Gustav GRESSEL: Cicha rewolucja militarna Rosji. Co to znaczy dla Europy?

Cicha rewolucja militarna Rosji.
Co to znaczy dla Europy?

Photo of Gustav GRESSEL

Gustav GRESSEL

Analityk European Council on Foreign Relations. Pracował wcześniej jako specjalista ds. międzynarodowej polityki i strategii bezpieczeństwa w Biurze ds. Polityki Bepieczeństwa w austriackim Ministerstwie Obrony. Pełnił również funkcję research fellow w International Institute for Liberal Politics w Wiedniu.

Obywatele Europy powinni zdać sobie sprawę, że dobrobyt i wolność, które uzyskali w ramach projektu europejskiego, zależą od ich czujności, a także gotowości do obrony tych wartości. Lata 90. i 2000., gdy Europa mogła się pokojowo jednoczyć i rozkwitać bez zewnętrznych zagrożeń, były oknem w historii, które się teraz zamknęło – pisze Gustaw GRESSEL

Rosja wdrożyła dalekosiężne reformy militarne dla stworzenia bardziej profesjonalnych i gotowych do walki sił zbrojnych, opartych na znajomości niekonwencjonalnych taktyk wojennych, takich jak dywersja i propaganda; sił zbrojnych, które w krótkim okresie czasu można będzie przerzucić za granicę. Koncentrując się na brakach w wyposażeniu, Zachód błędnie zinterpretował te reformy i w efekcie nie docenił zdolności Rosji, co uwidoczniła jego reakcja wobec kryzysu na Ukrainie.

Rosja może zawładnąć każdym z krajów obszaru postsowieckiego, gdyby został on odizolowany od Zachodu, jednak wciąż brakuje jej zdolności do skutecznych działań militarnych w dalszych rejonach, jak w Syrii. 

Wojskową przewagę Europy nad Rosją osłabia jej niska gotowość do walki, niedobory kadrowe i konieczność koordynacji działań pomiędzy krajami.

Europa powinna opracować jednolitą polityczną odpowiedź wobec ekspansjonizmu Rosji, wraz ze skoordynowanym stanowiskiem odstraszania nuklearnego, przygotowując się jednocześnie do wojny hybrydowej. Będzie potrzebowała wsparcia USA, jednak unijne agencje reagowania kryzysowego odgrywały kluczową rolę w wojnie hybrydowej.

Rosja zaskoczyła Zachód swoimi zdolnościami militarnymi dwa razy z rzędu. Po raz pierwszy na Ukrainie, gdy rosyjskie siły zbrojne dzięki szybkiej, skoordynowanej „wojnie hybrydowej”, łączącej dywersję i infiltrację z rozmieszczeniem oddziałów i uzyskaniem szybkiej przewagi militarnej, obaliły zachodnie przypuszczenia na temat ich nieskuteczności. Skuteczność rosyjskich działań zdenerwowała zachodnich strategów, szamocących się z wypracowaniem reakcji. Następnie w Syrii Rosja po raz pierwszy od czasu Zimnej Wojny wykorzystała siły zbrojne poza granicami byłego Związku Radzieckiego. Jej energiczna interwencja w obronie Prezydenta Bashara al-Assada wywołała konsernację USA, choć nie wiadomo jeszcze, jaki będzie długofalowy skutek tego kroku Rosji.

Zachodni obserwatorzy są zdziwieni nową militarną zuchwałością i awanturnictwem Rosji, które nie pojawiły się jednak znikąd: obecna rosyjska strategia jest kulminacją systematycznych reform wojskowych, w niewystarczającym stopniu docenionych przez UE i USA. Analiza tego procesu pozwoli ocenić bieżące mocne strony i ograniczenia rosyjskiej armii oraz zrozumieć, w jaki sposób przywódcy Rosji zamierzają wykorzystać swoje siły militarne i jaka powinna być odpowiedź Zachodu.

Analiza ta pokaże również, że mimo iż w centrum uwagi znajdują się w tej chwili działania Rosji w Syrii, pełnią one jedynie funkcję „imprezy towarzyszącej” w jej planach militarnych. Rozmieszczenie wojsk w Syrii nie czerpie z podstawowych zdolności sił zbrojnych i nie opiera się na wizji militarnej Moskwy. Wizja ta skupiona jest bowiem na kontynencie euroazjatyckim, a przede wszystkim na obszarach otaczających post-zimnowojenne granice Rosji.

Obecne władze Rosji nigdy nie zaakceptowały porządku ustalonego po 1989 roku, wraz z normami, zasadami i umowami uzgodnionymi przez ostatnich przywódców sowieckich.

Kreml nie stara się wprowadzić stopniowych zmian w obecnym porządku, ale aspiruje do stworzenia zupełnie nowego w odniesieniu do post-sowieckich granic, które chce zrewidować, i to przy użyciu sił zbrojnych, jeśli zajdzie taka konieczność. Jak zauważyli w 2012 roku rosyjscy analitycy obrony na spotkaniu Valdai Discussion Club, dorocznym forum spotkań rosyjskich urzędników z ekspertami, „Cały system struktury państwowej i terytorialnej Układu Białowieskiego, powstały w rezultacie narodowej katastrofy 1991 roku (upadku Związku Radzieckiego w 1991), jest bezprawny, przypadkowy, niestabilny i dlatego najeżony konfliktami.”[1]

Do roku 2014, Rosja nie mogła wesprzeć siłą swojego dążenia do rewizji porządku europejskiego. Nawet teraz nie ma pozycji absolutnej wyższości liczebnej, którą miała od 17 wieku. Rosyjscy stratedzy i planiści wojskowi musieli zdobyć się na dużą kreatywność, aby starać się pokonać liczne niedostatki aparatu militarnego Rosji wobec jej zachodnich odpowiedników.

Przede wszystkim, Rosja poprawiła profesjonalizm, gotowość i skuteczność personelu wojskowego i sił zbrojnych. Podczas gdy kiedyś rosyjskie siły zbrojne potrzebowały lat lub miesięcy na przygotowanie się do konfrontacji militarnej, teraz mają zdolność szybkiej reakcji i uderzenia bez ostrzeżenia. Program remilitaryzacji nie jest ukończony i prawdopodobnie będzie opóźniony z powodu kryzysu gospodarczego oraz dyplomatycznej izolacji Rosji.

Rosja jest obecnie potęgą militarną, zdolną zmiażdżyć każdego ze swoich sąsiadów, jeśli zostanie on odizolowany od wsparcia Zachodu.

Kreml uważa użycie groźby taktycznej broni nukleranej za ważny instrument strategiczny, który może być użyty w celu odizolowania przestrzeni post-sowieckiej od zachodniego wsparcia, jednak do niedawna nie był skłonny do otwartego zagrania tą kartą.

Mimo, że nie zanosi się na militarne działania Rosji poza peryferiami postsowieckimi nie należącymi do NATO, nie można ich jednak wykluczyć. Dzisiejsza sytuacja znacząco różni się od tamtej w czasach Zimnej Wojny: Rosja ma dziś przewagę bezpośredniej geograficznej bliskości wobec potencjalnej linii frontu i potrafi szybko i bez ostrzeżenia się przemieszczać, w przeciwieństwie do Europy. Aby temu przeciwdziałać, Europa musi być zjednoczona w swoich reakcjach, zapewnić wiarygodne odstraszanie i przygotować się do odpowiedzi na wojnę hybrydową. Będzie także potrzebowała poparcia USA.

Niedocenione reformy militarne Rosji

Rosja ogłaszała rozmaite reformy obronności od czasu upadku Związku Radzieckiego. Jednak przez prawie dwie dekady pełniły one jedynie rolę papierowych tygrysów.[2] Armia rosyjska nie była testowana w żadnych działaniach sił konwencjonalnych na wielką skalę, a jedynie w pojedynkach w najbliższym sąsiedztwie, odgrywanych nieregularnie przez siły specjalne. W dwóch wojnach w Czeczenii osiągnięcia rosyjskich sił zbrojnych były słabe, ale Rosja przeniosła punkt ciężkości działań na walki lokalne i oddziały należące do ministerstwa spraw wewnętrznych, unikając potrzeby gruntownych zmian sił zbrojnych.

Brak pieniędzy i przeszkody biurokratyczne sprawiły, że nie powiodły się próby zwiększenia profesjonalizmu i gotowości do walki w rosyjskich siłach zbrojnych. Koszty tych zaniedbań miano zapłacić w wojnie rosyjsko-gruzińskiej w 2008 roku.

Czołgi rosyjskie wkroczyły do Gruzji w sierpniu 2008 roku.[3] Kreml zaprzeczał, że w planach była zmiana ustroju w Tibilisi, a w rzeczywistości siły rosyjskie posuwały się zbyt wolno, by móc ten cel osiągnąć. Zrealizowano co prawda strategiczny cel upokorzenia Gruzji i wzmocnienia rosyjskiej kontroli nad regionami separatystycznymi, jednak pojawiły się liczne problemy taktyczne i operacyjne.[4]

Wolno następowała mobilizacja i rozmieszczenie rosyjskich sił w teatrze działań; przed inwazją musiano zintegrować oddziały z różnych dywizji przy pomocy manewrów w Północnym Kaukazie; mobilizacja była konieczna, by wypełnić szeregi sił zbrojnych i niektóre pułki pozostały bez załogi; problemem w zakresie bezpieczeństwa okazali się niedoświadczeni i gadatliwi poborowi. Armia rosyjska musiała opierać się na przewadze liczebnej, a nie jakości. Trudna okazała się koordynacja między różnymi rodzajami wojsk. Planowanie taktyczne i operacyjne było słabe, podobnie dowodzenie. Świadomość sytuacja również kulała, co doprowadziło do wielu incydentów wymiany ognia we własnych szeregach. Rosji nie udało się wykorzystać przewagi w powietrzu, a linie zaopatrzenia były na wyczerpaniu.

Co niezwykłe, szkolone przez USA oddziały gruzińskie okazały się bardziej wytrzymałe niż oczekiwano. Ich dowództwo było bardziej elastyczne, działały jak dobre grupy bojowe i były znacznie lepiej zmotywowane od Rosjan, częściowo dzięki lepszemu ekwipunkowi. Gruzja uzupełniła stary radziecki sprzęt w zachodnie noktowizory i urządzenia komunikacyjne, które sprawiły, że jej oddziały były skuteczniejsze od rosyjskich odpowiedników, choć nie dysponowały ciężkim sprzętem, sprzętem przeciwczołgowym i przeciwlotnicym, aby pokonać siły rosyjskie.

