Zmarnowana szansa Putina

Kryzys gospodarczy nie nakłoni rosyjskich władz do drugiej pierestrojki

Rosja należy do tych krajów, dla których kryzys gospodarczy mógł okazać się
ukrytym błogosławieństwem. W ciągu minionej dekady prosperity wysokie ceny
paliw były wylęgarnią patologii: korupcja kwitła, ponieważ zwiększyła się pula
pieniędzy do rozkradania, a Władimir Putin pośredniczył w tworzeniu wspieranych
przez państwo gigantycznych, niewydajnych przedsiębiorstw, które stanowią spore
obciążenie dla gospodarki. Nawet największe skarby surowcowe Rosji, ropa i gaz,
w przyszłości stracą na znaczeniu jako źródło dochodu, ponieważ wielkie spółki
energetyczne takie jak Gazprom i Rosnieft po prostu za mało inwestują.

Często słyszy się argument, że recesja powinna uruchomić reformy. Jednak
idea nowej pierestrojki – która zresztą pokazuje, jak bardzo Rosja się cofnęła
przez ostatnie 20 lat – jest mitem. „Protesty” przypominają epokę Chruszczowa:
ludzie piszą petycje do lokalnych kacyków, którzy potem ratują miejsca pracy
albo budują nowe drogi, ponieważ boją się, że góra ich ukarze. Zaś Putin
zaczyna się zachowywać jak komunistyczny politruk – składa niezapowiedziane
wizyty gospodarskie w supermarketach, aby ponarzekać na ceny wieprzowiny.

Władca pierścieni
Technolog polityczny Gleb Pawłowski lubi powtarzać, że „Rosja jest starym
krajem, ale nowym państwem”. Mimo długiej historii imperialnej o myśleniu
zarówno elit, jak i mas zdecydowało traumatyczne doświadczenie narodzin państwa
w 1991 roku. „Dwudziestoletni kryzys” najpierw za Gorbaczowa, a potem za
Jelcyna, został przezwyciężony, ale z najwyższym trudem. Podczas gdy Zachód
chętnie porównuje obecną sytuację gospodarczą i społeczną do Wielkiego Kryzysu
z 1929 roku, Rosjanie myślą raczej pod kątem swojego ostatniego krachu z 1998
roku. Reżim Putina skutecznie zmitologizował wydarzenia z 1998 roku jako kryzys
państwowości i przekonuje, że obecny system jest jedynym sposobem na uniknięcie
powrotu do chaosu społecznego lat 90.

Pierwsze zagrożenie dla stabilizacji płynie ze strony oligarchów. Kiedy
Putin doszedł do władzy, obiecał „zniszczyć oligarchów jako klasę społeczną” –
tym samym sformułowaniem posłużył się w 1929 roku Stalin w odniesieniu do
kułaków. Ale prawdziwym celem jest zgodnie z jego własnym określeniem
utrzymanie „politycznej konfiguracji” – zachowanie równowagi w obrębie grupy
interesów, tworzących prekopernikański układ słońc, planet i satelitów
krążących wokół „planety Putin”. Tych, którzy nie przestrzegają zasad
równowagi, jak ekspolityczny rozgrywający Borys Bierezowski i eksnajbogatszy
Rosjanin Michaił Chodorkowski, brutalnie się niszczy.

Jednym z elementów tego utrzymywania równowagi był wybór Dmitrija
Miedwiediewa na następcę Putina. „Projektowi Miedwiediew” przyświecały dwa
cele. Pierwszy to zachowanie ciągłości pod płaszczykiem rywalizacji. Odejście
starego przywódcy często burzy dawny, wysoce spersonalizowany system koneksji i
przywilejów i wybucha hobbesowska wojna wszystkich ze wszystkimi, która trwa do
momentu, gdy ukształtuje się nowy system władzy. W okresie poprzedzającym
ostatnie wybory wśród rosyjskiej elity panował strach przed swego rodzaju
oligarchicznym trockizmem – nie permanentną rewolucją, lecz permanentną
redystrybucją kontroli nad zdobytymi w pocie czoła rosyjskimi dojnymi krowami.
Drugim zadaniem Miedwiediewa było przekonanie Rosjan do idei praworządności i
zalegalizowania obecnego rozkładu bogactwa. Cel pierwszy został osiągnięty, a
cel drugi może udałoby się zrealizować, gdyby nie przyszła recesja. Klasom
posiadającym nie zagroził spodziewany kryzys sukcesyjny, lecz niespodziewany
kryzys ekonomiczny.

