Rosyjska dyplomacja heavymetalowa

Rosyjskie elity polityczne uważają, że Zachód prowadzi przeciwko nim niewypowiedzianą wojnę. Swoją względną słabość militarną kompensują świałymi działaniami niebezpośrednimi, a reakcja Zachodu musi opierać na poprawnym rozpoznaniu tej nowej sytuacji i wykorzystaniu całego spektrum środków, od politycznych i informacyjnych po wojskowe.

Warszawskie biuro ECFR zorganizowało debatę publiczną między Markiem Galeottim, wykładowcą Instytutu Stosunków Międzynarodowych w Pradze, dyrektorem firmy konsultingowej Mayak Intelligence i Visiting Fellow w ECFR, Anną Marią Dyner, analityczką Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, oraz Markiem Menkiszakiem, kierownikiem działu rosyjskiego w Ośrodku Studiów Wschodnich. Debata dotyczyła politycznych celów stojących za rosyjskimi działaniami wojskowymi, a punktem wyjścia dla niej był niedawny raport Galeottiego pt. Heavy Metal Diplomacy. Debatę moderował dyrektor warszawskiego biura ECFR, Piotr Buras.

Galeotti przedstawił rosyjską politykę zagraniczną jako „partyzancką geopolitykę” – Rosja zdaje sobie sprawę ze swojej słabości i dlatego stara się wykorzystać podatność na podziały i brak zdecydowania charakterystyczne dla zachodnich demokracji. Rosyjski decydenci nie wątpią w skuteczność gwarancji bezpieczeństwa NATO i nie wierzą w możliwość zwycięstwa w bezpośrednim („kinetycznym”) starciu, przesuwając zatem punkt ciężkości na niebezpośrednie formy prowadzenia wojny. Rosja jest w stanie dużo sprawniej od państw demokratycznych mobilizować i wykorzystywać swoje zasoby, wydając około 1/3 budżetu federalnego na cele związane z bezpieczeństwem. W ramach tej mobilizacji dowolne aktywa, jak na przykład niezależni hackerzy, mogą być  wykorzystane na potrzeby państwa.

W tych warunkach w Moskwie powstały dwie narracje na temat niebezpośrednich form prowadzenia wojny. Według jednej z nich stanowią one wstęp do bezpośredniego starcia, według drugiej je zastępują. W każdym razie ich instrumentarium jest pokaźne – groźby, naruszenia granic, symboliczne rozmieszczenie wojsk, gry wojenne itd. – i służy wielu celom: ma wzmacniać podziały w krajach Zachodu, odwracać ich uwagę, przerazić opinię publiczną i politykę, by wymusić korzystny dla Rosji kompromis, oraz pomóc zdominować sąsiadów.

Anna-Maria Dyner zgodziła się z tezą o słabości militarnej Rosji i wypływającymi z niej zaleceniami. Podkreśliła, że choć „rewolucja wojskowa” w Rosji odniosła sukces, było to działanie wymuszone katastrofalnym stanem armii, umożliwiające jedynie wyjście z zapaści. Siły zbrojne pozostają zresztą jedynym narzędziem polityki imperialnej Kremla, któremu brak środków wpływu w innych obszarach, takich jak gospodarka czy oddziaływanie kulturowe.

Ważne jest zatem, stwierdziła Dyner, by państwa zachodnie wypełniły swoje zobowiązania, przede w tym te z warszawskiego szczytu NATO – i nie ulegały groźbom Rosji, mając na uwadze, że jest to gracz, który zmienia na swoją korzyść warunki kompromisu. Według niej Rosja będzie sprawdzać gotowość państw NATO do solidarnego działania i próbować podważyć jedność Unii Europejskiej, ale nie zaryzykuje konwencjonalnego konfliktu.

Marek Menkiszak wyraził z kolei sprzeciw wobec głównej – jego zdaniem – tezy raportu o tym, że rosyjskie działania wojskowe stanowią przede wszystkim sygnał, a reakcja na nie powinna mieć charakter polityczny, nie wojskowy. Przytaczając wcześniejsze przykłady agresji (Gruzja i Ukraina), przygotowania wojskowe oraz wzrost wydatków na obronność kosztem innych sektorów, stwierdził, że obecne działania Rosji są wstępem do bezpośredniego starcia, a nie alternatywą dla niego. Błędem byłoby zakładać, że Rosja cofnie się przed otwartym konfliktem militarnym, dodał Menkiszak, domagając się zarazem bardziej zdecydowanej odpowiedzi ze strony Zachodu, gdyż ignorowanie prowokacji jedynie zachęca Kreml do ich potęgowania.