Słaba kondycja rosyjskich sił zbrojnych ujawniła potrzebę prawdziwej reformy obrony. Rosyjscy przywódcy zdali sobie sprawę, że jeśli ta kondycja nie ulegnie poprawie, trudno będzie przy użyciu armii zastraszyć lub wywrzeć presję na większych krajach sąsiedzkich, jak Ukraina, Białoruś czy Kazachstan, jeśli zaczną prowadzić politykę odbiegającą od interesów Kremla. Potencjał sił gruzińskich nauczył przywódców Rosji, że szkolenia bojowe i szkolenia w dowodzeniu, skuteczna logistyka oraz wyższy poziom profesjonalizmu są znacznie ważniejsze dla ogólnej sprawności sił zbrojnych od nowoczesnego sprzętu. Unaocznił im ponadto, że drobne, stopniowe ulepszenia istniejącego sprzętu istotnie zwiększą jego skuteczność mniejszym kosztem niż wprowadzenie całkowicie nowych generacji systemów broni i wozów bojowych.

Nowa runda rosyjskiej reformy sił zbrojnych rozpoczęła się pod koniec 2008 roku, po zakończeniu kampanii gruzińskiej.

Była to pierwsza tak szybka transformacja sił zbrojnych od lat 30ych XX w., a wcześniej – 70ych XIX w.

Nową reformę władze rozłożyły na trzy etapy. W pierwszym z nich przewidywano zmiany, mające przynieść rezultaty w najdłuższym czasie.[5] Po pierwsze, wzrost profesjonalizmu w drodze gruntownej zmiany kształcenia personelu i zmniejszenie liczby poborowych; po drugie, poprawa gotowości bojowej z uproszczoną strukturą dowodzenia oraz dodatkowymi ćwiczeniami; po trzecie zaś, nowe uzbrojenie i unowocześnienie sprzętu.

Koncentracja zachodnich analityków na nie zakończonym dotychczas etapie remilitaryzacji sprawiła, że przeoczyli oni powodzenie pozostałych dwóch etapów, które przyniosły już Rosji skuteczniejszą i gotową do walki armię, co pokazała jej szybka, skoordynowana interwencja na Ukrainie.

Pierwszy etap reform dotyczył profesjonalizacji rosyjskich sił zbrojnych – oddziałów, jak i dowódców. Całkowita liczba oficerów – sztabu generalnego i oficerów sztabowych – została radykalnie zmniejszona (zgodnie z uproszczeniem struktury dowodzenia i kontroli), rozwiązano korpus chorążych, a wprowadzono zawodowych podoficerów (Non-Commissioned Officers, NCO). Po raz pierwszy rosyjska armia miała strukturę piramidy, z paroma tylko decydentami na szczycie i z wieloma oficerami służącymi w oddziałach. Uwolniło to środki na inne projekty reformy i ograniczyło biurokratyczne kłótnie pomiędzy rywalizującymi biurami. W trakcie reformy, zarobki oficerów wzrosły pięciokrotnie, a w zamian oczekuje się od nich lepszych zdolności dowódczych i zaangażowania. Nowe programy opieki społecznej i mieszkalnictwa przyczyniły się do wzrostu bezpieczeństwa finansowego i prestiżu personelu sił zbrojnych.

Od początku lat 2000, Rosja eksperymentowała z zatrudnianiem zawodowych żołnierzy w miejsce poborowych, a teraz znalazły się środki na zwiększenie ich liczby na dużą skalę. Dzięki temu, oddziały mogły używać nowocześniejszego sprzętu (poborowi służyli zbyt krótko, by można było skutecznie ich wyszkolić w zakresie wykorzystania skomplikowanych systemów zbrojeniowych), a siły elitarne (spadochroniarze, piechota morska i siły specjalne) zwiększyły swą gotowość bojową.

System szkoleń wojskowych został gruntownie zrestrukturyzowany – liczbę szkół wojskowych zmniejszono z 65 do 10, wprowadzono nowe programy nauczania i modele kariery. Wiele reform systemu edukacji i szkoleń wprowadzono w oparciu o systemy szwajcarskie i austriackie. Ministerstwa tych państw gorliwie zadowalały swoich „partnerów strategicznych” z Moskwy, udostępniając im programy szkoleń dla oficerów i podoficerów. Celem planistów wojskowych Rosji było stworzenie nowej generacji oficerów, którzy potrafiliby dowodzić oddziałami w warunkach skomplikowanego środowiska i szybko przystosowywać się do nowych sytuacji przy zastosowaniu najnowocześniejszych (zachodnich) technik dowodzenia. Na koniec jeszcze unowocześniono indywidualne wyposażenie i mundury żołnierzy, zwiększając tym samym ich morale i pewność siebie.

Druga faza reformy skoncentrowana była na zwiększeniu gotowości oddziałów oraz poprawie organizacji i logistyki. Rosja zmieniła całą strukturę swoich sił zbrojnych: począwszy od dowództwa strategicznego, aż po nowe brygady bojowe. Jej celem był zwiększenie gotowości, zdolności do rozmieszczania wojsk oraz możliwości wysyłania w krótkim czasie większej liczby oddziałów za granicę.

Reformy zlikwidowały rozbieżność pomiędzy rzeczywistą siłą armii, a jej siłą na papierze. W czasach sowieckich, aby osiągnąć pałną gotowość bojową, armia oparta była na mobilizacji[6] – poborze rezerwistów. Każda dywizja miała jedynie od 50 do 75 % załogi (z dwoma lub trzema pułkami bez załogi) i potrzebny był pobór rezerwistów, by zapełnić wszystkie szeregi. Procedura ta zajmowała sporo czasu i trudno ją było ukryć przed społeczeństwem, stąd była wyraźnym sygnałem dla sąsiadów Rosji, że szykują się działania zbrojne. Rosja nie uciekała się do mobilizacji od czasu rozwiązania Związku Radzieckiego z obawy przed niezadowoleniem społecznym. W związku z tym, przed każdym rozmieszczeniem wojsk kompletowano załogi batalionów i pułków in-situ z różnych dywizji, w miarę rzeczywistej dostępności ludzi i sprzętu. Ów zlepek jednostek słabo dawał sobie radę w wojnie rosyjsko-gruzińskiej, gdyż poszczególne jednostki i oficerowie rzadko uczestniczyli we wspólnych ćwiczeniach i niemal się nie znali. Dlatego też reformy znacznie zredukowały ogólną siłę rosyjskiej armii na papierze, ograniczając struktury opierające się na mobilizacji i wprowadziły brygady bojowe wysokiej gotowości (40 takich nowych brygad uformowano z 23 starych dywizji – nominalna redukcja o ok. 43%).

Uproszczono następnie strukturę dowodzenia. Okręgi wojskowe zostały zamienione na dowództwa połączonych sił, a ich liczbę zredukowano. Zmniejszono dzięki temu liczbę szczebli w hierarchii, gdyż okręgi wojskowe mają teraz dostęp do wszystkich lądowych, powietrznych i morskich sił w ich strefie. Niepotrzebne jednostki administracyjne dowództwa zamknięto, przede wszystkim w wojskach lądowych i powietrznych. Jeszcze bardziej spektakularne były cięcia i reorganizacja w aparacie logistycznym armii, gdzie wprowadzenie outsourcingu i redukcja personelu administracyjnego przyniosła wzrost efektywności.

Aby bardziej wzmocnić gotowość oddziałów, zwiększono liczbę manewrów i ćwiczeń. Prowadzono zakrojone na szeroką skalę “snatch exercises”, aby zapewnić zdolność Rosji do reagowania na różne sytuacje w jej najbliższym sąsiedztwie. Nic dziwnego, że lista zmobilizowanych jednostek i uczestników w manewrach wysokiej gotowości w roku 2008 i 2013 oraz w wojnie na Ukrainie zbytnio się nie różniła – rosyjskie siły zbrojne zwykle ćwiczą przed planowanymi działaniami. Teoretycznie, wszystkie jednostki powietrzne (VDV) powinny być rozmieszczone w ciągu 24 godzin od alarmu, a nowe brygady gotowe do rozmieszczenia.

I choć wysokiego poziomu gotowości jeszcze nie osiągnięto, należy pamiętać, że przed reformą niektóre dywizje rosyjskie potrzebowały około roku przygotowań, aby rozlokować się w Czeczenii.

Od polowy lat 2000-ych, znacznie zwiększono także ilość ćwiczeń na mniejszą skalę – na poziomie batalionu i brygady – oraz ćwiczeń ze strzelaniem.[7] Wykorzystywane są one do taktycznych szkoleń w dowodzeniu, w celu wzajemnego poznania się nowych dowódców i jednostek, oraz by zwiększyć zorientowanie dowództwa wyższego szczebla w przypadku jakichkolwiek niedociągnięć w nowych jednostkach.

Efekty reform są wyraźnie widoczne. Podczas wojny rosyjsko-ukraińskiej, armia rosyjska utrzymywała od 40 do 150 tysięcy żołnierzy w formacjach pełnej gotowości bojowej wzdłuż granicy rosyjsko-ukraińskiej.[8] Równolegle, Rosja prowadziła manewry w innych częściach kraju, gromadząc do 80 tysięcy personelu wszystkich rodzajów sił zbrojnych . Co więcej, wojska pozostawały na polu bitwy w warunkach gotowości bojowej przez całe miesiące zanim je relokowano. Nawet w trakcie drugiej wojny czeczeńskiej liczba stałych wojsk na polu walki nie była tak duża, ani nie była utrzymywana tak długo. Przed reformami gotowość bojowa spadała gwałtownie po rozlokowaniu z powodu nieefektywnej logistyki. W obecnej chwili taka sytuacja nie ma miejsca. 

Remilitaryzacja

Zachód nie docenił znaczenia reform wojskowych Rosji. Zachodni analitycy, w szczególności amerykańscy, koncentrowali się wyłącznie na trzeciej fazie reformy, tj. wprowadzaniu nowego sprzętu. W licznych rosyjskich i zachodnich artykułach twierdzono, że rosyjskie siły zbrojne wciąż używają sprzętu odziedziczonego po Związku Radzieckim i że jego wymiana następuje wolniej niż planował to Kreml.[9] Świadczy to o niezrozumieniu charakteru tych reform. Pierwsze etapy nie były zaplanowane w celu stworzenia armii z nowym wyposażeniem, lecz zapewnienia, by istniejący sprzęt był gotowy do użycia, a organizacja, która go używa, stała się bardziej skuteczna i profesjonalna. Aby interwencja Rosji w jej sąsiedztwie była udana, Moskwa rzeczywiście nie potrzebuje najnowocześniejszej technologii obronnej, ale raczej precyzyjnego rozpracowania celu interwencji oraz szybkiego działania, by udaremnić właściwą reakcję Zachodu.

