i prawami człowieka. Będzie musiał znaleźć wyjście ze ślepego zaułka, w który wmanewrował się przy okazji sagi o Nord Stream 2, kiedy to zignorował geopolitykę w imię ekonomii. Będzie też musiał wykorzystać swoją siłę ekonomiczną i polityczną, aby ściśle współpracować z administracją Bidena w kwestii wspólnego transatlantyckiego podejścia do Chin. Oznacza to, że Niemcy będą musiały opowiedzieć się po którejś ze stron, nawet kosztem konfliktów i napięć, jakie mogą wywołać ich decyzje. Era Merkel stworzyła solidne podstawy do tej roli, przekonując Europejczyków, że niemiecka potęga może być wykorzystana w interesie Europy. Zadaniem kolejnego rządu w Berlinie będzie takie przeformułowanie polityki europejskiej i zagranicznej, aby Niemcy mogły w przyszłości dysponować tą siłą.
Kluczowym wyzwaniem dla nowych władz w Berlinie będzie przekonanie Niemców, że zmiana kierunku w polityce europejskiej i zagranicznej leży zarówno w interesie Europy, jak i ich własnym. Jak stwierdził niedawno jeden z autorów niniejszego raportu, niemieccy decydenci i politycy powinni rzadziej mówić o tym, że Niemcy ponoszą szczególną odpowiedzialność w Europie ze względu na swoją historię, wielkość i położenie. Powinni natomiast wyjaśniać, w jaki sposób UE pomaga Niemcom zwiększać swoje wpływy, poprawiać dobrobyt i chronić niemieckie społeczeństwo. „Konsensus monachijski" - przekonanie, że międzynarodowe zaangażowanie Niemiec powinno było nastąpić wcześniej, być bardziej zdecydowane i mieć większą wartość merytoryczną - mógł kształtować dyskurs polityki zagranicznej w ostatnich latach rządów Merkel. Obecnie jednak potrzebny jest "konsensus berliński", który łączyłby bardziej pryncypialne stanowisko wobec wartości europejskich ze strategią i zasobami niezbędnymi do ich obrony w nowym otoczeniu geopolitycznym. Byłby to najlepszy sposób na zagwarantowanie, że spuścizna Merkel przetrwa również po zakończeniu ery Merkelizmu.
Metodologia
Niniejsze opracowanie oparte jest na badaniu opinii publicznej w 12 krajach UE, które European Council on Foreign Relations zleciła firmom Datapraxis i YouGov (Austria, Dania, Francja, Niemcy, Włochy, Polska, Portugalia, Hiszpania, Szwecja), AnalitiQs (Holandia), Alpha (Bułgaria) i Szondaphone (Węgry). Badanie zostało przeprowadzone pod koniec maja i na początku czerwca 2021 roku, a próba obejmowała 16 267 respondentów.
Było to badanie online przeprowadzone w Austrii (n = 1,014), Danii (n = 1,015), Francji (n = 3,110), Niemczech (n = 3,001), Włoszech (n = 1,002), Holandii (n = 1,004), Polsce (n = 1,060), Portugalii (n = 1,000), Hiszpanii (n = 1,011) i Szwecji (n = 1,047). W Bułgarii (n = 1,002), badanie zostało przeprowadzone online i poprzez wywiady telefoniczne. Na Węgrzech (n = 1,001), badanie przeprowadzono tylko za pomocą wywiadów telefonicznych. Wyniki są reprezentatywne dla każdego kraju pod względem podstawowych danych demograficznych i dotychczasowych głosowań. YouGov użył celowego aktywnego doboru próby do tego sondażu.
Ogólny margines błędu wynosi ±3 procent dla próby 1000 osób i ±2 procent dla próby 3000 osób.