Galeotti inaczej jednak przedstawił zalecenia swojego raportu: nie jest on wezwaniem do rozbrojenia, stwierdził, a raczej zachętą do myślenia o środkach innych niż bezpośrednie. Jak zauważył, NATO posiada duży potencjał odstraszania, ale jest on ograniczony do działań wojskowych, podczas gdy potrzebna jest zdecydowana, jednomyślna reakcja obejmująca środki z całego spektrum – zarówno bezpośrednie, jak i niebezpośrednie. Zaznaczył również, że Rosji brakuje rezerw militarnych – te jednostki wojskowe, które zostały zmodernizowane i są gotowe do działań, są już zaangażowane na różnych odcinkach – co wymusza przesunięcie konfliktu w kierunku działań niebezpośrednich.

Jak zauważyła Dyner, do opracowania odpowiedzi potrzebne jest dobre rozpoznanie celów stojących za działaniami Rosji. Menkiszak natomiast stwierdził, że to wewnętrzny kryzys Zachodu, który przez Rosję jest jedynie wykorzystywany, a nie wywoływany, stanowi podstawowe zagrożenie. Rosja nie przewidywała zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach, ale zareagowała na nie z euforią i wręcz rozpaczliwie próbuje nawiązać bliższe, osobiste więzi z nowym prezydentem. Paradoksalnie w krótkim terminie ustabilizuje to porządek międzynarodowy, gdyż Rosja nie będzie ryzykować utraty szansy na zbliżenie z Trumpem poprzez agresywne działania. Gdyby jednak ta perspektywa oddaliła się, Kreml ponownie pokaże swoją zdolność szkodzenia.

Kilka istotnych kwestii zostało poruszonych podczas sesji pytań publiczności. Zapytany o dowód na brak rosyjskich zdolności ofensywnych, Galeotti – abstrahując od danych o sprawności bojowej, wskazał na uzależnienie od importu towarów, przede wszystkim żywności, oraz powszechną wśród rosyjskich decydentów niechęć do działań, które mogą grozić otwartym konfliktem. W odpowiedzi na to Menkiszak zauważył jednak, że Rosja posiada i zwiększa swoją przewagę w zdolności do szybkiej dyslokacji sił na wschodniej flance NATO oraz rozbudowuje swój potencjał A2D2 [środków pozwalających na zablokowanie dostępu do przestrzeni powietrznej i morskiej].

Poruszając możliwość porozumienia między Rosją a USA, Dyner zaznaczyła, że dla Trumpa bardziej naturalne rozbicie tego procesu na wiele drobnych umów zamiast jednego wielkiego targu. Menkiszak z kolei zauważył, że nieufność między tymi dwoma państwami jest strukturalna – USA nie są w stanie wiarygodnie wyrzec się prób zmiany władzy w Rosji – a zatem prezydentura Trumpa doprowadzi najwyżej do tymczasowego odprężenia. Ponadto Kreml nie ma wiele do zaoferowania USA poza zaprzestaniem szkodliwych działań. Paneliści zgodzili się również, że dla dalej idącego zbliżenia na linii Waszyngton-Moskwa przeszkodą będzie stosunek do Chin, z którymi Rosja próbuje utrzymać bliskie relacje, a które są postrzegane przez USA jako przeciwnik.

Komentując sankcje nałożone na Rosję, Galeotti wyraził swoje poparcie dla sankcji osobistych, mogących jego zdaniem wpłynąć na decyzje rosyjskich elit, i ubolewał z powodu niedawnych poprawek (dotyczących licencji na sprzedaż urządzeń elektronicznych w Rosji), które – jak stwierdził – są w rzeczywistości mało istotne, ale wysyłają fatalny sygnał. Zauważył również, że eskalacja starć wojskowych w Donbasie może być interpretowana dwojako: jako agresywny sygnał ze strony Rosji albo jako podjęta przez separatystów próba sabotowania potencjalnego porozumienia ponad ich głowami.

European Council on Foreign Relations nie zajmuje stanowisk zbiorowych. Publikacje ECFR reprezentują jedynie poglądy poszczególnych autorów.