Dla rosyjskich polityków logiczne było odłożenie w czasie etapu wymiany sprzętu, aż do momentu uzyskania konkretnych rezultatów pierwszych dwóch etapów reformy wojskowej. Więcej bowiem czasu potrzeba na wyszkolenie oficerów, wycofanie lub przeszkolenie całych zastępów dowódców wojskowych oraz na gruntowną restrukturyzację aparatu biurokratycznego niż na zdobycie nowego sprzętu. Ponadto, rosyjscy politycy oczekiwali, że warunki realizacji reformy z czasem się poprawią, jeśli chodzi o budżet i technologię. Podczas prezydentury Dmitrija Miedwiediewa oczekiwano, że rosyjski kompleks militarno-przemysłowy odniesie korzyści z partnerstw w zakresie modernizacji z krajami europejskimi, głównie z Zachodniej Europy. Dlatego nie widziano powodu przyśpieszania etapu remilitaryzacji w ramach rosyjskich reform. Kompleks militarno-przemysłowy wykorzystał partnerstwa i zamknął niektóre luki w arsenale militarnym, np. importując drony taktyczne. Przekonał Izrael, by zgodził się na kontrakt ws. licencji budowy rozmaitych dronów taktycznych w zamian za rezygnację Rosji ze sprzedaży Iranowi systemu obrony powietrznej S-300.[10] Inne zakupy za granicą zwiększyły efektywność posiadanego sprzętu, jak np. nowy sprzęt radiowy dla sił zbrojnych, urządzenia symulacyjne i przeznaczone do szkoleń z wykorzystaniem komputerów, sieci dowodzenia i kierowania oraz urządzenia noktowizyjne dla czołgów.

Pozostałe transakcje z innymi krajami obliczone były na zamknięcie luk w technologiach produkcji i zarządzaniu projektami w rosyjskim przemyśle obronnym. Nasłynniejszą z tych transakcji była proponowana sprzedaż Rosji dwóch okrętów wsparcia operacji desantowych typu Mistral przez francuską firmę zbrojeniową DCNS.[11]

Wbrew temu, co twierdziła Rosja, sam okręt Mistral nie jest żadnym cudem, jednak kontrakt ten umożliwił Rosjanom wgląd w budowę okrętów wojennych na Zachodzie.

Biorąc udział w budowie tych dwóch okrętów, rosyjski przemysł okrętowy poznał techniki zarządzania projektami, które w przyszłości pomogą Rosjanom przyśpieszyć wdrażanie programów budowy okrętów. Wcześniej rosyjskie okręty wojenne powstawały tradycyjnymi metodami, budowane od kila w górę w stoczni lub doku. Trwało to długo, a problemy z dostawą drugorzędnych elementów blokowały stocznię lub dok, powodując opóźnienia. Kraje zachodnie budują natomiast statki w częściach w różnych stoczniach, a następnie je składają. Dzięki temu praca nad projektem postępuje szybciej, jest tańsza, bardziej elastyczna i rzadziej występują opóźnienia.

Podobne „partnerstwa” zaplanowano z firmami włoskimi i niemieckimi, aby poznać zachodnie technologie produkcyjne i procedury w odniesieniu do pojazdów lądowych, samolotów, elektroniki w obronności i materiałów kompozytowych.

Po tym jak Władimir Putin ogłosił plany remilitaryzacyjne w 2012 roku, wydatki rosyjskie na obronność wzrosły z 70,2 miliardów dolarów w 2011 roku do 84,8 miliardów w 2013 i do 91,7 miliardów w 2014 roku.[12] Jednak napięcia w stosunkach europejsko-rosyjskich po powrocie Putina na fotel prezydencki, inwazja Rosji na Ukrainie i spadek cen energii wywołały poważne komplikacje dla rosyjskich programów remilitaryzacji.

Sankcje europejskie wobec Rosji po kryzysie ukraińskim – szczególnie zakaz sprzedaży broni i towarów podwójnego zastosowania – oficjalnie nie spowodowały upadku wielu kontraktów, jednak pozostaje kwestią czasu, by się przekonać, w jakim stopniu rosyjskie projekty przemysłu obronnego zostały opóźnione w wyniku przerw w dostępie do wiedzy i zakładów produkcyjnych na Zachodzie. Stopniowa poprawa starych rosyjskich systemów również ulegnie opóźnieniu.

Największym jednak ciosem dla reform obronnych był ogólny kryzys rosyjskiej polityki modernizacji gospodarczej. W 2015 roku, wobec rosnącej inflacji i spadającego PKB, rząd jeszcze bardziej zwiększył udział wydatków na obronę w PKB[13], ale wątpliwe jest, czy ten trend się utrzyma.[14] Przemysł obronny Chin skorzystał na ogólnej modernizacji ekonomicznej i przemysłwej kraju, natomiast Rosji nie udało się w ogóle wprowadzić modernizacji. Jej plan modernizacji ekonomicznej był zbiurokratyzowany i scentralizowany i nie uwzględniał faktu, że modernizacja technologiczna potrzebuje prywatnego sektora przemysłowego. Technologiczna modernizacja samego sektora obrony działała za czasów Stalina, ale nie działa w erze informacyjnej. Różnica między przemysłem obronnym Chin i Rosji jest ilustracją tego problemu.

Rosyjska modernizacja obrony daleka jest od zakończenia.Wprowadzenie nowych generacji samolotów, okrętów wojennych i systemów lądowych rozpoczęła się dopiero niedawno. Działania modernizacyjne będą kontynuowane przez następną dekadę, a realizacja wielu programów trwać będzie jeszcze w latach 20-ych, a nawet 30-ych. Decyzję o kolejnej fazie remilitaryzacji przekładano już wiele razy.[15]

Mimo, że niskie ceny ropy, wśród innych czynników, mogą powodować opóźnienia, większość programów modernizacyjnych powinna przynieść rezultaty do 2020 roku. Czy przez przypadek, czy też umyślnie, chińskie dokumenty wojskowe z lat 2000-ych zwykle wymieniały rok 2020, jako moment, gdy Chiny będą gotowe przynajmniej do wojny w regionie, a potem staną się światowym mocarstwem militarnym. Aby rzucić wyzwanie militarne Europie, Rosja potrzebowałaby sojuszników. Bez względu na termin zakończenia reform, Rosja wie, że jeszcze nie czas na poważną konfrontację militarną, jednak jej aparat obronny jest w stanie wykorzystać nieoczekiwane sytuacje.

Pomysł, że Rosja przygotowuje się na starcie z Zachodem i NATO nie jest jedynie tworem wewnętrznej polityki i zwykłym pobrzękiwaniem szabelką. Rosji nie stać na samotną konfrontację z porządkiem międzynarodowym, ale twierdzenie Kremla, że Zachód traci swoje znaczenie, podczas gdy Wschód je zyskuje sugeruje wiarę w poprawę warunków na przeprowadzenie militarnych zmian obecnego porządku światowego, która ma przyjść z czasem.[16] Zgodnie z opinią rosyjskich przywódców, prędzej czy później zdarzy się sposobność dołączenia do jakiejś rewizjonistycznej koalicji. W międzyczasie, rosyjskie siły zbrojne są wystarczająco przygotowane, by pokonać każdego ze swoich bezpośrednich zachodnich sąsiadów, włączając członków UE i NATO graniczących z Federacją Rosyjską, jeśli zostaną odizolowani. I na razie owo sąsiedztwo pozostanie celem rosyjskiej strategii militarnej.

Wojna niekonwencjonalna

Według zachodnich, a szczególnie amerykańskich opinii, rosyjskie siły zbrojne nie są przystosowane do XXI wieku, ponieważ Rosja wciąż trzyma się przestarzałych koncepcji o wojnie przemysłowej z połowy XX wieku i anachronicznego postrzegania zagrożenia.[17] I choć opinie te ucichły po rosyjskiej błyskawicznej okupacji i aneksji Krymu, a następnie wojnie z Ukrainą, twierdzenie, że Rosja przygotowuje się do wojny w zupełnie inny sposób niż Zachód wciąż uważane jest za trafne.

Wysiłki militarne Rosji zasadzają się na wielostronnej ofensywie w celu zmiażdżenia, obalenia i podporządkowania sobie wrogiego społeczeństwa. Takie działania są bardziej bezwzględne i skuteczne niż zachodnie „podejście całościowe” do konfliktów i sytuacji kryzysowych, przewidujące skoordynowane wysiłki o charakterze cywilnym i zbrojnym.

Rosja przeanalizowała konflikty XXI wieku[18] i jednym z wniosków jakie wyciągnęła jest przekonanie, że współczesne działania wojenne polegają na głębokich konfliktach społecznych.

Jak stwierdzili czołowi rosyjscy analitycy na spotkaniu Valdai Discussion Club w 2012 roku: „Zanika różnica między ‘cywilnymi’ a ‘militarnymi’ częściami społeczeństwa. Celem kampanii zbrojnej jest uderzenie nie tylko w armię wroga, ale także w społeczeństwo, rozumiane w sensie kulturowym oraz fizycznym. Trend ten sprawia, że niezbędne jest prowadzenie połączonych ‘cywilno-militarnych’ operacji w miejsce czysto militarnych.[19] Rosja dostaje się do niemal wszystkich sfer danego kraju, aby wykorzystać je dla swoich działań wojennych.

W próbach tych Rosja wspiera się na siłach paramilitarnych i militarnych. W Federacji Rosyjskiej Ministerstwo Spraw Wewnętrznych dysponuje około 170 tysiącami ludzi w wyszkolonych i będących w gotowości jednostkach paramilitarnych, stworzonych z myślą o opanowywaniu zamieszek wewnętrznych, aktów terroryzmu i przypadków naruszenia granic.[20] Nie potrzebują one wsparcia ze strony sił zbrojnych w sytuacji kryzysowej. Podobnie katastrofy naturalne i pomoc humanitarna obsługiwane są przez Ministerstwo ds. Sytuacji Kryzysowych, które również ma swoje oddziały. Inżynierowie zajmujący się rurociągami i koleją w armii radzieckiej włączeni zostali do tego ministerstwa i wykorzystywani są w opanowywaniu katastrof naturalnych i spowodowanych przez człowieka, awariach infrastruktury, czy w kryzysach humanitarnych, oraz regularnie przerzucani za granicę dla celów pomocy humanitarnej. Dlatego też rosyjskie siły zbrojne nie przygotowują się na „zagrożenia miękkie”, czy „zagrożenia postmodernistyczne”, jak terroryzm wewnętrzny czy katastrofy naturalne, ponieważ nie muszą.

Te paramilitarne i poza-militarne siły odegrałyby ważną rolę, gdyby Rosja przeprowadziła pełną inwazję na jednego ze swoich sąsiadów. Obie służby zostały zmobilizowane w kwietniu 2014 roku, gdy armia rosyjska przygotowywała atak na Ukrainę.[21] Gdyby nastąpiła pełna inwazja tego kraju, siły te prawdopodobnie zajęłyby się bezpieczeństwem wewnętrznym, naprawą zniszczonej infrastruktury i usługami oraz wprowadziłyby reżim okupacyjny. Mimo, że inwazja taka nie miała miejsca, ich mobilizacja wyraźnie wskazuje, że planiści wojskowi Rosji mają znacznie szersze zamierzenia niż tylko działania militarne.

I gdy na początku lat 1990-ych Rosja była zbyt słaba, by prowadzić konwencjonalne działania wojenne u swoich sąsiadów, tak od tego czasu stworzyła ogromne zaplecze eksperckie pozwalające na wspieranie i tworzenie organizacji działających w imieniu Rosji oraz struktur quasi-państwowych. Obecnie używa ich jako wsparcia swej konwencjonalnej potęgi militarnej, zarówno w wymiarze poza-militarnym zagranicznych działań interwencyjnych, jak i w celu wzmocnienia swoich zdolności wojskowych. W dziedzinie rozpoznania strategicznego, USA stworzyły potężny wachlarz zwiadowczych i obserwacyjnych instrumentów technicznych.

Rosja w rozoznaniu strategicznym pozostała za Stanami Zjednoczonymi w tyle, ale starała się pokonać ten niedostatek posługując się atutem rozpoznania osobowego i penetrując struktury dowodzenia wroga.

Na terenach „bliskiej zagranicy”, Rosja może także wykorzystać infrastrukturę komunikacji cywilnej i usług, jak i lądowe instalacje wywiadowcze w celu przechwytywania informacji wroga.

Na Ukrainie Rosja zaangażowana jest nie tylko w wojnę konwencjonalną, ale i w działalność wywrotową i propagandową, a także w liczne kampanie dezinformacyjne w kraju i za granicą. Trwa wojna handlowa i finansowa, w której Rosja stara się osłabić gospodarkę Ukrainy, odcinając import, wybiórczo szkodząc przedsiębiorcom wspierającym nowy rząd i korumpując innych. Prowadzona jest również wielostronna kampania przez przedstawicieli politycznych, służby wywiadowcze i rosyjskie firmy, podważająca europejskie poparcie dla Ukrainy. Według analizy Szefa Sztabu Generalnego, generała Walerija Gierasimowa, dotyczącej wojny niekonwencjonalnej,[22] interwencja zbrojna jest jedynie punktem kulminacyjnym kampanii intensywnych przygotowań przy użyciu środków politycznych, społecznych, medialnych i ekonomicznych, których zadaniem jest wzbudzenie niepokojów i oddziaływanie na wpływowe jednostki poniżej szczebla państwowego (substate actors).

Rosja przygotowywała się na właściwą kampanię na Ukrainie przynajmniej od 2008 roku, tworząc lub łącząc pro-rosyjskie ugrupowania nacjonalistyczne i organizacje piątej kolumny, a także infiltrując lokalny wywiad, struktury militarne, gospodarcze i administracyjne.[23] Tworzenie struktur równoległych i bazy tajnego wsparcia odgrywały zasadniczą rolę w tych wysiłkach. Powstawanie takich organizacji na innych terenach jest sygnałem rosyjskich aspiracji militarnych. Poza Ukrainą, pro-rosyjskie polityczne, gospodarcze i cywilne organizacje mnożą się w Gruzji i Mołdawii.[24]

Rosja i Europa: równowaga militarna

Rosyjska reforma militarna stworzyła bardziej skuteczny aparat wojskowy, o wyższej gotowości do walki i lepszym przystosowaniu do stanowczej polityki Rosji wobec sąsiadów. Jaka jest jednak szansa, że będzie to rzeczywiste wyzwanie dla Zachodu? Środowisko europejskiego establismentu obronnego pewne było, że rosyjskie siły zbrojne można skontrolować, przynajmniej w kategoriach jakościowych. Jednak ta przewaga jakościowa ma zastosowanie do niewielu europejskich członków NATO. Francja, Wielka Brytania i Niemcy posiadają siły zbrojne o wyższej jakości od rosyjskich, ale kwestie zdolności do rozmieszczenia, gotowości oraz ilości amunicji poddają w wątpliwość tę przewagę.[25]

Europejska marynarka wojenna ma zdecydowaną przewagę nad rosyjską, liczebnie, jak i pod względem jakości. Poza jej łodziami podwodnymi, Rosja nie ma na wodzie nic, co mogłoby być wyzwaniem dla Europy, a nawet to, co ma nie umywa się do jej dawnej sowieckiej potęgi. W razie konfliktu, musiałaby zmobilizować ogromne siły zdolne do ochrony jej strategicznych okrętów podwodnych przenoszących pociski balistyczne.

Rosja nie byłaby w stanie zagrozić liniom zaopatrzenia między Europą a USA, a więc w pojedynkę nie mogłaby zapobiec ponownemu zaangażowaniu USA w Europie. Być może pracuje nad zmianą tego stanu rzeczy: ostatnio ogłosiła ambitny program budowy okrętów podwodnych i tylko w 2015 roku wodowała dwa atomowe okręty podwodne z rakietami balistycznymi, trzy atomowe łodzie podwodne do zwalczania okrętów podwodnych i dwa konwencjonalne okręty podwodne. [27]

Przewaga ilościowa europejskich sił powietrznych jest trudniejsza do oceny. Jedynie siły powietrzne Francji i Wielkiej Brytanii wykazały w walce, że są zdolne do prowadzenia pełnego zakresu misji: począwszy od osiągnięcia przewagi w powietrzu, po izolację lotniczą i wsparcie bojowe. Niemieckie i włoskie siły powietrzne dysponują odpowiednim do tego sprzętem, ale reszta Europy ma krajowe braki potencjału, ograniczające zdolności ich sił powietrznych tylko do niektórych rodzajów działań. Europa wycofała większość lądowych systemów obrony przeciwlotniczej, a w ciągu następnej dekady wycofa bez wymiany wiele starych samolotów. Rosyjskie siły powietrzne natomiast są co prawda mniejsze, ale homogeniczne, bowiem są używane do działań jako pojedyncza jednostka. Mimo jednak ich zdolności do wykonywania wszelkich misji i ról wojny nowoczesnej, mają braki w odniesieniu do uderzenia precyzyjnego i głębokiego. Rosyjski system dowodzenia i kierowania powietrznego (C2), wywiad i systemy świadomości sytuacyjnej są ewidentnie słabsze od amerykańskich. Jednak bez wsparcia USA, europejskie siły powietrzne (z wyjątkiem Francji i Wielkiej Brytanii) też nie wypadają zbyt dobrze.

Jeśli chodzi o siły lądowe, równowaga jest jeszcze bardziej niejednoznaczna. Europa ma więcej sił bojowych od Rosji. (Całkowita liczba umundurowanych jest znacznie wyższa w Europie niż w Rosji, ale liczby te zawierają personel administracji obrony, którego Europa ma ogromną nadwyżkę).

A co z gotowością i szkoleniem? Siły europejskie rozproszone są wśród 28 państw. Siły zbrojne niektórych mniejszych państw członkowskich NATO, przede wszystkim w Europie Środkowej, są tak niewielkie, że niemal nie mogą prowadzić samodzielnych ćwiczeń w ramach manewrów broni połączonych.

Długi okres pokoju w Europie doprowadził do erozji poziomu gotowości bojowej.

Europejscy analitycy słusznie zwracają uwagę, że pomimo ogromnego wysiłku włożonego w reformy rosyjskich sił zbrojnych, tylko 65 % nowych brygad bojowych Rosji ma rzeczywistą gotowość bojową,[28] ale zapominają o ocenie wydanej przez Europejską Agencji Obrony, według której 30,9 % europejskich sił lądowych ma gotowość bojową (zdolność do rozmieszczenia), a 7,5 % – trwałą zdolność do rozmieszczenia.[29] I choć obliczenia te prowadzono w różnych sposób i trudno w związku z tym je porównywać, wskazują jednak na delikatna kwestię europejskiej obrony: wiele jednostek w dzisiejszych armiach europejskich istnieje bardziej na papierze niż w rzeczywistości.

Niedobory kadrowe, brak ćwiczeń, niska gotowość bojowa i ciągły odpływ ludzi i sprzętu do innych zadań (takich jak katastrofy naturalne, utrzymywanie pokoju i misje humanitarne) doprowadziły do spadku rzeczywistej siły bojowej europejskich sił lądowych. Gdyby zostały wezwane do walki, całe miesiące zajęłaby repatriacja personelu, zapełnienie szeregów, zapewnienie gotowości bojowej sprzętu, a następnie rozmieszczenie na polu walki. Gdyby kryzys wywołała Rosja, już zawczasu miałaby swoje siły w podwyższonym stopniu gotowości bojowej, ponownie osiągając przewagę liczebną.

Zaopatrzenie

Możliwości oraz wola produkcji nowego wyposażenia obronnego będą miały wpływ na równowagę militarną na kontynencie europejskim przez następne dziesięć lat. W miarę jak pochodzący z czasów zimej wojny sprzęt zestarzał się, Rosja rozpoczęła przygotowywanie ambitnych planów remilitaryzacyjnych. W Europie natomiast kryzys finansowy opóźnił lub spowodował odroczenie wielu takich programów. Czy w dłuższej perspektywie Rosja prześcignie Europę?

Jeśli chodzi o systemy naziemne, rosyjskie plany remilitaryzacyjne mogą nie być realistyczne.[30] Jedynym wyraźnym celem jest budowa 2.300 czołgów typu T-14 Armata do roku 2020[31] i jest całkiem możliwe, że okaże się to ostateczną liczbą wyprodukowanych wozów bojowych typu Armata.[32] Rosja panuje także zastąpienie 70 % transporterów opancerzonych modelami nowej generacji do roku 2020.[33] Oznacza to ogromny wysiłek, który przyćmiłby każdy inny program zaopatrzenia w systemy naziemne, nawet w USA. Jedynie jeden z modeli – lekki transporter opancerzony typu BTR-82A – produkowany jest od 2010 roku, zaś produkcja wielu innych dopiero się rozpoczęła. Wyprodukowanie wszystkich tych pojazdów w ciągu pięciu lat wydaje się niemożliwe, nawet w zmilitaryzowanym państwie policyjnym.

Europa natomiast nie ma obecnie żadnego programu zaopatrzenia w czołgi (produkuje się je wyłącznie na eksport) i nadal modernizuje stare, pochodzące z czasów zimnej wojny. Produkuje się tylko bardzo niewielkie ilości bojowych wozów piechoty, a pancerne systemy artyleryjskie prawie wyszły już z produkcji. Skupienie się Europy na wojnie ekspedycyjnej zaostrzyło apetyt na lekkie kołowe transportery opancerzone oraz lekkie platformy dla wozów bojowych, nieodpowiednie do warunków nowoczesnej wojny zmechanizowanej.

Mimo, że planowane obecnie przez Europę zakupy samolotów bojowych znacznie przewyższają rosyjskie,[34] wyniki produkcyjne Rosji będą wzrastać. Obecne kontrakty zostaną zrealizowane w latach 2015 – 2017, a potem prawdopodobnie nastąpią kolejne zamówienia. Ilość zakupów w Europie nie zmieni się raczej w sposób istotny – liczba F-35 może wzrosnąć, ale do roku 2020 nie będzie zakupów innych samolotów bojowych. Ponadto, Europa nie wykazała woli modernizacji swoich systemów obrony przeciwlotniczej. Nieliczne, które zakupiono, należą do baz morskich. Tylko Niemcy i Polska są gotowe na zakup naziemnych systemów obrony przeciwlotniczej w nadchodzących latach, ale nie ma jeszcze decyzji co do ich liczby.

