Obama może uznać państwo palestyńskie

Do tego namawia go były prezydent Jimmy Carter, zanim władzę obejmie Donald Trump.

Aktualizacja: 01.12.2016 17:20 Publikacja: 30.11.2016 18:45

Barack Obama rozmawia z Icchakiem Herzogiem, przywódcą izraelskiej centrolewicowej opozycji, na pogr

Barack Obama rozmawia z Icchakiem Herzogiem, przywódcą izraelskiej centrolewicowej opozycji, na pogrzebie byłego prezydenta Szymona Peresa. Jerozolima, 30 września.

Foto: AFP

– Stany Zjednoczone mają wciąż możliwość wpływania na przyszłość konfliktu palestyńsko-izraelskiego, zanim dojdzie do zmiany władzy – przekonuje na łamach „New York Timesa" były prezydent USA Jimmy Carter. Wzywa urzędującego do 20 stycznia przyszłego roku do podjęcia odważnej decyzji w postaci uznania przez USA Państwa Palestyńskiego.

Carter przypomina, że już 137 państw świata uznało państwo palestyńskie. Decyzja USA skłoniłaby wiele państw do pójścia w ślady Waszyngtonu. Otworzyłaby także drogę do rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ przywołującej konwencję genewską zakazującą tworzenia osiedli na terenach okupowanych, tak jak to czyni Izrael na ziemiach palestyńskich od wojny sześciodniowej w 1967 roku.

Zdaniem Cartera Obama niczym nie ryzykuje, gdyż kolejne wybory za cztery lata i wrzawa, jaka powstałaby w USA po bezprecedensowej decyzji prezydenta, do tego czasu ucichnie. Taki krok USA miałby zaowocować pokojem w najdłuższym konflikcie na Bliskim Wschodzie.

– Tak ekstremalny krok jest praktycznie niemożliwy. Spodziewać się można jednak określonej inicjatywy Obamy w Radzie Bezpieczeństwa ONZ – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Hugh Lovatt, ekspert European Council on Foreign Relations. Tym bardziej że stałoby to w sprzeczności z deklaracjami Donalda Trumpa.

W kampanii wyborczej udowadniał on, że cała Jerozolima powinna zostać uznana przez społeczność międzynarodową za stolicę państwa żydowskiego i obiecał przeniesienie tam ambasady USA z Tel Awiwu. – Przeniesienie ambasady zapowiadał przed laty w czasie kampanii zarówno Barack Obama, jak i Hillary Clinton – przypomina Lovatt. Czynili to oczywiście także w ostatnich dziesięcioleciach republikańscy kandydaci na prezydenta. Nic z tych deklaracji nie wynikało. Niewykluczone, że tak będzie i tym razem.

Jedno nie ulega wątpliwości: za rok minie pół wieku od przejęcia przez Izrael kontroli na Zachodnim Brzegiem, wschodnią częścią Jerozolimy oraz Strefą Gazy. W tym czasie Izrael dokonał aneksji Jerozolimy, uznając całe miasto za stolicę państwa. Realizacja programów osadnictwa żydowskiego na ziemiach okupowanych sprawiła, że mieszka tam obecnie niemal 500 tys. żydowskich osadników. Żadna z licznych inicjatyw pokojowych nie zakończyła się sukcesem. Fiaskiem zakończyły się dwie intifady, powstania palestyńskie. W 2005 roku Izrael wycofał się ze Strefy Gazy.

Na Zachodnim Brzegu działa formalnie Autonomia Palestyńska, którą Palestyńczycy pragną przekształcić w jednostkę państwową obejmującą także Strefę Gazy oraz wschodnią Jerozolimę. Tak miałaby wyglądać realizacja porozumienia z Oslo z 1993 roku o pokojowym współistnieniu państwa żydowskiego oraz palestyńskiego.

Wstępnym warunkiem negocjacji w tej sprawie ze strony palestyńskiej jest wstrzymanie osadnictwa żydowskiego. Rząd Netanjahu nie chce słyszeć o żadnych warunkach wstępnych. Nie ma też mowy o zmianie statusu Jerozolimy. W dodatku Netanjahu zapewnia, że wielkie osiedla izraelskie na Zachodnim Brzegu muszą pozostać.

– Taki stan rzeczy nie może trwać wiecznie. Konieczna jest nowa inicjatywa pokojowa – mówi „Rz" Daniel Bettini z „Jediot Achronot". Jest jednak przekonany, że radość ze zwycięstwa Trumpa był w kręgach prawicy izraelskiej mocno przedwczesna. Zgoła inny pogląd prezentuje politolog Efraim Inbar, profesor uniwersytetu Bar Ilan w Jerozolimie. W jego opinii wszystko, czego można się spodziewać po nowej administracji USA, będzie dla Izraela znacznie korzystniejsze niż rozwiązania Baracka Obamy.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: p.jendroszczyk@rp.pl

– Stany Zjednoczone mają wciąż możliwość wpływania na przyszłość konfliktu palestyńsko-izraelskiego, zanim dojdzie do zmiany władzy – przekonuje na łamach „New York Timesa" były prezydent USA Jimmy Carter. Wzywa urzędującego do 20 stycznia przyszłego roku do podjęcia odważnej decyzji w postaci uznania przez USA Państwa Palestyńskiego.

Carter przypomina, że już 137 państw świata uznało państwo palestyńskie. Decyzja USA skłoniłaby wiele państw do pójścia w ślady Waszyngtonu. Otworzyłaby także drogę do rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ przywołującej konwencję genewską zakazującą tworzenia osiedli na terenach okupowanych, tak jak to czyni Izrael na ziemiach palestyńskich od wojny sześciodniowej w 1967 roku.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej