Pandemia koronawirusa zagrozi zasadom leżącym u podstaw Unii Europejskiej?

DISCLAIMER: Stwierdzenia i opinie zawarte w tym artykule odzwierciedlają poglądy autora i nie przedstawiają stanowiska redakcji Euractiv.pl

koronawirus-pandemia-kryzys-covid-europejczycy-europa-polska-niemcy-austria-wegry-mlodzi-pokolenie-demokracja-wolnosc-mlodziez-ecfr-badanie

Pandemia koronawirusa zagrozi zasadom leżącym u podstaw Unii Europejskiej? / Brexit, Banksy, źródło: Flickr, fot. Dunk

Pandemia koronawirusa może przyspieszyć zmiany w projekcie integracji europejskiej. Jednak w niektórych krajach UE już wcześniej poddawano w wątpliwość zasady leżące u jej podstaw poprzez podważanie reguł liberalnej demokracji – przypomina Piotr Buras, dyrektor warszawskiego biura Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych (ECFR).

Restrykcje wprowadzone na czas pandemii koronawirusa przez poszczególne rządy wzmacniają nieliberalny trend w krajach członkowskich Unii Europejskiej. Obawy, że niektóre z kryzysowych praw mogą pozostać po zakończeniu zagrożenia epidemiologicznego są jak najbardziej uzasadnione.

Zwłaszcza w przypadku krajów, których rządy wykorzystują kryzys dla powiększenia władzy. Unia Europejska stanęła przed wyzwaniem znalezienia nowych sposobów obrony liberalnego porządku opartego na poszanowaniu praw i wolności w rzeczywistości po pandemii.

Integracja europejska jest od samego początku projektem opartym na poszanowaniu wolności, demokracji i pokoju. W art. 2 Traktatu z Lizbony znajduje się nie tylko odwołanie do wolności – jako jednej z podstawowych wartości UE – ale także godności osoby ludzkiej, demokracji, równości i państwa prawa. Inaczej mówiąc, liberalizacja i otwartość były kamieniem węgielnym procesu integracji, budowy jednolitego rynku i znoszenia granic w Europie w postaci strefy Schengen. To kluczowe czynniki, które zdecydowały o jego sukcesie pod względem gospodarczym, ale także w oczach obywateli poszczególnych krajów członkowskich.

Tak samo jest w przypadku systemów politycznych państw tworzących Unię. Liberalna demokracja – system oparty na prymacie indywidualnych swobód, rządów prawa i praw obywatelskich – jest nieodzowną częścią Wspólnoty. W przeszłości nie postrzegano tzw. czterech swobód UE – swobodnego przepływu osób, kapitału, towarów i usług – jako sprzecznych z zachowaniem bezpieczeństwa. Przeciwnie wspomniane swobody oraz liberalną demokrację traktowano jako nieodzowne dla rozwoju ekonomicznego i utrzymania bezpieczeństwa.

Czy osłabiona pandemią Francja ma szansę wzmocnić rolę UE na świecie?

Francja jest jedną z głównych ofiar pandemii koronawirusa w Europie. Kryzys wywarł olbrzymią presję na rząd, stanowiąc kolejny test zaufania obywateli wobec władz.

Pandemia jako akcelelator istniejących trendów

Istnienie konsensusu opartego na przekonaniu o dominacji paradygmatu swobód krytykowano, a wręcz kwestionowano w ciągu minionej dekady, nawet już wcześniej. Nie jest więc prawdą, że pandemia koronawirusa wstrząsnęła dotychczasowym status quo. Unia Europejska jako forpoczta liberalnej demokracji, pozwalająca uwalniać siły rynkowe, wykonała na tym polu świetną pracę. Wydaje się jednak, że przez lata zaniedbywała społeczne konsekwencje nieskrępowanej otwartości i sił wolnego rynku, jak stwierdzili tacy uczeni prof. Fritz Scharpf i Wolfgang Streeck.