Mimo to Putin z godną podziwu skutecznością utrzymuje równowagę systemu. Nie
ma szaleństwa subwencji, inaczej niż w 1991 i 1998 roku. Pomysł „listy
oligarchów do ratowania”, o którym wspominano jesienią 2008 roku, został po
cichu zarzucony. Niektórzy trochę zyskali, ale żadna osoba ani grupa na tyle
nie urosła w siłę, aby zmienić logikę systemu. Putin odgrywa rolę „władcy
pierścieni” – ma świadomość, że jeśli będzie zbyt szczodry, nawet dla osób ze
swojego bezpośredniego otoczenia, cały system runie. Miedwiediew nie przejmie
tej roli, więc Putin nie może przejść na emeryturę. Według Maszy Lipman z
Moskiewskiego Centrum Carnegie „rola Putina jako herszta bandy powoduje, że
nadal jest on numerem jeden, a Miedwiediew numerem dwa”. Odsetek Rosjan, którzy
uważają, że krajem rządzi Miedwiediew, w pierwszym roku sprawowania przez niego
urzędu spadł z 25 do 12 proc.

„Nowoczerkask 2009″
Liberalny ekonomista Jewgienij Gontmacher (a po nim wielu innych) jako pierwszy
podjął kwestię innego potencjalnego zagrożenia. W Rosji są setki miast, których
byt opiera się na jednym dużym zakładzie. Mogą tam wystąpić sytuacje podobne do
tej z Nowoczerkaska, gdzie w czerwcu 1962 roku spanikowane władze lokalne
kazały otworzyć ogień do tłumu protestującego przeciwko jednoczesnym podwyżkom
cen żywności i cięciom wynagrodzeń. 22 osoby zginęły na miejscu, a 7 kolejnych
stracono.

Jednak obecny reżim w Rosji jest znacznie bardziej wyrafinowany niż sowiecki
w 1962 roku. Na razie jeszcze nie musi stosować represji. Według Dmitrija
Trenina z Centrum Carnegie „skutecznie manipuluje ludźmi w ponowoczesnym
środowisku, bez silnych instytucji politycznych i prawdziwych partii”.
Alternatywą dla tradycyjnego autorytaryzmu stała się technologia polityczna. W
odróżnieniu od Chin z ich wielkim murem cenzury Rosja znacznie subtelniej
kontroluje internet, werbując przychylnych blogerów, a nie cenzorów. Partie
opozycyjne już dawno zostały zneutralizowane, ale wciąż istnieją, służąc do
kanalizowania protestów. Kreml umiejętnie wykorzystuje do zdobywania
popularności minikryzysy, z udziałem wewnętrznych i zewnętrznych wrogów.

Brutalniejsze metody oczywiście również są stosowane: Chodorkowski siedzi w
więzieniu, zlecone morderstwa dziennikarzy i działaczy organizacji
pozarządowych są przygnębiająco częste. Ruch młodzieżowy Nasi został powołany
po to, aby ostrzec wszystkich, którzy chcieliby powielić w Rosji pomarańczową
rewolucję, że grozi im w najlepszym razie pobicie. Jednak chociaż ciemna strona
putinizmu nie jest zbyt sympatyczna, został on zaprojektowany jako mniej
ryzykowna i tańsza alternatywa dla nacjonalistycznego autorytaryzmu, za którym
wielu się opowiada.

Wydarzenia w Nowoczerkasku w 1962 roku miały swoje długofalowe konsekwencje.
Nowoczerkask wyznaczał moment, kiedy system sowiecki przeszedł od
rygorystycznej dyscypliny epoki stalinowskiej do względnie dostatniego i w
ostatecznym rozrachunku zbyt drogiego „autorytaryzmu opiekuńczego” ery
Breżniewa.

Zamiast nowego Nowoczerkaska dziś Rosja ma Pikalowo: w czerwcu tego roku
Putin publicznie upokorzył Olega Deripaskę, jeden z symboli rosyjskiego
„dzikiego kapitalizmu” lat 90. Premier przyjechał do cementowni Deripaski, aby
zmusić go do wypłaty zaległych wynagrodzeń i ponownego otwarcia zakładu. Kiedy
Deripaska podpisał porozumienie, Putin zażądał natychmiastowego zwrotu pióra,
żeby oligarcha mu go nie ukradł. Jak pisze Fiodor Łukianow, redaktor naczelny „Russia in
Global Affairs”, po incydencie pikalowskim „liberałowie sądzili, że Putin
będzie wszechobecny jak Batman, rozwiązując najróżniejsze problemy. Ale Putin
wie, że wystarczyło zrobić to raz”. Pikalowo było sygnałem dla gubernatorów,
aby kierowali się „odpowiedzialnością społeczną”, oraz dla oligarchów, żeby nie
kołysali łodzią. Populizm to strategia zachowania władzy. Nierzadko jest to
zresztą gra pozorów – parę dni po Pikalowie Wniesztorgbank otworzył Deripasce
kolejną linię kredytową.

Pikalowo nie podsyciło też antyreżimowego buntu, na który od dawna liczą
przeciwnicy Kremla. Nie ma groźby rebelii. Większość protestujących nie stawia
sobie za cel obalenia władzy, lecz nakłonienie jej do tego, by sypnęła groszem.
„Przypomina się epoka sowiecka, kiedy ludzie grozili, że nie zagłosują, dopóki
partia nie naprawi dachu”, mówi Masza Lipman. Rosja nie walczy z kryzysem za
pomocą ekonomicznych narzędzi – cięć budżetowych lub stymulacji fiskalnej.
System rosyjski opiera się na komunikatach i tym razem komunikat brzmi, że
państwo zatroszczy się o ludzi, inaczej niż w 1998 roku, w czasie poprzedniego
kryzysu.

Sprzężenie zwrotne
Rosja potrzebuje „projektu modernizacyjnego”. System działa, ale z najwyższym
trudem. W najbliższej przyszłości Rosja będzie sobie musiała radzić nie tylko
ze spadkiem dochodów surowcowych, ale również z negatywnymi skutkami
wzmocnienia państwa, czyli – jak to nazywa Pawłowski – „rygorystycznym
monopolizmem we wszystkich sferach”, nie tylko w polityce i gospodarce, ale
również w mediach i całym życiu społecznym. Struktury pośrednie są bierne i
apatyczne, zwłaszcza „partia władzy” Jedna Rosja, która służy głównie jako
kanał okazywania lojalności przez gubernatorów i niższych urzędników. Na Kremlu
prawie nikt do niej nie należy. Bezwład rozciąga się na całe społeczeństwo. Po „dwudziestoletnim kryzysie” lat 80. i 90. wszystkie
sfery społeczne trawi inercja.

Pikalowo było swego rodzaju próbą naprawy usterek Putinowskiego projektu
autorytarnego poprzez stworzenie mechanizmu sprzężenia zwrotnego. Poszukiwanie
sprzężenia zwrotnego oznacza również pewne ustępstwa na rzecz społeczeństwa
obywatelskiego. W pierwszym roku urzędowania Miedwiediew zdołał utrzymać
wrażenie, że jest patronem wszystkich liberałów. Prawdziwym zadaniem
Miedwiediewa jest realizacja „miękkiej formy kooptacji”. Nowa, wspierana przez
Kreml „partia liberalna” Słuszna Sprawa i nowe Forum Społeczeństwa
Obywatelskiego mają służyć temu, aby liberałowie nie połączyli sił z
protestującymi. Miedwiediew wysyła społeczeństwu obywatelskiemu następujący
sygnał: grajcie według naszych reguł, bo inaczej wrócą twardogłowi i znowu
przykręcą śrubę. Główny ideolog kremlowski Władysław Surkow w czerwcu tego roku
jednoznacznie określił, jaki układ proponuje władza: liderzy społeczeństwa
obywatelskiego mają przedstawiać konkretne propozycje z konkretnych dziedzin,
ale nie wolno im angażować się w politykę ani spekulować na temat całości
systemu.

Na razie nie widać żadnych zwiastunów drugiej pierestrojki. Miedwiediew nie
pokazał, że jest liberałem w zalążku. Rosja postawiła na utrzymanie obecnego
systemu.

This piece first appeared in the Polish version of Newsweek.  

The European Council on Foreign Relations does not take collective positions. ECFR publications only represent the views of their individual authors.

Author

Senior Policy Fellow

Subscribe to our weekly newsletter

We will store your email address and gather analytics on how you interact with our mailings. You can unsubscribe or opt-out at any time. Find out more in our privacy notice.