Kierujący unijną dyplomacją Josep Borrell planuje wizytę w Moskwie i odkłada na bok rozmowę o sankcjach.

Trzydniowa wizyta Josepa Borrella w Moskwie zacznie się w czwartek. Ma ona posłużyć do przygotowania gruntu pod strategiczną dyskusję o relacjach Unii Europejskiej z Rosją, którą przywódcy 27 państw członkowskich podejmą na szczycie w marcu. Taki cel wizyty podano w piątkowym komunikacie, a wcześniej tak ją uzasadniał sam Borrell. Zapowiedź wzbudziła w zeszłym tygodniu kontrowersje.
Według naszego źródła w Brukseli po tym, jak szef służby zagranicznej UE w zeszły poniedziałek zapowiedział podróż do Moskwy, w środę był o nią dopytywany na posiedzeniu ambasadorów krajów członkowskich. – Widać było, że nie dla wszystkich jest jasne, czemu do tej wizyty dochodzi właśnie teraz i jaki rezultat ma ona przynieść – podkreśla rozmówca. Wcześniej szef polskiego MSZ Zbigniew Rau proponował, by wizytę Borrella w Moskwie poprzedziły konsultacje ze Stanami Zjednoczonymi oraz by szef unijnej dyplomacji najpierw odwiedził Kijów.
Po aresztowaniu opozycjonisty Aleksieja Nawalnego i wywołanych przez to protestach w Rosji spodziewano się, że UE zastanowi się nad poszerzeniem sankcji na Moskwę. Europa mogłaby po raz pierwszy zastosować nowy system obostrzeń nakładanych za łamanie praw człowieka, który powstał na wzór amerykańskiej listy Siergieja Magnitskiego, nazwanej od imienia prawnika, który wykrył aferę korupcyjną, po czym został doprowadzony do śmierci w areszcie. Uwięzienie Nawalnego spełnia przesłanki nowego reżimu prawnego. Według Borrella na posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych przed tygodniem na stół nie trafiła jednak żadna propozycja w tej sprawie.
Jak się dowiadujemy, na poziomie eksperckim lista osób i podmiotów, na które potencjalnie mogłyby zostać nałożone sankcje, jest w przygotowaniu. – Ale uzyskanie politycznego porozumienia, by ją wykorzystać, to zupełnie inna historia – mówi unijny dyplomata. Jak dodaje, na „tak” są nawet niektóre kraje zwykle niechętne podejmowaniu działań, które mogą wywołać napięcia w relacjach z Rosją. Ale przeciwne są Francja i Niemcy. Niewykluczone, że do rozmów o sankcjach UE wróci, jeśli sąd zdecyduje o odwieszeniu wyroku więzienia ciążącego na Nawalnym. Opozycjonista jest oskarżony o łamanie zasad zawieszenia wyroku i czeka go rozprawa przed rosyjskim sądem w tej sprawie.
Według piątkowego komunikatu szef unijnej dyplomacji w rozmowie ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Siergiejem Ławrowem zamierza poruszyć temat próby otrucia i aresztowania Nawalnego. Borrell jest zdania, że sankcje to niejedyna możliwa odpowiedź na aresztowanie Nawalnego. – Były sankcje, są możliwe sankcje. Ale sankcje same w sobie to nie polityka, lecz narzędzie. Niezależnie od sankcji, trzeba dalej wychodzić naprzeciw, rozmawiać i uzasadniać swój punkt widzenia – mówił szef unijnej dyplomacji w wywiadzie dla Reutersa.
Nie okoliczności, w jakich Borrell decyduje się na wizytę w Moskwie, są jednak głównym problemem, lecz to, że jedzie on tam bez jasnego mandatu wszystkich stolic. – W dyplomacji można rozmawiać z największym w wrogiem, ale on powinien reprezentować spójne stanowisko UE, a czegoś takiego wobec Rosji raczej nie ma. W takim razie zasadne jest pytanie, czy w ogóle należy tam jechać – uważa Piotr Buras, dyrektor warszawskiego oddziału think tanku Europejska Rada Spraw Zagranicznych.
W jego ocenie brak jasnej odpowiedzi na zatrzymanie Nawalnego może oznaczać, że w Unii zmienia się właśnie podejście wobec Moskwy z pryncypialnego na pragmatyczne. Europa szuka swojego miejsca w światowym układzie sił, a konfrontacja z Rosją to komplikuje. Stąd być może próba szukania ścieżek porozumienia. – Jest w tym sporo iluzji i błędnego myślenia, które ma długą historię, ale jest też uwzględnienie faktu, że żyjemy w zupełnie innym porządku światowym – zauważa ekspert. Zwłaszcza że zmiana na stanowisku prezydenta w USA oznacza czystszą kartę w relacjach między Waszyngtonem a Moskwą.
– Joe Biden jest znany z krytycznego stosunku wobec Moskwy, ale też będzie zapewne szukał z nią porozumienia. Dla niego najważniejsze są relacje z Chinami, na tym chce się koncentrować, a inne kwestie mieć rozwiązane – dodaje Buras. O chęci uporządkowania przez Bidena stosunków z Kremlem może świadczyć gotowość nowej administracji do rozmów o przedłużeniu porozumienia New START z Rosją, dotyczącego zbrojeń strategicznych. Z taką propozycją wyszedł Kreml, a w piątek prezydent Władimir Putin ją podpisał. – Pytanie, gdzie w tym wszystkim jest Europa. Pewnie pada ono w wielu stolicach i Borrell jest tego świadomy – zauważa ekspert.
Borrell tłumaczy, że nie chce rezygnować z dialogu z Rosją