Co do sił morskich, w dającej się przewidzieć przyszłości Europa nie tylko prześcignie Rosję, ale i szybciej będzie budować. Jeżeli Europa poważnie potraktuje zobowiązanie dotyczące wspólnej obrony, będzie musiała ponownie rozważyć swoje priorytety dotyczące zaopatrzenia w najbliższych latach.

Geografia

Geografia, to w przypadku przyszłego konfliktu na wschodnich granicach Europy – minus dla Europy i plus dla Rosji. Podczas zimnej wojny, NATO musiało bronić względnie wąskiej granicy lądowej o ograniczonej głębokości.

Zrzut ekranu 2016-03-19 (godz. 14.20.29)

Pakt Warszawski miał przypuścić główny atak na Niemcy, których granica rozciągała się na długości około 720 km od Austrii do Morza Bałtyckiego. Granica biegła około 300 km wgłąb, od wewnętrznej granicy Niemiec do granicy Francji (gdzie NATO miało swoje główne bazy i składy). Kolejne rosyjskie uderzenie mogło nastąpić przez Jugosławię do Włoch, gdzie granica lądowa długości 85 km oddzielała Adriatyk od przejścia do Alp austriackich. Inne granice lądowe, takie jak norwesko-radziecka czy bułgarsko-grecka, również były krótkie i nie był to zbyt dobry teren dla wojny zmechanizowanej, korzystnej dla obrony NATO.

Dzisiaj jednak granica pomiędzy UE/NATO a Rosją czy Bialorusią, od Przylądka Północnego przez Finlandię, państwa bałtyckie i Polskę, przebiega z północy na południe na długości ponad 2 tysięcy km. Na Morzu Czarnym, dzięki aneksji Krymu, Rosja uzyskała silny militarny punkt oparcia, z którego może przypuszczać ataki wodno-lądowe w całym regionie.

W przypadku kryzysu na wchodniej granicy UE/NATO, podjęcie przez Europę reakcji zajmie sporo czasu, co umożliwi siłom rosyjskim działanie metodą faktów dokonanych.

Odległość między głównymi bazami NATO w Niemczech Zachodnich a granicą państw bałtyckich wynosi około 1.700 km, 1.200 km do polskiej wschodniej granicy i 1.800 km do wybrzeża Morza Czarnego w Rumunii vis a vis Krymu. Rosja natomiast skorzystałaby z możliwości walki na „linii wewnętrznej”. Odległość od Moskwy do granicy rosyjsko-bałtyckiej wynosi od 570 do 700 km, do granicy białorusko-polskiej 920 km, a do Krymu około 1.200 km.

W trakcie zimnej wojny, NATO regularnie stosowało rozmieszczanie wojsk i wzmacnianie sił na granicy, ale logistyka takiej operacji obca jest obecnej generacji pracowników miniterstw obrony. W porównaniu z Zachodnimi Niemcami, obszary leżące na wschodnich granicach Europy są infrastrukturalnie słabo rozwinięte. W krajach bałtyckich, koleje mają nadal rosyjski szeroki rozstaw torów, niezgodny z używanym w pozostałych państwach europejskich. Jest mało lotnisk nadających się do lądowania dla wojsk. Te infrastrukturalne wąskie gardła sprawiłyby, że rozlokowanie wojsk UE/NATO byłoby narażone na tzw. taktykę anty-dostępową: ataki pocisków balistycznych oraz sabotaż.

Ponieważ Rosja jest aktorem jednostkowym, przygotowania do akcji militarnych mogą łatwiej zostać ukryte lub zakamuflowane pod pretekstem ćwiczeń. Nie ma ona wielu struktur administracyjnych kolei czy władz kontroli powietrznej, których działania w takim przedsięwzięciu trzeba skoordynować. Dlatego w konflikcie z Europą Rosja szybciej mogłaby rozmieścić swoje wojska, przesuwać je z miejsca na miejsce i zmieniać położenie rozlokowanych sił na danym obszarze. Gdyby Rosja wszczęła konflikt, czynniki te przyczyniłyby się do wzrostu korzyści płynących z wysokiej gotowości bojowej agresora.
Zrzut ekranu 2016-03-19 (godz. 14.20.37)

Zaleta wczesnych działań militarnych nie przyczynia się do stabilności kryzysu. Podczas zimnej wojny, armia radziecka nie mogła przeprowadzić mobilizacji wystarczająco szybko, by zaskoczyć Zachód i aby zabezpieczyć swoje interesy. Związek Radziecki w znacznie mniejszym stopniu zależny był od błyskawicznego militarnego uderzenia. W efekcie, dynamika kryzysu była zupełnie inna. Dzisiaj, korzyści, jakie Rosja może odnieść dzięki atakowi z zaskoczenia na Zachód oraz strach Zachodu przed takim atakiem, mogą skierować działania w razie kryzysu na zupełnie inne tory.

Gry wojenne

Militarne wtargnięcie na obszar UE i NATO nie jest takie znowu dalekie od zamysłów rosyjskich strategów wojskowych. W pierwszych ważnych manewrach mających na celu przetestowanie nowych reform „Zapad 2009”, armia rosyjska ćwiczyła błyskawiczną ofensywę przeciwko Polsce i państwom bałtyckim, przeprowadzając ataki nuklearne na Polskę, by odstraszyć NATO przed zwiększeniem zaangażowania. W wyniku tej operacji, państwa bałtyckie zostały zdobyte, a most lądowy do Kaliningradu zabezpieczony. W manewrach „Kaukaz 2009”, powtórzono te same schematy przeciwko Gruzji, a w ćwiczeniach „Lagoda 2009” szkolono w operacjach wodno-lądowych i powietrznych w państwach bałtyckich i Finlandii. Wszystkie manewry polegały na szybkiej mobilizacji rosyjskiego transportu oraz możliwie najszybszym wznowieniu ofensywy (w każdym scenariuszu jako dyplomatyczny listek figowy wykorzystywano argument odpowiedzi na atak ze strony NATO/Gruzji).

W manewrach „Zapad 2013”, scenariusz był jeszcze bardziej znaczący: „nielegalne uzbrojone grupy” lub „terroryści” z państw bałtyckich przejęłyby kontrolę nad częściami Białorusi i armia rosyjska znowu musiała szybko reagować operacją ofensywną, odcinając państwa bałtyckie od reszty Europy, a następnie „usuwając zagrożenie terrorystyczne z tego obszaru”.

Ćwiczenia te wskazują, że myślenie militarne Rosji ma charakter ofensywny i skierowane jest na ekspansję, a nie obronę. W manewrach „Lagoda 2012”, ćwiczono działania zbrojne przeciwko państwom bałtyckim i Finlandii, powatarzając radziecką inwazję na państwa bałtyckie i Finlandię w 1939 roku (tzw. Wojna Zimowa). Granice bałtycko-rosyjskie i fińsko-rosyjskie potraktowane zostały jako hipotetyczna linia frontu, pozostawiając niewiele miejsca dla wyobraźni co do ostatecznego celu rosyjskich planów militarnych.

Kolejne ćwiczenia przeprowadzone wiosną 2015 roku powtarzały podobne scenariusze, jednak z silniejszym akcentem na nuklearne odstraszanie. Co więcej, rosyjska koncentracja militarna w Arktyce skoncentrowana jest na rosyjsko-fińskich i rosyjsko-norweskich granicach i regionie Archangielska, bez większego zainteresowania granicą rosyjsko-alaskijską, czy północnosyberyjskim szlakiem żeglugowym. Gdyby Kreml obawiał się uprzedzającego ataku USA, siły zbrojne zwracałyby większą uwagę na te rejony.

Wprawdzie nie zagraża rychła ofensywa przeciwko Skandynawii, państwom bałtyckim, czy Polsce, jednak Rosja ewidentnie ocenia swoje szanse sukcesu takiej ofensywy i usprawnia niezbędną infrastrukturę. Mimo to, jakakolwiek próba wkroczenia na terytoria UE/NATO oznacza poważne polityczne i militarne ryzyko dla Rosji. Rosja nie posiada „przewagi eskalacyjnej” wobec Zachodu, szczególnie bez użycia broni jądrowej. Nie jest w stanie kontrolować czynników niezbędnych do wygrania takiej wojny: woli i zdolności Zachodu do reakcji, chęci USA do ponownego zaangażowania się w Europie i woli Europy zorganizowania operacji przywracającej stan pierwotny, a nawet podjęcia ryzyka konfrontacji nuklearnej.

Jednak rosyjska doktryna nuklearna również ewoluuje. Pomimo, że oficjalne wypowiedzi dotyczące użycia broni atomowej są niejasne i sprzeczne, myślenie Rosji o wojnie nuklearnej staje się od 1991 roku coraz bardziej liberalne. Tendencją wzbudzającą największe zaniepokojenie w rosyjskiej debacie jest dyskusja o „de-eskalacyjnym” użyciu broni jądrowej. Koncepcja ta odnosi się do zastosowania wczesnego uderzenia nuklearnego w celu odstraszenia interwencji NATO.

Stephen J. Black, starszy analityk ds. strategii nuklearnej w należącym do armii USA War College, podsumował ten koncept w następujący sposób: „Jeśli Rosja zdecyduje się na inwazję lub zajęcie jednego lub więcej państw bałtyckich, będzie to oznaczać, że jest przygotowana na wojnę nuklearną przeciwko NATO i USA, by utrzymać zdobycz, pomimo że wolałaby, aby do niej nie doszło, lub sądzi, że może nie będzie musiała jej wszczynać. Podstawą takiej ‘ograniczonej wojny nuklearnej’ jest idea, zgodnie z którą, Rosja przejmie kontrolę nad procesem eskalacji wojny między państwami (intra-war: nie: wewnętrzna, ale międzypaństwowa przecież), dokonując pierwszego uderzenia o charakterze wyprzedzającym lub prewencyjnym, a to miałoby zmusić NATO do negocjowania rozwiązań politycznych, które pozwoliłyby Rosji utrzymać przynajmniej niektóre z jej zdobyczy.”

Strategia ta może się wydawać zanadto śmiała, ale taki właśnie scenariusz ćwiczyła rosyjska armia przeciwko Europie w 2009, 2013 i 2015 roku, a w 2010 roku przeciwko Azji, zakładający szybkie rozmieszczenie rosyjskich ograniczonych, ale teraz w pełnej gotowości, sił konwencjonalnych w operacjach ofensywnych.

Gdy państwa zachodnie zareagują na krok Rosji, ta zagra kartą nuklearną, aby je odwieść od zaangażowania w operację przywrócenia stanu poprzedniego i zmusić do zaakceptowania rosyjskich zdobyczy jako fait accompli.