Podążając za tym tokiem myślenia, UE była jedną z sił napędowych globalizacji, osłabiającą ochronę socjalną mieszkańców oraz pozbawiającą rządy narodowe ich kompetencji. Europejskie swobody związane z prawem do przemieszczania się i podjęcia pracy w innym kraju spotkały się z negatywnym odbiorem we Francji, Holandii czy Wielkiej Brytanii już po rozszerzeniu Unii w 2004 r., gdy mieszkańcy Europy Wschodniej, w tym setki tysięcy Polaków, ruszyli na Zachód w poszukiwaniu większych zarobków.

Przenoszenie przemysłu poza Europę – likwidacja miejsc pracy – oraz kryzys uchodźczy były kolejnymi czynnikami osłabiającymi atrakcyjność europejskich swobód. Wreszcie erozja liberalnej demokracji podsycana zwrotem populistycznym, zwłaszcza w Polsce i na Węgrzech. Załamanie rządów prawa w tych krajach zadało być może decydujący cios unijnym zasadom wypracowywanym z takim wysiłkiem na przestrzeni wielu lat.

Zdarzenia te miały miejsce przed pandemią koronawirusa, która nie może być zatem postrzegana jako główna przyczyna pewnego – być może tymczasowego – podważenia prymatu swobód jako głównych reguł spajających Unię Europejską. Idea prezydenta Francji Emmanuela Macrona zawierająca się w stwierdzeniu „Europy, która chroni”, odzwierciedla przynajmniej niektóre ważne rysy tego nowego kontekstu społeczno-politycznego. Bardziej sceptycznego wobec zalet otwartości i globalizacji.

Pandemia koronawirusa, która z taką siłą zaatakowała Europę, jedynie wzmocniła istniejące tendencje, stawiając na pierwszym miejscu zasadę bezpieczeństwa nad swobodnym przepływem osób. Ograniczenia mobilności, wolnego rynku, praw obywatelskich nie spotkały się z silnym sprzeciwem społecznym w Europie. Zdecydowana większość mieszkańców Starego Kontynentu, pomimo organizowania gdzieniegdzie protestów przeciwko restrykcjom, np. w Niemczech, poparła działania narodowych rządów.

Interesujące jest to, jak szybko Europejczycy – zawsze postrzegający swobodę przemieszczania się jako jedno z kluczowych osiągnięć i wymiernych korzyści procesu integracji europejskiej – powszechnie zaakceptowali szybkie zamknięcie granic jako środek w walce z koronawirusem. Najdziwniejsze, że utrzymanie kontroli na granicach po pandemii nadal znajduje rzesze zwolenników. W Polsce, gdzie swoboda podróżowania jest od początku postrzegana jako jedna z największych korzyści wstąpienia do UE, prawie połowa obywateli – 46 proc. – zadeklarowała w sondażu zleconym przez Europejską Radę Spraw Zagranicznych w kwietniu 2020 r., że po pandemii granice „powinny być lepiej kontrolowane”, a tylko 27 proc. sprzeciwiło się temu poglądowi.

Dużym poparciem opinii społecznej cieszą się także dążenia rządów do poluzowania zasad polityki konkurencji w celu wsparcia krajowych gospodarek odczuwających ekonomiczne skutki pandemii. Działania te są sprzeczne z zasadami jednolitego rynku i polityki konkurencji tak pilnie strzeżonych dotąd przez Komisję Europejską. Z wyliczeń think tanku Bruegel wynika, że pakiety pomocowe dla niemieckiej gospodarki ogłoszone przed 25 maja stanowiły równowartość 13,3 proc. PKB kraju w 2019 r. Dla porównania w tym samym czasie Francja zmobilizowała środki o wartości 2,4 proc. PKB.

Polski nie uwzględniono w tym zestawieniu, ale nawet jeżeli kolejne rządowe tarcze antykryzysowe stanowią znaczny procent polskiego PKB, to nie mogą być porównywane z wydatkami bogatszych krajów w kategorii liczb bezwzględnych. Należy jednak pamiętać, że obchodzenie zasad wolnej konkurencji może mieć daleko idące konsekwencje.