Dokładne daty przeprowadzenia sondaży to: Austria (19-27 maja), Bułgaria (28 maja-6 czerwca), Dania (19-26 maja), Francja (26 maja-4 czerwca), Niemcy (20-27 maja), Węgry (27 maja-7 czerwca), Włochy (25 maja-4 czerwca), Holandia (20-24 maja), Polska (21 maja-9 czerwca), Portugalia (20 maja-2 czerwca), Hiszpania (2-7 czerwca) i Szwecja (25 maja-1 czerwca).
Segmentacja na trzy grupy osób, które czują się Europejczykami, tych, którzy nie czują się nimi, i tych, którzy się wahają, opiera się na tym, czy zgadzają się lub nie zgadzają z następującym zdaniem: "Bycie Europejczykiem jest dla mnie co najmniej tak samo ważne jak moja narodowość". Respondenci, którzy czują się Europejczykami to ci, którzy "zdecydowanie zgadzają się" lub "zgadzają się" z tym stwierdzeniem. Respondenci niezdecydowani to ci, którzy "ani się nie zgadzają, ani zgadzają się" z tym stwierdzeniem. Respondenci, którzy nie czują się Europejczykami to ci, którzy "zdecydowanie się nie zgadzają" lub "nie zgadzają się". Pytanie to zostało zadane tylko w pięciu krajach (Francja, Niemcy, Włochy, Polska i Szwecja). W prezentowanych danych nie uwzględniono osób, które pominęły to pytanie.
O autorach
Piotr Buras jest szefem warszawskiego biura European Council on Foreign Relations oraz senior policy fellow. W latach 2008-2012 pracował w Berlinie dla Gazety Wyborczej, największego polskiego dziennika. Specjalizuje się w tematyce Polski w Unii Europejskiej, rządów prawa i polityki niemieckiej. Buras opublikował ostatnio książkę “Defending the EU against grand corruption: Rule of law conditionality mechanism and Poland” (wraz z Piotrem Bogdanowiczem; lipiec 2021).
Jana Puglierin jest szefową biura w Berlinie i starszym współpracownikiem European Council on Foreign Relations. Jest również dyrektorką inicjatywy ECFR Re:shape Global Europe, która ma na celu rzucenie nowego światła na zmieniający się porządek międzynarodowy i to, jak wpływa on na miejsce Europy w świecie. Jej ostatnie publikacje to: "Crisis of confidence: How Europeans see their place in the world” " (czerwiec 2021) oraz “How to prevent Germany from becoming Eurosceptic” (czerwiec 2021).
Podziękowania
Autorzy pragną podziękować swoim kolegom z ECFR za ich nieoceniony wkład w powstanie tego opracowania. Paweł Zerka wykonał wspaniałą pracę analizując dane sondażowe i pomagając w formułowaniu hipotez. Marlene Riedel, Gosia Piaskowska i Solène Cazals pracowały nad wizualizacją danych i wspierały autorów przy ich weryfikacji. Chris Raggett i Adam Harrison byli, jak zawsze, wspaniałymi i bardzo pomocnymi redaktorami. Susi Dennison zgłosiła użyteczne uwagi do pierwszego szkicu pracy. Wreszcie, Susanne Baumann, Swantje Green i koledzy z krajowych biur ECFR przyczynili się do burzy mózgów, która pomogła autorom dopracować ich myśli. Jak zawsze, odpowiedzialność za wszelkie błędy spoczywa na autorach.
Chcielibyśmy również podziękować Paulowi Hilderowi i jego zespołowi z Datapraxis za ich cierpliwą współpracę z nami przy opracowywaniu i analizie badań, o których mowa w raporcie, a także firmom Alpha, AnalytiQs, Szondaphone i YouGov za przeprowadzenie badań w terenie. Bardzo cenimy sobie partnerstwo z Thinktank Europa w tym projekcie i ogólnie w naszej pracy sondażowej.
Chcielibyśmy również podziękować Fundacji Calouste Gulbenkian za wsparcie badań w ramach tego projektu.
European Council on Foreign Relations nie zajmuje stanowisk zbiorowych. Publikacje ECFR reprezentują jedynie poglądy poszczególnych autorów.