Oświadczenie Putina o postawieniu w stan gotowości rosyjskiej broni atomowej podczas okupacji Krymu sugerowało, że koncepcja „de-eskalacyjnego” użycia broni atomowej przeszła z kręgów wojskowych do rosyjskiego przywództwa. Niestety, zachodnia reakcja wobec rosyjskiej agresji na Ukrainie pokazuje, że rosyjskie gry wojenne nie są dalekie od rzeczywistości.

W przypadku rozpoczęcia wojny lądowej przeciwko państwu UE lub NATO, Rosja stanęłaby w obliczu dodatkowych ograniczeń. Skutki przerwania relacji handlowych byłyby znacznie poważniejsze niż w czasie wojny na peryferiach post-sowieckich. Rosyjska gospodarka oparta na eksporcie bogactw naturalnych nie mogłaby w krótkim czasie ulec zmianie i nadal byłaby uzależniona od europejskich rynków. Jednak Europa nie powinna uznawać za pewnik swojego poczucia bezpieczeństwa. Jakiekolwiek znaczniejsze pogorszenie sytuacji bezpieczeństwa w Azji, kolejny poważny kryzys w Europie, czy inne nieprzewidziane wypadki w światowej polityce mogłyby przekonać Rosję, że jej europejskie rynki zbytu mogą jednak się załamać i że możliwości ekspansji są teraz lepsze niż mogą się zdarzyć w przyszłości.

Rosyjska elita polityczna liczy na upadek projektu europejskiego i przywódcy Europy powinni o tym pamiętać. Jeśli rosyjskie kręgi militarne i wywiadowcze ujrzą europejskie zamieszanie jako szansę na eskalację i wzmocnienie ich pozycji w kraju, rosyjska militarna zuchwałość może wykorzystać tę okazję.

Poza post-sowiecką przestrzenią

Rosyjscy stratedzy wojskowi dawali sobie radę z brakami, ponieważ dotychczas militarne działania Rosji ograniczały się do konfliktów regionalnych na obszarze post-sowieckim. Gdyby jednak rosyjskie siły rozlokowano w większej liczbie w bardziej oddalonych rejonach działań wojennych, a o takiej możliwości świadczy rosnąca obecność Rosjan w Syrii, słabości i braki szybko by się uwidoczniły.

Na polu walki do wsparcia ogniowego Rosja opiera się raczej na ciężkich systemach lądowych – artyleria czołgowa, rakietowa – nie zaś na bezpośrednim wsparciu lotniczym. W sąsiedztwie Rosji nie jest to problem, gdyż posiada ona połączenia kolejowe do transportu dużych ilości amunicji i części zamiennych potrzebnych do tego systemu. Jednak w rejonach bardziej oddalonych, jak np. Syria, „ślad logistyczny” rosyjskich ciężkich systemów lądowych byłby poważnym ograniczeniem dla operacji zbrojnych.

Tankowanie w powietrzu przy ataku na cele oddalone wciąż jest rzadko praktykowane w rosyjskich siłach powietrznych, z wyjątkiem bombowców dalekiego zasięgu. Bombowce te jednak przystosowane są do uderzeń nuklearnych i nie na wiele się zdają w konfliktach konwencjonalnych. Pozostałe samoloty wojskowe potrzebują baz powietrznych blisko teatru działań. Takich baz jest w Rosji mnóstwo, lecz gdy armia podejmie próbę walki poza swoimi peryferiami, dostęp do baz będzie problemtyczny.

W rozpoznaniu strategicznym rosyjskie siły zbrojne polegają na służbach wywiadowczych i lądowych instalacjach służących do rozpoznania środków łączności, nawigacji, kontroli powietrznej oraz do walki radioelektronicznej. Czujniki morskie i powietrzne (w słowniku NATO – sensory) są znacznie droższe w obsłudze, a Rosja pozbyła się większości starego arsenału z czasów Związku Radzieckiego. W efekcie, militarne działania Rosji za granicą uzależnione byłyby od pomocy lokalnych partnerów i ich służb wywiadowczych, które mogą okazać się mniej sprawne od rosyjskich.

Ponadto, mimo że Rosja zwiększyła liczbę żołnierzy zawodowych, jej armia nadal w dużej mierze opiera się na żołnierzach z poboru.

Aby zwerbować ochotników do walki na Ukrainie, rosyjska machina propagandowa musiała propagować alarmistyczne historie o „faszystach” przejmujących Kijów.

Trudniejsze będzie wymyślenie podobnych koszmarnych scenariuszy w przypadku konfliktów w dalszych regionach, a jeszcze bardziej problematyczne sprawienie, by społeczeństwo w nie uwierzyło i poparło działania wojenne. Ostatnie sondaże wskazują, że niewielu Rosjan popiera działania zbrojne w Syrii. Gdy zabraknie powszechnego poparcia Rosjan dla wysyłania na wojnę poborowych, poziom obecności wojskowej Rosji będzie ograniczony.

Na koniec, znaczna część armii rosyjskiej nie jest przeszkolona do udziału w długofalowych kampaniach anty-powstańczych, co należy do zadań oddziałów paramilitarnych w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Oddziały te nie były wysyłane za granicę, chociaż w kwietniu 2014 roku Rosja brała pod uwagę ich wykorzystanie w zmasowanej inwazji na Ukrainę (czego nigdy nie dokonano).

Gdyby Rosja obecnie chciała rozwinąć podobne zdolności ekspedycyjne, by zaatakować Zachód, konieczne byłoby odpowiednie dostosowanie reform armii oraz dodatkowe inwestycje, a na jedno i drugie tego kraju nie stać. Dotychczasowe reformy przyniosły rezultaty użyteczne dla strategicznych interesów Moskwy, ale jeśli interesy te przerosną możliwości aparatu militarnego, Rosja stanie w obliczu poważnych problemów.

Strategiczne konsekwencje dla Europy

Militarna modernizacja Rosji i jej ponowne pojawienie się na wschodnich granicach Europy jako państwa o charakterze ekspansjonistycznym i rewizjonistycznym rodzi poważne konsekwencje dla naszego kontynentu. Nie było tak w latach 90-ych i we wczesnych 2000-ych, ale sytuacja, wobec której staje Europa dzisiaj, nie jest powtórzeniem tej z czasów zimnej wojny. Mimo, że wciąż trwa systemowy i ideologiczny konflikt pomiędzy demokratycznym Zachodem a rewanżystowską Rosją, kraj ten nie posiada ani chęci, ani możliwości, aby konkurować z Zachodem na globalną skalę. Nawet jeśli Rosja nie jest w stanie kształtować polityki światowej, może ją jednak niszczyć. Jej ekspansjonistyczne zamiary zagrażają istnieniu niektórych wschodnich państw członkowskich UE i zagrożenie to będzie znacznie poważniejszym wyzwaniem dla Europy niż dla jakiegokolwiek innego obszaru na świecie.

Politycy europejscy powinni zdać sobie sprawę z faktu, że różnice dzielące ich i Rosję nie mogą zostać zniwelowane lub złagodzone w drodze współpracy gospodarczej, dialogu politycznego, czy ustanowienia wspólnych instytucji.

Militarna pewność siebie i eskpansjonizm wbudowane są w rosyjski system polityczny i jej agresywna polityka zagraniczna wynika ze struktury jej reżimu politycznego.

Silny aparat bezpieczeństwa pozbawiony mechanizmów gwarantujących zachowanie równowagi politycznej; dążenie do budowania spójności społecznej poprzez konflikty zewnętrzne; ideologia zachowawcza (ideologia konserwatyzmu); militaryzacja społeczeństwa, którą wprowadził Putin – to czynniki długofalowe, które uniemożliwią jakiekolwiek szybkie zbliżenie między Rosją a Zachodem.

Choć nie grozi nam poważna eskalacja zbrojna na kontynencie europejskim, to jednak nie można jej wykluczyć. Rosja ewidentnie przygotowuje się do operacji ofensywnych. Aby osiągnąć cel strategicznego zaskoczenia, może wykorzystać słabości swoich zachodnich sąsiadów, ale związane jest to dla Rosji z dużym ryzykiem i wieloma niewiadomymi. Wiele zależeć będzie od reakcji zachodnich przywódców na rosyjskie prowokacje w przypadku kryzysu. Stąd wyzwanie ma bardziej charakter polityczny niż militarny: jedynie odpowiedzialna polityczna spójność, solidarność i odstraszanie mogą zatrzymać militarne awanturnictwo.

Czy awanturnictwo to uderzy w peryferia europejskie lub samą Europę zależeć będzie w znacznej mierze od stanu europejskiej obrony. Choć teoretycznie doktryna „de-eskalacyjnego” użycia broni jądrowej może posłużyć jako droga skutecznego ataku Rosji na jedno ze wschodnich państw UE/NATO, sama doktryna jest niesłychanie dla Rosji ryzykowna. Zakłada ona bowiem nie tylko, że NATO i Europa natychmiast ustąpią w obliczu bezpośredniego zagrożenia nuklearnego, ale także, iż Rosji uda się ponieść dyplomatyczne i ekonomiczne koszty takiego kroku, nie wspominając o kosztach związanych z rządzeniem państwami bałtyckimi czy Polską oraz stłumieniem społecznego oporu, który by się pojawił. Na Ukrainie Rosja nie była skłonna do podjęcia takiego ryzyka i wstrzymała się od jakiejkolwiek zmasowanej inwazji i okupacji Ukrainy, prowadząc zamiast tego ograniczoną wojnę w Donbasie.

Skoordynowana odpowiedź Europy

Pod względem militarnym, Europa powinna przede wszystkim nauczyć się radzić sobie ze scenariuszami hybrydowymi – łączącymi wojnę konwencjonalną z niekonwencjonalną – i dalszą destabilizacją jej wschodniego sąsiedztwa. Rosja, szczególnie jeśli nie jest pewna reacji Zachodu, prawdodobnie przeprowadzi na początek ukryty atak, by wywołać strategiczną dezorientację przywódców europejskich, będzie utrudniać pomoc Zachodu dla ofiar i opóźniać jego reakcję, aż Zachód stanie w obliczu faktów dokonanych.

Pierwsza reakcja wobec niekonwencjonalnych, dywersyjnych operacji militarnych Rosji powinna przypominać interwencję kryzysową w celu przywrócenia stabilizacji, a nie tradycyjną obronę. Szybkie rozlokowanie wojsk będzie ważniejsze niż siła rażenia sił interwencyjnych, ponieważ z początku powinny one odmówić siłom niekonwencjonalnym dostępu do najważniejszych obiektów infrastrukturalnych i administracyjnych. Kluczowa będzie ścisła współpraca z cywilnymi władzami państwowymi. Jakość sił zachodnich powinna być wysoka. Ta wstępna faza działań będzie ponadto krytyczna dla Rosji, aby zbudowała swój przebieg akcji: przedstawiła sytuację opinii publicznej w kraju i skonfrontowała się z opinią publiczną Zachodu.

W drugiej fazie reakcji na agresję Rosji, Europa będzie musiała rozmieścić wojska o odpowiedniej sile uderzeniowej i wytrzymałości, aby nie pozwolić na militarne wtargnięcie lub, jeśli już się zdarzy, powstrzymać je i odeprzeć. Podczas gdy niektóre cechy wojny ekspedycyjnej pozostają te same, jak szybkie rozmieszczenie wojsk na duże odległości, Europa powinna uznać, że regularne rosyjskie siły lądowe, powietrzne i niekiedy nawet morskie są znacznie potężniejszym wrogiem od wszystkich pozapaństwowych nieregularnych grup zbrojnych (czy dyktatorów z Bliskiego Wschodu), z którymi siły Zachodu miały do czynienia w latach 90-ych i 2000-ych.

Dzisiaj Rosja stanowi dla Europy bardziej jakościowe niż ilościowe wyzwanie militarne. W  czasie „międzywojnia” po okresie zimnej wojny (1989-2014), gotowość armii niektórych europejskich państw członkowskich w znacznym stopniu spadła. Szczególnie armie państw środkowo-europejskich nie są wystarczająco liczne, by same mogły odbywać manewry wojenne różnych broni (manewry wojenne sił wielonarodowych?), a tym bardziej brać udział w większych wspólnych operacjach. Siły powietrzne mniejszych armii europejskich wykorzystywane są jako służby patrolujące przestrzeń powietrzną, mając nikłe, bądź żadne zdolności na innych polach. I ponieważ nigdy nie były używane w wojnie ekspedycyjnej, nie przeszły odpowiednich szkoleń, by brać udział w dużych kampaniach powietrznych u boku sojuszników.

Po 25 latach pokoju w Europie, wraz z personelem, który odszedł na emeryturę po 1989 roku, zniknęło wiele ludzkich umiejętności potrzebnych w prowadzeniu poważnej lądowej wojny konwencjonalnej w regionie. Nie dotyczy to jedynie żołnierzy. Cały administracyjny i logistyczny aparat niezbędny we wsparciu operacji militarnych we Europie Wschodniej musiał zostać odbudowany od zera.

Integracja obronna byłaby wiarygodną metodą stawienia czoła niedostatkom istniejącym w sektorze obrony małych i średnich krajów. Zbyt długo dyskusja toczyła się wokół współpracy pomiędzy dużymi państwami europejskimi, jak na przykład angielsko-francuska współpraca w dziedzinie uzbrojenia i technologii obronnych. Jednakże duże kraje europejskie – Francja, Wielka Brytania, Włochy, Hiszpania oraz, do pewnego stopnia, Szwecja i Polska – mają armie na tyle sprawne, by uczestniczyły w manewrach wojennych różnych broni. Nie ma w związku z tym powodu, by angażować ich funkcjonujące aparaty wojskowe w projekty integracyjne o niepewnej przyszłości. Stąd „inteligentna obrona”, jak i „łączenie i dzielenie” są jedynie koncepcjami na papierze, gdyż duże państwa nie mają w tym interesu, a małe – nie mają się czym dzielić. I w miarę wzrostu wymagań jakościowych wobec sił zbrojnych, gdy Rosja pownownie staje się eskpansjonistyczną potęgą, a „miękkie nisze” (jak ochrona nuklearna, biologiczna i chemiczna, czy inżynieria i logistyka) nie są tym, czego potrzebuje europejska solidarność, mniejsze kraje europejskie będą musiały rozważyć zasadniczą integracją obronną.

Podczas, gdy integracja sił bojowych nie wchodzi w rachubę ze względu na wciąż obowiązującą zasadę suwerenności i tradycji, to integracja w zakresie edukacji i szkoleń, logistyki, infrastruktury, zakupów i administracji byłaby akceptowalna i pomogłaby zredukować koszty personalne oraz organizacyjny brak efektywności mniejszych armii.

Poza Europą

Nawet jeśli Rosji uda się zmodernizować siły zbrojne według planu, nie będzie zdolna przeciwstawić się całemu Zachodowi bez udziału sojuszników. Jeżeli Stany Zjednoczone będą mogły przesunąć główne siły zbrojne na obszar europejskiego teatru działań, rosyjskie siły zbrojne zostaną obezwładnione ilościowo i jakościowo. Jeśli Rosja zechce zaatakować jakieś państwo europejskie chronione Artykułem 5 NATO, będzie musiała albo odwrócić uwagę USA działaniami w innej części globu, albo też zbudować „koalicję rewizjonistów”, na tyle silną, by stanowiła dla Zachodu wyzwanie na skalę globalną. Z tego względu, Europa nie powinna lekceważyć polityki światowej rozgrywającej się poza jej najbliższym sąsiedztwem.

Pytanie, jak dalece USA powinny się angażować w obronę Europy, jest pytaniem z gatunku wrażliwych. Odnośnie broni nuklearnej, USA są nie do zastąpienia, a dodatkowo ani Francji, ani Wielkiej Brytanii nie stać na zakup kolejnego tysiąca głowic nuklearnych i odpowiednich środków ich przenoszenia. I ponieważ USA ponoszą największą odpowiedzialność za broń nuklearną, prawdopodobnie nigdy całkowicie nie wycofają się z Europy i nie pozostawią bezpieczeństwa europejskiego w rękach Europejczyków. Oznacza to, że Waszyngton może zapłacić najwyższą cenę za kryzys, nad którym nie ma kontroli. Nadmierna zależność bezpieczeństwa Europy od USA jest niebezpieczna z innych względów, gdyż Rosja może mieć ochotę wykorzystać kryzysy światowe w celu odwrócenia uwagi USA od Europy: im więcej niepokojów i zakłóceń, tym lepsze wyniki dla Rosji w Europie.

Kwestia samodzielności europejskiej z konieczności rodzi pytanie, jak radzić sobie z rosyjskim zagrożeniem nuklearnym i doktryną „de-eskalacyjnego” użycia broni jądrowej.

Amerykańskie strategiczne odstraszanie Rosji musi być traktowane jako stabilne i przewidywalne. Nie jest tak natomiast w przypadku możliwego użycia niestrategicznej broni nuklearnej w wojnie nuklearnej o ogranicznym zasięgu. Z uwagi na fakt, iż duża część elit europejskich oraz środowisk opiniotwórczych jest przeciwna lub co najmniej nieobeznana z zimnowojennym stylem myślenia w sprawie odstraszania nuklearnego, szczególnie trudne jest dla Europy przeciwdziałanie takim krokom. Kombinacja działań obronnych, ograniczone (nuklearne) odstraszanie i gwarancje USA mogłyby powstrzymać Rosję przed nuklearnym awanturnictwem, jeśli zastosowanie tych środków byłoby wiarygodne. Wysiłki te, podejmowane przez państwa o odmiennych tradycjach strategicznych, powinny być koordynowane i wiele trzeba uczynić w celu zbudowania strategicznej spójności. Najbardziej katastrofalny rozwój sytuacji kryzysowej miałby miejsce, gdyby w przeddzień kryzysu militarnego w Europie rządy europejskie miały odmienne zdania w sprawie odstraszania nuklearnego. Byłby to sygnał dla moskiewskich jastrzębi, na który czekają, a który pchnąłby ich w kierunku jeszcze bardziej awanturniczej i ryzykownej polityki. Próba sporządzenia projektu Europejskiej Doktryny Odstraszania Nuklearnego byłaby dobrą okazją zbliżenia różnych kultur strategicznych, poglądów i celów.

Rola UE

Wziąwszy pod uwagę silny wymiar transatlantycki europejskiej obrony, a szczególnie jej aspektu nuklearnego, wydaje się oczywiste, że NATO pełni funkcję głównego arbitra nowej europejskiej polityki obronnej. Jednak nierozsądnie byłoby nie pamiętać o roli UE. Wiele narzędzi UE stworzonych dla celów reagowania na sytuacje kryzysowe (jak policja specjalna czy siły Gendarmerie, a także atuty administracji cywilnej) będą użyteczne w scenariuszu hybrydowym, czy to w sąsiedztwie UE, czy w samej Unii. UE stworzyła instrumenty umożliwiające rozmieszczenie sił dla celów bezpieczeństwa wewnętrznego i administracji cywilnej za granicą, a poprzez swoją politykę wymiaru sprawiedliwości, wolności i bezpieczeństwa będzie miała zdolność koordynacji całego wachlarza sił administracyjnych w czasie takiego kryzysu. Jednak jej polityka i działania będą musiały zostać zaadaptowane do nowych ewentualności.

W ramach Europejskiej Polityki Sąsiedztwa sporządzono obszerny program reformowania sektora wymiaru sprawiedliwości i bezpieczeństwa w krajach, które podpisały układ Stowarzyszeniowy z UE (Ukraina, Gruzja i Mołdawia). Ta pomoc na rzecz reform wewnętrznych mogłaby zostać uzupełniona o wspólne planowanie ewentualnościowe lub ćwiczenia, mające na celu przygotowanie do reakcji na rosyjskie działania destabilizacyjne.

Europa powinna pamiętać, że można było prawdopodobnie uniknąć wojny w Donbasie, gdyby w marcu 2014 roku rozmieszczono tam europejską policję i Gendarmerie.

Ponadto, obowiązuje jeszcze Artykuł 42/7 Traktatu o UE, gwarantujący bezpieczeństwo państw członkowskich na wypadek, gdyby decyzje NATO zostały zablokowane przez oporne państwa członkowskie. Dotyczy on także Finlandii i Szwecji, które nie są członkami NATO, a które są konfrontowane z coraz bardziej agresywną Rosją. Jak dotąd, Europa nie uczyniła większego wysiłku, by implementować Artykuł 42/7 w drodze wiarygodnej polityki, nie mówiąc już o uczynieniu go skutecznym narzędziem odstraszania. Warto zbadać, jak dalece niezaangażowani nordyccy członkowie byliby chętni uczestniczyć w przygotowaniu wspólnej obrony i czy kraje neutralne sabotowałyby takie działania.

.Obywatele Europy powinni zdać sobie sprawę, że dobrobyt i wolność, które uzyskali w ramach projektu europejskiego, zależą od ich czujności, a także gotowości do obrony tych wartości. Lata 90. i 2000., gdy Europa mogła się pokojowo jednoczyć i rozkwitać bez zewnętrznych zagrożeń, były oknem w historii, które się teraz zamknęło. Jeśli będzie taka okazja, nie powinniśmy unikać wyciągnięcia do Rosji ręki, ale do tego czasu musimy być przygotowani na najgorsze.

Gustav Gressel

Zrzut ekranu 2016-03-03 (godz. 21.39.38)

Tekst pochodzi z wyd.4 Niezależnego Magazynu Strategicznego PARABELLUM. 

[1] Michaił Barabanow, Konstantin Makienko, i Rusłan Pukhow, “Military Reform: Toward the New Look of the Russian Army”, Valdai Discussion Club, Analytical Report, Moskwa, lipiec 2012, str. 9, dostępny: http://vid-1.rian.ru/ig/valdai/Military_reform_eng. pdf (dalej Barabanov et al., “Military Reform”). [2] Patrz Alexander M. Golts i Tonya L. Putnam, “State Militarism and Its Legacies: Why Military Reform Has Failed in Russia”, International Security, Tom 29, Numer 2, jesień 2004, p. 121–158; artykuł dostarcza użytecznych informacji na temat społecznej mobilizacji i kultywowania nacjonalizmu przez rosyjskie służby bezpieczeństwa, ale „sukces reformy obrony” definiuje jedynie w kategoriach Zachodu. Dla autorów nie do pomyślenia było, że parę lat później w tej samej krucjacie Rosjanie odniosą sukces. [3] O przyczynach i skutkach wojny rosyjsko-gruzińskiej, patrz: Gustav C. Gressel, “Der Krieg am Kaukasus: Geschehenisse und Konsequenzen”, w: Erich Reiter (red.), Die Sezessionskonflikte in Georgien (Böhlau Verlag Wien: Köln, Weimar, 2009), str. 15–49. [4] Ocena ta jest w znacznej mierze oparta na: Eugene Kogan, “The Russian- Georgian Conflict: An Assessment”, w: Erich Reiter (red.), Die Sezessionskonflikte in Georgien (Böhlau Verlag Wien: Köln, Weimar, 2009), str. 63–70. [5] Opis rosyjskich reform militarnych oparty jest – chyba, że zaznaczono inaczej – na następujących artykułach: Michaił Barabanow, “Changing the Force and Moving Forward After Georgia”, w: Colby Howard i Rusłan Pukhow (red.), Brothers Armed, Military Aspects of the Crisis in Ukraine (East View Press: Minneapolis, 2014), str. 91–123; Roger N. McDermott, “Russia’s Conventional Armed Forces: Reform and Nuclear Posture to 2020”, w: Stephen J. Blank (red.), Russian Nuclear Weapons: Past, Present, and Future, Strategic Studies Institute of the US Army War College, 2011, str. 33–97; i Dmitrij Boltenkow, Aleksiej Gajdaj, Anton Karnaukow, Anton Ławrow, and Wiaczesław Tseluiko, Russia’s New Army (Centre for Analysis of Strategies and Technologies: Moskwa, 2011), dostępne: www.cast.ru/files/book/NewArmy_sm.pdf[6] Po rosyjsku lub ukraińsku, termin „mobilizacja” – мобілізація – odnosi się także do poboru nowych rekrutów, więc należy uważać z jego przekładem. [7] Richard Weitz, Global Security Watch – Russia: A Reference Handbook (Greenwood: Santa Barbara, 2010), str. 168. [8] Patrz Igor Sutjagin, “Russian Forces in Ukraine”, Royal United Services Institute Briefing Paper, marzec 2015, dostępne: https://www.rusi.org/publications/other/ ref:O54FDBCF478D8B/[9] Roger McDermott, “Black Holes, Vanishing Rubles and Corruption in the Russian Military”, Eurasia Daily Monitor, Tom 7, Numer 203, 9 listopada 2010, dostępne: http://www.jamestown.org/programs/edm/single/?tx_ttnews[tt_ news]=37150&cHash=f63f3bbff1#.VY6tHryaClM[10] “Russia confirms cancellation of Iran’s S-300 deal”, Jane’s Defence Weekly, 20 października 2010, str. 28; “Russia and Israel’s IAI agree UAV partnership”, Jane’s Defence Weekly, 20 października 2010, str. 31; aby nadać charakter trwałości takim kontraktom, Rosja wznowiła dostarczanie S-300 Iranowi w 2015 roku i na szeroką skalę używała dronów na Ukrainie. Patrz: “Russia Confirms Sale of S-300 Missile Systems To Iran”, Agence France-Presse, 26 maja 2015, dostępne: http://www.defensenews.com/story/ defense/international/europe/2015/05/26/russia-confirms-sale-missile-systems-iran/27970269/; Christian Borys, “Ukrainian forces says two drones shot down over war zone are Russian”, the Guardian, 21 maja 2015, dostępne: http://www.theguardian. com/world/2015/may/21/ukraine-drones-shot-down-russian[11] Szczegółowa analiza kontraktu w: Roy Isbister and Yannick Quéau, “An ill wind – How the sale of Mistral warships to Russia is undermining EU arms transfer controls”, GRIP Briefing, listopad 2014, dostępne: http://grip.org/sites/grip.org/files/RAPPORTS/2014/Rapport_2014-7%20(EN).pdf[12] Wszystkie kwoty wg cen i kursów walutowych z roku 2011. Dane z SIPRI Military Expenditure Database dostępne: http://www.sipri.org/research/armaments/milex/milex_database/milex-data-1988-2014[13] “Russian Defense Budget to Hit Record $81 Billion in 2015”, the Moscow Times, 16 października 2014, dostępne: http://www.themoscowtimes.com/business/article/russian-defense-budget-to-hit-record-81bln-in-2015/509536.html[14] Skorygowany budżet rosyjski ogłoszony w kwietniu 2015 roku przeznaczył na obronę 9 procent PKB. Wywołało to dyskusję wśród analityków obrony, czy tak duże wydatki na obronę są do utrzymania. Patrz: Sergiej Guriew, “Russia’s Indefensible Military Budget”, Project Syndicate, 14 maja 2015, dostępne: http://www.project-syndicate.org/commentary/russia-military-spending-by-sergei-guriev-2015-05; lub: Hannes Adomeit, “Russlands Imperialer Irrweg”, Osteuropa, Tom 3/2015, str. 67–93, dostępne: http://www.osteuropa.dgo-online.org/hefte/2015/3/russlands-imperialer-irrweg/[15] “Russia to endorse new state armament program in late 2015”, Interfax, 27 września 2015, dostępne: http://rbth.co.uk/news/2013/09/27/russia_to_endorse_new_state_armament_program_in_late_2015_30208.html[16] Ten sposób myślenia najlepiej tłumaczy artykuł Władimira Putina z 2012 roku, “Russia and the changing world”, Moskovskie novosti, 26 lutego 2012, dostępny: http://sputniknews.com/analysis/20120227/171547818.html[17] See, for example, Alexander Golts, “Military Reform in Russia: Conscription versus Professionalism”, in Kristina Spohr Readman (ed.), Building Sustainable and Effective Military Capabilities, NATO Science Series, Science and Technology Policy Volume 45, IOS Press, 2004, p. 136–148. [18] Rosyjska analiza powstań i konfliktów po Arabskiej Wiośnie: Валерий Герасимов, Ценность науки в предвидении, Новые вызовы требуют переосмыслить формы и способы ведения боевых действий, VPK News, 27 lutego 2013, dostępne: http://www.vpk-news.ru/articles/14632[19] Barabanow i wsp., “Military Reform”, str. 8. [20] The Military Balance 2015, The International Institute for Strategic Studies (Routledge: London, 2015), str. 197 (dalej: The Military Balance 2015). [21] Igor Sutjagin i Michael Clarke, “Ukraine Military Dispositions: The Military Ticks Up while the Clock Ticks Down”, Royal United Service Institute Briefing Paper, kwiecień 2014, dostępne: https://www.rusi.org/downloads/assets/ UKRANIANMILITARYDISPOSITIONS_RUSIBRIEFING.pdf[22] Валерий Герасимов, Ценность науки в предвидении, Новые вызовы требуют переосмыслить формы и способы ведения боевых действий, VPK News, 27 lutego 2013, dostępne: http://www.vpk-news.ru/articles/14632[23] Winfried Schneider-Deters, Die Ukraine: Machtvakuum zwischen Russland und der Europäischen Union (Berliner Wissenschaftsverlag, Berlin, 2012), str. 56–65. [24] “How Strong Is Russia’s Soft Power in Georgia?”, Eurasia-Net, 23 marca 2015, dostępne: http://www.eurasianet.org/node/72671; Alberto Nardelli i George Arnett, “Support for pro-Russia parties in Moldova, mapped”, the Guardian, 1 grudnia 2014, dostępne: http://www.theguardian.com/news/datablog/2014/dec/01/support-for-pro-russia-parties-in-moldova-mapped[25] European NATO allies ran out of ammunition in the air campaign against Muammar Gaddafi after one month. In terms of both quantity and quality, Russia’s armed forces are a different foe. See Steven Erlanger, “Libya’s Dark Lesson for NATO”, the New York Times, 3 September 2011, available at http://www.nytimes.com/2011/09/04/sunday-review/what-libyas-lessons-mean-for-nato.html[26] Wykresy przedstawiają formacje bojowe sił lądowych w formie batalionów, formacje bojowe sił powietrznych w formie dywizjonów oraz średni tonaż okrętów wojennych. Wykresy po lewej stronie ilustrują, dopowiednio, liczbę batalionów, dywizjonów i tonaż okrętów wojennych. Na wykresach po prawej stronie, wartości te zostały zmienione przez mnożniki (od 0,25 do 3) w celu uwzględnienia różnic technologicznych i profesjonalnych armii. Metodologia ta zostanie szczegółowo wyjaśniona w: Gustav C. Gressel, “No new Cold War yet: the global distribution of military potentials”, ECFR explainer, publikacja przewidziana jesienią 2015 roku. [27] “Russia to lay down 3 Yasen-class, 2 Borei-class submarine in 2015”, TASS, 26 grudnia 2015, dostępne: http://tass.ru/en/russia/769342; Christopher P. Cavas, “Will Russia’s Sub-Building Boom Matter?”, Defense News, 24 stycznia 2015, dostępne: http://www.defensenews.com/story/defense/naval/submarines/2015/01/24/russia-navy-submarine-shipbuilding-nuclear/22190761/[28] The Military Balance 2015, str. 159. [29] Silvija Guzelyte, “National Defence Data 2012”, European Defence Agency, Brussels, luty 2014, str. 24, dostępne: http://www.eda.europa.eu/docs/default-source/ finance-documents/national-defence-data-2012.pdf[30] Patrz: Aneks [31] “Armata Universal Combat Platform”, Globalsecurity.org, dostępne: http://www.globalsecurity.org/military/world/russia/armata.htm[32] Czołg T-15 ciężki IFV/wóz wsparcia bojowego oraz Koalitsiya-SV 152mm samobieżny opancerzony system artyleryjski. [33] Będzie to wymagało produkcji 2.300 MBT, 3.580 IFV, 4.200 APC, i 1.050 opancerzonych systemów artyleryjskich do roku 2020. Patrz: Marcel de Haas, “Russia’s Military Reforms – Victory after Twenty Years of Failure?”, Clingendael Paper No. 5, Netherlands Institute for International Relations, listopad 2011, str. 21f, dostępne: http://www.clingendael.nl/sites/default/files/20111129_clingendaelpaper_mdehaas.pdf[34] Patrz: Aneks.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 20 marca 2016