Brak kontroli wydatków może doprowadzić do pogłębienia różnić między bogatszymi i mniej zamożnymi krajami członkowskimi Unii. To zagrożenie dla unijnego systemu gospodarczego. Taki brak równowagi będzie musiał zostać częściowo złagodzony przez Fundusz Odbudowy UE. Kryteria i kwoty wypłat, wstępnie zaprezentowane przez szefową Komisji Ursulę von der Leyen muszą zyskać akceptację państw członkowskich. Od wyniku negocjacji zależeć będzie zachowanie w przyszłości równych warunków gry dla wszystkich krajów.

Trójkąt Weimarski podczas pandemii koronawirusa: Trójkąt nierównoboczny?

W jakich obszarach kraje Trójkąta Weimarskiego powinny szukać w przyszłości współpracy?

Pandemia jako pretekst do podważania rządów prawa

Ostatnie tygodnie niekoniecznie muszą okazać się decydujące dla funkcjonowania demokracji w Europie. Pozwalają nam jednak zrozumieć o jaką stawkę toczy się gra w walce o zachowanie rządów prawa. Restrykcje wprowadzone w ramach ograniczenia rozprzestrzeniania się koronawirusa sprowokowały pytania o ich zasadność i potencjalne długoterminowe skutki.

Wątpliwości nie są bezpodstawne, a ryzyko naruszenia swobód i praw obywatelskich Europejczyków, związane np. z cyfrową inwigilacją, mogą zostać utrzymane także po kryzysie. Dopóki fundamenty liberalnego porządku demokratycznego – niezależne sądy, przepisy konstytucyjne i podział władz – pozostaną nienaruszone, można zakładać, że prędzej czy później dotychczasowe zasady, z wolnością gromadzenia się i przemieszczania, zostaną stopniowo przywracane na całym kontynencie.

Tych systemowych gwarancji nie ma już w Polsce i na Węgrzech. Co więcej, rządy tych krajów wykorzystały kryzys – mniej lub bardziej skutecznie – dla poszerzenia władzy z naruszeniem norm konstytucyjnych. Najlepszym przykładem takiego działania jest uchwalone pod koniec marca przez węgierski parlament prawo, które [na podstawie węgierskiej Ustawy Zasadniczej z 2011 r., stworzonej pod wodzą Viktora Orbana – dop. red.] pozwala na rządzenie gabinetu premiera za pomocą dekretów. Brak określenia długości obowiązywania tych szczególnych zasad – ich wypowiedzenie wymaga kwalifikowanej większości w parlamencie, a więc jest zależne od rządu – stanowi potwierdzenie wspomnianych autokratycznych tendencji.

W Polsce sięgano po subtelniejsze środki, jednak rządzące Prawo i Sprawiedliwość usiłowało zapewnić reelekcję prezydenta Andrzeja Dudy, próbując przeprowadzić wybory prezydenckie w środku pandemii z naruszeniem zapisanych w Konstytucji Rzeczypospolitej zasad: powszechności, równości, bezpośredniości i tajności głosowania. Dopiero sprzeciw koalicjanta – Porozumienia Jarosława Gowina – zmusił PiS do odstąpienia od pierwotnego planu.

To pokazało, że siła partii rządzącej ma swoje granice, ale dążenia PiS sprowokowały jednocześnie poważny kryzys konstytucyjny. Wybory prezydenckie w Polsce, to prawdopodobnie pierwszy taki przypadek wśród demokratycznych państw Unii Europejskiej, odwołano zaledwie trzy dni przed wyznaczonym terminem głosowania.

Takie działania nie pozostaną bez wpływu na jakość standardów demokratycznych nad Wisłą. Dodatkowo w trakcie pandemii rząd przejął rzeczywistą kontrolę nad Sądem Najwyższym, kluczową w systemie sądowym instytucją. Pogwałcenie jej niezależności jest przedmiotem postępowań przed Trybunałem Sprawiedliwości UE wobec uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego Wspólnoty.

Koronawirus: Jak Niemcy radzą sobie z pandemią i co to oznacza dla Europy?

Aby przyspieszyć ożywienie gospodarcze i społeczne w UE, Berlin musi przedstawić przekonującą wizję zielonej i cyfrowej popandemicznej Europy, twierdzi analityk polityczny Cornelius Adebahr.

Solidarność i unijne zasady są nieodzowne

Pandemia koronawirusa skutecznie wstrząsnęła fundamentami projektu integracji europejskiej opartej na czterech swobodach i prawdopodobnie przyspieszy inne rozłożenie akcentów w kierunku częstszego korzystania z pokus protekcjonistycznych i większego akcentowania dbałości o bezpieczeństwo.

Jednak wpływ obecnego kryzysu w perspektywie długoterminowej może być bardziej zróżnicowany. W ostatnich tygodniach nasiliły się dążenia do przywrócenia swobody przemieszczania się i innych praw obywatelskich – przecież nie tylko z powodu zbliżającego się okresu wakacyjnego. Europejskie społeczeństwa nie zaakceptują trwających w nieskończoność ograniczeń ze względu na sprzeczność restrykcji z europejskim DNA.

Wciąż nadchodzący kryzys gospodarczy nieuchronnie dostarczy więcej amunicji dla stosowania środków protekcjonistycznych. I chociaż powinno unikać się renacjonalizacji przemysłu, kluczowe znaczenie zyska budowanie europejskiej suwerenności w obszarach istotnych ze względu na zewnętrzne wyzwania. Konkluzje z debaty nad zapewnieniem łańcuchów dostaw, relacji z Chinami i bezpieczeństwa cyfrowego zadecydują o przyszłości integracji europejskiej.

Erozja rządów prawa i unijnych swobód – podstawowych zasad organizujących UE – jest fundamentalnym zagadnieniem w tym kontekście, ponieważ leży u podstaw wszystkich innych swobód w państwach członkowskich Wspólnoty. Unia Europejska opiera się na zbiorze zasad. Jej trwanie jest możliwe pod warunkiem ich przestrzegania.

Zrozumiałe jest, że w czasie pandemii na pierwszy plan wysunęły się kwestie zdrowotne oraz reakcja rządów na gospodarcze skutki kryzysu. Jednak kraje członkowskie nie mogą zapominać o praworządności. Jej utrzymanie jest kluczowe dla ochrony podstawowych praw i wolności obywatelskich.

Unia będzie musiała opracować lepsze narzędzia, aby zapewnić przestrzeganie tej istotnej zasady, także poprzez skuteczniejsze mechanizmy egzekwowania wspólnych reguł wobec państw je naruszających. Nieuniknione wydaje się powiązanie wypłaty środków z unijnego budżetu z przestrzeganiem praworządności.

W tym celu należy zmienić podejście zaproponowane przez Komisję Europejską, która  -przynajmniej formalnie – kładzie nacisk nie na niezależność sądownictwa, ale właściwe rozliczanie finansowego wsparcia z unijnych środków. Zwłaszcza teraz, po doświadczeniu kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa, wypływa nauka, że solidarność, unijne zasady i demokracja są nieodzowne.

Koronawirus: Jakie lekcje płyną dla Europy z kryzysów ostatniej dekady?

„Czy Trójkąt Weimarski jako format łączący trzech dużych członków UE – Polskę, Francję i Niemcy – może odegrać istotną rolę w zarządzaniu koronakryzysem?” pyta Martin Koopmann.

Piotr Buras jest dyrektorem warszawskiego biura Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych (ECFR)

Fundacja Genshagen jest fundacją non-profit założoną przez komisarza rządu federalnego ds. kultury i mediów oraz kraj związkowy Brandenburgia. Wspiera ona dialog między Niemcami, Francją i Polską w duchu „trójkąta weimarskiego”. Najważniejszym darczyńcą zewnętrznym jest Federalne Biuro Spraw Zagranicznych.

Analiza należy do serii „Acting European? Unia Europejska a Trójkąt Weimarski w kontekście kryzysu koronawirusowego” stworzonej przez Fundację Genshagen. Autorami artykułów w serii są politolodzy z Francji, Niemiec i Polski.