Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej mocno uszczupli potencjał gospodarczy wspólnoty

Unijny PKB po wyjściu W. Brytanii zmniejszy się do poziomu z 2005 roku. Chiny szybciej wyprzedzą Europę.

Aktualizacja: 28.06.2016 06:12 Publikacja: 27.06.2016 21:00

Foto: Bloomberg

Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej może zająć dwa lata (jeśli nie dłużej), co sprawia, że trudno jest oszacować jego dokładne skutki dla unijnej gospodarki. Pewne jest jednak, że gdyby do Brexitu doszło już dzisiaj, to nastąpiłoby znaczące uszczuplenie potencjału gospodarczego zjednoczonej Europy. Nie wychodzi przecież z UE pogrążona w kryzysie Grecja, tylko jedna z gospodarczych potęg na skalę światową.

Sporemu zmniejszeniu uległby unijny kapitał ludzki. Populacja UE liczy 508 mln ludzi, a Brexit zmniejszyłby ją o 65 mln (zakładając, że Wielka Brytania wyszłaby z UE razem ze Szkocją oraz Irlandią Północną), co oznaczałoby spadek liczby mieszkańców Unii o około 13 proc. Gdyby Londyn wynegocjował z Brukselą model przyszłej współpracy podobny do tego, z którego korzystają Norwegia oraz Islandia, to uszczerbek demograficzny byłby pewnie większy – część imigrantów z innych krajów UE, którzy pracują w Wielkiej Brytanii, zostałaby tam.

Unijna gospodarka również stałaby się znacząco mniejsza. Nominalny PKB Unii Europejskiej to nieco ponad 17 bln dol. (według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego), nominalny PKB Wielkiej Brytanii zaś to 2,85 bln dol. Brytyjska gospodarka jest drugą pod względem wielkości w Europie (wyprzedzają ją jedynie Niemcy). Bez Wielkiej Brytanii gospodarka UE byłaby więc o 17 proc. mniejsza. Nominalny unijny PKB spadłby do podobnego poziomu jak w 2005 r., co powiększyłoby dystans do gospodarki amerykańskiej (18,6 bln dol.) i sprawiłoby, że Chiny (11,4 bln dol.) szybciej mogłyby prześcignąć Europę. Udział Unii w globalnym handlu zmniejszyłby się z 22 proc. do 18,2 proc.

Zmieniłaby się też ekonomiczna waga krajów wchodzących w skład wspólnoty. Francuska gospodarka stanowiłaby 18 proc. unijnego PKB, a nie 15 proc. jak obecnie. Znaczenie Niemiec zwiększyłoby się zaś z 20 proc. do 25 proc. Oznaczałoby to najprawdopodobniej również większy wpływ Niemiec i Francji na całą Unię i jej strategię gospodarczą. O ile wcześniej Londyn mógł np. blokować narzucanie całej Unii takich pomysłów Berlina, jak np. pakt fiskalny dyscyplinujący finansowo inne kraje UE, o tyle teraz zabraknie jego siły w takich kluczowych kwestiach.

Odejście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej oznacza również mniej pieniędzy napływających do budżetu. Według danych za 2014 r. Wielka Brytania wpłaciła do tej puli 14,1 mld euro, co stanowiło blisko 11 proc. unijnego budżetu. Więcej od niej wpłaciły wówczas tylko: Niemcy, Francja i Włochy. Wielka Brytania była przy tym płatnikiem netto. Z UE otrzymała w 2014 r. zaledwie 6,98 mld euro. Gdy zabraknie jej składki, inne państwa Unii będą musiały płacić więcej do wspólnej puli, a w dalszej perspektywie budżet może zostać zmniejszony, co uderzyłoby przede wszystkim w kraje takie jak Polska.

„Postrzegamy Polskę i Węgry jako kraje najbardziej wrażliwe w grupie, biorąc pod uwagę, że oba państwa były największymi beneficjentami unijnego budżetu. Redukcja funduszy europejskich byłaby bolesnym ciosem" - pisali w kwietniu analitycy Citigroup.

Odejście Wielkiej Brytanii z UE sprawi również, że europejski sektor energetyczny stanie się mniejszy. Brytyjskie wydobycie ropy naftowej to ponad 60 proc. całego unijnego. Wydobycie gazu z brytyjskich złóż, to około 30 proc. całej jego unijnej produkcji. Brexit nie niesie jednak za sobą żadnego niebezpieczeństwa dla dostaw surowców energetycznych dla UE – Wielka Brytania, podobnie jak np. Norwegia, jest w odróżnieniu od Rosji czy państw Bliskiego Wschodu stosunkowo bezpiecznym źródłem ropy i gazu. Ponadto, gdyby po Brexicie od Wielkiej Brytanii odłączyła się Szkocja, do UE mogłaby wrócić duża część złóż z Morza Północnego.

Największą szkodą, jaką Brexit przyniesie UE, może być jednak nie tyle uszczuplenie jej zasobów gospodarczych, ile pokazanie, że proces integracji gospodarczej w Europie może zostać cofnięty.

Opinie

Kai-Olaf Lang, ekspert think tanku Wissenschaft und Politik

Są pierwsze oznaki, że główną rolę w negocjacjach na temat wyjścia Wielkiej Brytanii z UE odegrają Niemcy. Mimo osłabienia wewnętrznego Francja nie zostanie wyłączona, a tzw. Brukseli, a więc Komisji Europejskiej, przypadnie do odegrania rola drugorzędna.

Niemcy będą się starali unikać prezentowania ekstremalnego stanowiska, zwłaszcza w dwu najważniejszych sprawach: pogłębianiu integracji, jak i filozofii negocjacyjnej. W drugiej kwestii Niemcy wspierać będą formowanie grup państw zainteresowanych poszczególnymi dziedzinami, jak np. w sprawie imigracji. W kwestii pogłębienia integracji strefy euro Berlin okaże dobrą wolę wobec Francji. Wykaże jednak wstrzemięźliwość w sprawie przejęcia większego ryzyka finansowego oraz przekształcenia UE we wspólnotę transferową. Ważne będą kontakty z państwami środkowej Europy, jak np. z Grupą Wyszehradzką. Samej grupie państw założycielskich EWG przypada rola symboliczna. Interesująca może być aktywizacja Trójkąta Weimarskiego jako instrumentu oddziaływania poza strefę euro oraz niemiecko- francuski tandem i sygnał jedności całej UE.

Sebastian Dullien, ekspert European Council for Foreign Relations w Berlinie

Brexit pokazał, że potrzebujemy więcej Europy lub mniej Europy – to zależy od tego, kto komentuje wynik referendum. Ja sądzę, że potrzebujemy więcej Europy, ale trochę innej. Szczególnie potrzebujemy jej w strefie euro, bo kryzys finansowy pokazał, że wspólna silna waluta nie chroni ludzi przed negatywnymi skutkami globalizacji. Ale to się raczej nie stanie, bo niemiecki rząd jest w tej sprawie podzielony, ale ostatecznie zwycięża koncepcja Angeli Merkel, która nie chce politycznej integracji. Z tego, co wiem, to Francois Hollande namawiał niemiecką kanclerz do ogłoszenia takiej wspólnej inicjatywy ściślejszej współpracy w strefie euro na wypadek Brexitu, jednak propozycja została odrzucona. Merkel nie sądzi, żeby było to potrzebne, bo sama obawia się rosnącej popularności eurosceptycznej AfD oraz prawicy w szeregach jej własnej CDU. Dla nich nie do przyjęcia byłaby bardziej zintegrowana strefa euro, w której miałoby być mniej dyscypliny budżetowej i więcej wzajemnej odpowiedzialności za długi. A sama Merkel uważa, że wykazała już dość politycznego przywództwa w czasie kryzysu greckiego i nie sądzi, żeby były potrzebne nowe rozwiązania.

Ołeksij Melnyk, ekspert Centrum Razumkowa w Kijowie

Na razie nikt na Ukrainie – a zdaje się, że i poza nią – nie rozumie, jakie będą następstwa wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii. Sam Londyn też chyba jest w szoku z powodu tego, co zrobił.

Brytyjska decyzja na pewno nie wpłynie na nasze dwustronne stosunki. Jeśli natomiast chodzi o Ukrainę i Unię Europejską, to tu są dwie ważne dla nas rzeczy: ewentualne wprowadzenie ruchu bezwizowego i utrzymanie sankcji przeciw Rosji. Oficjalnie nasi politycy mówią, że Brexit nie będzie na nie oddziaływał. Moim jednak zdaniem odejście Wielkiej Brytanii nie będzie sprzyjało utrzymaniu jedności europejskiej. W tej sytuacji wśród wielu problemów Unii (imigrantów, z bezpieczeństwem, gospodarczych etc.) tzw. sprawa ukraińska znajdzie się niżej na liście priorytetów. A to dla nas niezbyt dobra wiadomość.

Nie należy jednak przesadzać, historia jeszcze się nie kończy. Brexit nie jest początkiem rozpadu UE, jak twierdzi rosyjska propaganda. Unia da sobie radę. A Londyn pewnie zostanie z nią związany tak jak obecnie Norwegia – kraj spoza UE, poddany większości unijnych regulacji.

Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej może zająć dwa lata (jeśli nie dłużej), co sprawia, że trudno jest oszacować jego dokładne skutki dla unijnej gospodarki. Pewne jest jednak, że gdyby do Brexitu doszło już dzisiaj, to nastąpiłoby znaczące uszczuplenie potencjału gospodarczego zjednoczonej Europy. Nie wychodzi przecież z UE pogrążona w kryzysie Grecja, tylko jedna z gospodarczych potęg na skalę światową.

Sporemu zmniejszeniu uległby unijny kapitał ludzki. Populacja UE liczy 508 mln ludzi, a Brexit zmniejszyłby ją o 65 mln (zakładając, że Wielka Brytania wyszłaby z UE razem ze Szkocją oraz Irlandią Północną), co oznaczałoby spadek liczby mieszkańców Unii o około 13 proc. Gdyby Londyn wynegocjował z Brukselą model przyszłej współpracy podobny do tego, z którego korzystają Norwegia oraz Islandia, to uszczerbek demograficzny byłby pewnie większy – część imigrantów z innych krajów UE, którzy pracują w Wielkiej Brytanii, zostałaby tam.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dane gospodarcze
Inflacja w marcu wyższa, niż sądzono. GUS podał nowe dane. Co drożeje najbardziej?
Dane gospodarcze
Wzrost gospodarczy Chin silniejszy od prognoz. Ale ożywienie pozostaje kruche
Dane gospodarcze
EBC nadal gotowy do cięcia stóp w czerwcu. „Mamy teraz trend dezinflacyjny”
Dane gospodarcze
Inflacja w USA wyższa niż oczekiwano. Nie będzie cięć stóp w czerwcu?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Dane gospodarcze
Agencja Fitch obcięła perspektywę ratingu Chin do negatywnej