Wyścig o Eurazję: UE wobec chińskich i rosyjskich projektów integracyjnych
Eurazjatycka Unia Gospodarza i Nowy Jedwabny Szlak różnią się pod wieloma względami, ale obie zmuszają Unię Europejska do głębszej refleksji nad regionem Eurazji.
Warszawskie biuro ECFR miało przyjemność gościć François Godement, dyrektora programu Azji i Chin w ECFR, oraz Witolda Rodkiewicza, analityka Ośrodka Studiów Wschodnich, którzy wzięli udział w debacie o stosunkach chińsko-rosyjskich i eurazjatyckich projektach integracyjnych. Debatę moderował dyrektor warszawskiego biura ECFR, Piotr Buras.
Godement przedstawił chińskie spojrzenie na Nowy Jedwabny Szlak, wskazując na jego źródła sięgające 1989 r. i obaw przed strategicznym okrążeniem przez USA po wydarzeniach na placu Tiananmen. Pomimo obecnych problemów gospodarczych dzięki ciągłej nadwyżce na rachunku bieżącym Chiny są w stanie finansować projekty infrastrukturalne. Choć projekt Nowego Jedwabnego Szlaku jest dość mglisty, a poszczególne departamenty rządowe różnie go interpretują, został on entuzjastycznie przyjęty przez państwa, przez które ma przebiegać.
Według Godement Chiny zaczęły jednak ostrożniej dysponować budżetem na nową infrastrukturę, nierzadko wykorzystując już istniejące trasy tranzytowe. W połączeniu z kryzysami na Bliskim Wschodzie i chłodnymi stosunkami UE-Turcja czyni to Rosję kluczowym elementem każdego szlaku do Europy. Choć Chiny nie mają znaczących interesów gospodarczych w krajach leżących między ich państwem a Europą, z powodu politycznej pozycji Rosji czynią wobec niej ustępstwa w sferze symbolicznej.
Z perspektywy Rosji, przedstawionej przez Rodkiewicza na postawie wieloletnich kontaktów z urzędnikami i politykami odpowiedzialnymi za tę kwestię, Nowy Jedwabny Szlak jest przede wszystkim elementem rywalizacji z USA, w której Chiny postrzegane są jako wartościowy partner. Rosyjskie elity polityczne traktują Chiny z coraz większym szacunkiem i odbierają je jako sojusznika bezpiecznego w sferze ideologii – w przeciwieństwie do USA hegemonia Chin jest do pogodzenia z przetrwaniem obecnego systemu politycznego Rosji. Prowadzi ona zatem politykę bliskich kontaktów i unikania konfliktów z Chinami. Należy jednak podkreślić, że ten sojusz jest rozumiany interesownie i nie zawiera głębszej treści ideologicznej. Dobrym przykładem współpracy jest porozumienie o podziale wpływów w Azji Środkowej, gdzie Rosja zachowuje pierwszeństwo w kwestiach bezpieczeństwa, a Chiny w sprawach gospodarczych.
Godement zgodził się z tą interpretacją, ale podkreślił występowanie nieporozumień między tymi dwoma mocarstwami. Stwierdził również, że Europa nie wykorzystała swojej pozycji, by zapobiec ich zbliżeniu, wyliczając zaprzepaszczone okazje ku temu: europejska reakcja na kryzys na Ukrainie uniemożliwiła Japonii i Południowej Korei zrównoważenie Chin poprzez bliższe kontakty z Rosją, podczas gdy lodowate stosunki z Turcją skłoniły ją do zbliżenia do Rosji. Europa nie zapobiegła również wzrostowi wpływów rosyjskich i chińskich w aparacie ONZ.
Rodkiewicz zaznaczył jednak, że sojusz rosyjsko-chiński nie jest świeżym wydarzeniem, a jego korzenie sięgają lat 90. Z kolei elastyczna dyplomacja mająca na celu odciągnięcie Rosji od Chin wymagałaby ustępstw nie do przyjęcia dla państw Europy Wschodniej. Paneliści zgodzili się, że zachodnie dążenia, by uniknąć konfliktu, ograniczają możliwość przeciwstawienia się Rosji i Chinom, podczas gdy Godement namawiał do prowadzenia z Chinami rozmów pod egidą UE, by zniwelować ich przewagę negocjacyjną.
Z kolei omawiając kwestie bezpieczeństwa, obaj paneliści uznali niedawne wspólne manewry Chin i Rosji za pokaz siły na terenach spornych (Morze Południowochińskie, wyspy Diaoyu/Senkaku, Kaszmir) i demonstrację lekceważenia prawa międzynarodowego. Przechodząc do tematu Szanghajskiej Organizacji Współpracy i BRICS, obaj stwierdzili, że konflikty interesów między członkami uniemożliwią przekształcenie tych ugrupowań w mechanizmy pogłębionej współpracy. W szczególności interesy Indii, które postrzegają Nowy Jedwabny Szlak jako strategiczne zagrożenie, stoją w otwartej sprzeczności z chińskimi, co nadaje sprawie kolejny wymiar.
European Council on Foreign Relations nie zajmuje stanowisk zbiorowych. Publikacje ECFR reprezentują jedynie poglądy poszczególnych autorów.