Rzeczpospolita: Jak doszło do porozumienia między Ciprasem a Zaewem? Obaj premierzy są z partii lewicowych. Czy to pomogło?
Wesela Czernewa: Nie sądzę. To kwestia ponadpartyjna. W Macedonii nie ma różnicy w tej sprawie między lewicą a prawicą, a podział biegnie między tymi, którzy są za kursem europejskim lub przeciwko niemu. Dla Macedonii to jest punkt zwrotny, chęć zmiany przeznaczenia i szybkiego wejścia do NATO i rozpoczęcia negocjacji z UE. Macedonia była pierwszym krajem Bałkanów Zachodnich, który dostał status kandydacki w 2005 r., a do dziś z powodu sprzeciwu Grecji nawet nie rozpoczęła negocjacji. W Grecji natomiast kolejne rządy od ponad 25 lat, czy to z lewicy, czy z prawicy, mierzyły się z kwestią nazwy Macedonii bez sukcesu. To, że Cipras w końcu osiągnął porozumienie, wynika głównie z faktu, że ma dość innych problemów. I potrzebuje europejskiego poparcia. Nie należy jednak nie doceniać ryzyka fiaska. W Macedonii będzie referendum na ten temat, potem potrzebna jest ratyfikacja przez parlamenty narodowe obu krajów. Referendum niesie za sobą ryzyko, wszyscy wiedzą, że Rosja będzie tu próbowała ingerować. Dlatego UE i NATO muszą pilnować tego procesu do końca. W maju przyszłego roku są wybory do Parlamentu Europejskiego, potem zmienia się Komisja Europejska. Obawiam się, że jeśli ta sprawa nie zakończy się do końca roku, to potem możemy czekać nawet pięć lat.
Grecja, jak pani wspomniała, ma swoje problemy, szczególnie negocjacje w strefie euro. I to czyni ją skłonną do kompromisu. A co się zadecydowało po stronie macedońskiej? Czy strach przed wpływami Rosji odgrywał jakąś rolę?
Przez lata narastało w Macedonii niezadowolenie z rządu, co ostatecznie doprowadziło do jego upadku, uformowania wielkiego bloku proeuropejskiego. Są może jakieś uwarunkowania geopolityczne, ale moim zdaniem chodzi przede wszystkim o sytuację wewnętrzną. W ciągu ostatnich lat z Macedonii wyjechała 1/3 mieszkańców. Żeby utrzymać ten kraj na powierzchni, niezbędna jest europejska perspektywa. I stało się jasne, że poprzedni rząd premiera Gruewskiego nie był w stanie jej zapewnić: atakował wolne media, organizacje pozarządowe, trójpodział władzy. Były afery związane z finansowaniem partii itd. A na końcu jeszcze się okazało, że tysiące ludzi były na podsłuchu służby bezpieczeństwa.
Czy UE i USA aktywnie pomagały w tych negocjacjach?